<!** Image 2 align=right alt="Image 212695" >Maciej Karczewski, szef toruńskiej fundacji „Stare Miasto”, jest mistrzem w przyrządzaniu jajecznicy.
- Wbrew obecnej modzie na męskie gotowanie, ja w kuchni najlepiej parzę herbatę - mówi. - No i jeszcze myję naczynia, zaś całkiem po mistrzowsku obieram i kroję warzywa do świątecznej sałatki. Jedyną potrawą, jaką przyrządzam, jest jajecznica z różnymi składnikami.
Brak umiejętności kulinarnych czasami wypominają mu najbliżsi.
- Żona, chcąc mnie zawstydzić, podaje przykład mojego przyjaciela ze szkolnej ławy - Tomka, który wyczynia cuda w kuchni, często nas nimi racząc. Niestety, kulinarnie nie mam z nim szans - przyznaje Maciej Karczewski i dodaje, że nie jest zbyt wybredny.<!** reklama>
- Należę do pokolenia wychowanego na kartkowym jedzeniu. Na sportowych obozach była zupa mleczna i jajka sadzone, w domu krupnik, naleśniki, mięso raczej rzadko. Lata studiów spędziłem w Niemczech, więc polubiłem szparagi, golonkę i pszeniczne piwo. Potem pracowałem w Wiedniu, tam naturalnie były sznycel wiedeński, białe wino i koniecznie strudel z jabłkami i bitą śmietaną.
Nie oznacza to jednak, że Maciej Karczewski nie jest otwarty na nowe smaki. Wręcz przeciwnie, chętnie poznaje je w czasie swoich podróży. - Od kiedy zdobyłem licencję wioślarskiego sędziego międzynarodowego, jeżdżę na regaty w najdalsze zakątki świata. Duże sportowe imprezy dają możliwość skosztowania specjałów najróżniejszych kuchni. Ostatniej zimy spędziłem dwa tygodnie na Syberii. Nigdy nie zapomnę jak smakuje pieczeń z łosia czy wędzona kiełbasa z jelenia - mówi szef fundacji „Stare Miasto”.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?