Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Usłysz Beethovena

Jarosław Reszka
Po Mozarcie przyszedł czas na Beethovena. W cyklu książek „Dźwięki, które myślą” francuski pisarz chce jeszcze sięgnąć po Bacha i Schuberta.

Po Mozarcie przyszedł czas na Beethovena. W cyklu książek „Dźwięki, które myślą” francuski pisarz chce jeszcze sięgnąć po Bacha i Schuberta.

<!** Image 2 align=right alt="Image 185283" sub="Eric-Emmanuel Schmitt,
Kiki van Beethoven,
tłum. Agata Sylwestrzak-Wszelaki,
Wydawnictwo Znak, Kraków 2011.">Muzyka uchodzi za sztukę, która nie przekazuje znaczeń językowych. Do tytułów utworów muzycznych wielu podchodzi jak do etykietek: mają odróżniać jeden towar od drugiego i zachęcać do kupna. Dlatego niektóre tytuły brzmią intrygująco, inne heroicznie, a jeszcze inne komicznie. Każdy odbiorca muzyki może jednak podłożyć pod słuchane dźwięki dowolne treści, na podstawie wyobraźni i subiektywnych skojarzeń

Eric-Emmanuel Schmitt chyba nie podpisałby się pod stwierdzeniami, które padły w powyższym akapicie. W opowiadaniu pod długim i nieco szokującym tytułem „Kiedy pomyślę, że Beethoven umarł, a tylu kretynów żyje...” zdaje się dowodzić, że wielka muzyka, owszem, uruchamia wyobraźnię słuchacza, ale odczytywanie znaczeń kryjących się za dźwiękami nie jest czynnością w pełni indywidualną. Sens utworu odkrywa się, a nie wymyśla. Odczytuje się kod zapisany w nutach przez kompozytora. Jak? Posłuchajmy fragmentu odkodowywania końcowej, najsłynniejszej części IX Symfonii Beethovena: „Część czwarta: radość jako cel tworzenia. Wiolonczele i orkiestra spierają się, a do nas dociera istota konfliktu: jak bolesne jest istnienie! Potem, bez uprzedzenia, bez sztucznych efektów, wiolonczele szepczą, co może nas uwolnić od cierpienia: bądźmy weseli. Po prostu... Uświęcić radość - Beethoven myślał o tym przez całe swoje życie: dopuszcza więc do głosu frazę, która drąży i krąży w jego głowie od lat, bo ten temat wykluł się już w 1808 roku w „Fantazji” na fortepian, orkiestrę i chór, opus 80, a potem przybrał stałą formę w 1822 roku. Oto wreszcie z energią wyłania się melodia, jest oczywista, jest radosna”.

Gdy czyta się te słowa, przypomina się „Przybłęda Boży: Beethoven - czyn i człowiek”, wydana w 1927 roku wyśmienita polska książka o Beethovenie, autorstwa Witolda Hulewicza, również napisana z ogromną pasją, pięknym, bogatym językiem. Przeszło osiemdziesiąt lat później w podobnym stylu pisze wcale niesędziwy (w marcu skończy 52 lata) francuski autor Eric-Emmanuel Schmitt. I współczesny czytelnik tego „niemodnego” pisania nie odrzuca. Ba, Schmitt w ciągu pierwszej dekady XXI wieku wyrósł na jednego z największych pisarzy francuskich. Jego książki tłumaczone są na 35 języków, a sztuki, którymi zasłynął wcześniej, w latach 90., wystawiane były w ponad czterdziestu krajach. W Polsce popularność przyniosły mu „Oskar i pani Róża” oraz „Pan Ibrahim i kwiaty Koranu”.

<!** reklama>„Kiki van Beethoven” - taki tytuł nosi zbiór składający się z dwóch utworów - jest jego trzynastą książką ukazującą się w polskim przekładzie. Do tomu dołączona jest płyta z nagraniem pięciu fragmentów analizowanych dzieł Beethovena w wyśmienitych wykonaniach.

Tytuł książki pochodzi od otwierającego ją opowiadania, które jest już bardziej tradycyjną pozycją beletrystyczną - ale i tu, jak w prawie wszystkich utworach Schmitta, dochodzi do głosu pierwiastek magiczny. Tytułowa Kiki to starsza pani mieszkająca w domu pomocy społecznej. Niegdyś wielka miłośniczka muzyki, zwłaszcza Beethovena, ogłuchła na nią w wyniku wstrząsu po samobójczej śmierci syna. Czy odzyska wrażliwość?

Nasza ocena: 4/5

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska