Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

VIP pasje - praca mnie pochłania

Paulina Błaszkiewicz
Paulina Błaszkiewicz
Rozmowa z MARKIEM FUERSTEM, oligofrenopedagogiem, prowadzącym m.in. warsztaty terapii zajęciowej w Fundacji na rzecz Osób Niepełnosprawnych „Arkadia”.

<!** Image 3 align=right alt="Image 209493" sub="Marek Fuerst: - Jeśli chodzi o mnie i o moją żoną, to w stu procentach zgadzam się z tym, że wspólna pasja łączy ludzi.
[fot. Jacek Smarz]">Rozmowa z MARKIEM FUERSTEM, oligofrenopedagogiem, prowadzącym m.in. warsztaty terapii zajęciowej w Fundacji na rzecz Osób Niepełnosprawnych „Arkadia”.

Wykonuje Pan piękny i jednocześnie bardzo trudny zawód...

Zajmuję się osobami niepełnosprawnymi intelektualnie. Dla mnie ta praca jest pasją. Uważam, że pasja jest czymś, co nas pochłania. Sprawia, że nie patrzymy na zegarek. Można przyjść do pracy na osiem godzin i później iść do domu, ale w przypadku pracy z osobami niepełnosprawnymi intelektualnie tak się nie da. Zdarzają się nagłe sytuacje, kiedy trzeba wszystko rzucić i jechać do podopiecznego.

Kim są Pana podopieczni?

To osoby niesamodzielne społecznie, które nigdy nie będą prowadziły samodzielnego życia. Dopóki żyją rodzice, którzy się nimi zajmują, przywożą je na warsztaty, wszystko jest w porządku. Nasza fundacja pomaga wprowadzić tych ludzi na rynek pracy, ale w momencie, kiedy nasi podopieczni tracą rodziców, pojawia się problem.

Czuje się Pan odpowiedzialny za te osoby?

Stanowczo tak. Mam w tej chwili trzech podopiecznych, którym pomagam na przykład w znalezieniu pracy, wydawaniu ich pieniędzy, załatwieniu mieszkania itd.<!** reklama>

Jak osoby niepełnosprawne są postrzegane w naszym społeczeństwie? Nadal dominują stereotypy?

Na szczęście to się zmienia. Jest zupełnie inaczej niż 25 lat temu, kiedy zaczynałem pracować. Tak jak powiedziałem, osoby, którym pomagam, często pracują zawodowo. Dostaję nawet od pracodawców sygnały, z których wynika, że dzięki tym osobom poprawiają się relacje w firmie. Osoby pełnosprawne często chcą pomagać, czują się potrzebne.

To duża zmiana na plus. Pamiętam, gdy kiedyś z grupą moich podopiecznych zostałem poproszony o opuszczenie jednej z kawiarni - usłyszeliśmy, że klienci mogliby się przestraszyć. Dziś, na szczęście, jest to tylko wspomnienie nieprzyjemnego incydentu. Po prostu zaczynamy uczyć się tolerancji i akceptowania innych osób.

Pana żona też jest oligofrenopedagogiem. Czy można powiedzieć, że połączyła Państwa wspólna pasja?

W naszym domu będzie niebawem trzech oligofrenopedagogów, ponieważ nasz syn rozpoczął studia na tym kierunku. Drugie dziecko mówi, że w rodzinie już wystarczy specjalistów w tej dziedzinie. A jeśli chodzi o mnie i o moją żoną, to w stu procentach zgadzam się z tym, że wspólna pasja łączy ludzi.

Czy jest coś, co pozwala się Panu oderwać od codziennych obowiązków?

Tak, wspinaczka. Kiedy tylko mam czas, staram się wspinać. Nieważne, czy jest to w górach na skałkach, czy na sztucznej ścianie. Nie ukrywam, że kilkanaście lat temu udało mi się zaszczepić tę pasję moim podopiecznym. Zaczęliśmy od ścianki wspinaczkowej, później organizowaliśmy zawody dla osób niepełnosprawnych, a teraz są to już 12. ogólnopolskie i chyba jedyne w Europie tego typu zawody dla osób niepełnosprawnych intelektualnie.

Co Panu daje wspinaczka?

Przede wszystkim kocham góry. Wspinaczka to doskonała okazja, by w nie pojechać. Podczas jednej z wypraw w Tatry moim 12 podopiecznym udało się zdobyć Mnicha.

Czy każdy może się wspinać?

Najważniejsze są chęci. Nie ma przeciwwskazań. Tu najlepszym przykładem są moi podopieczni.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska