Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W 4 lata trzykrotnie wzrosła liczba młodych samobójców!

Grażyna Ostropolska
123RF
Każdego dnia jeden nastolatek w Polsce popełnia samobójstwo. Najczęstsza przyczyną jest depresja. Trzy tygodnie temu 17-letni uczeń jednego z bydgoskich liceów odebrał sobie życie. Zastrzelił się w domu, podczas ferii. W krótkim liście napisał, że przeprasza i żeby nikogo za jego śmierć nie winić.

Na szkolnej stronie w Internecie nie ma o tej tragedii wzmianki. Dlaczego? Dyrekcja twierdzi, że rodzice nie życzą sobie rozgłosu, chcą w ciszy przeżywać ból po stracie syna.

Na pogrzeb siedemnastolatka przyszli koledzy z klasy i nauczyciele. Wieść o jego śmierci była dla nich szokiem.

- To był spokojny, dobrze ułożony chłopak, który świetnie radził sobie z nauką - słyszymy w szkole. Ani wychowawca, ani żaden nauczyciel nie zauważył nic niepokojącego w jego zachowaniu. Profile, które chłopiec założył na Facebooku, są puste. Dla uczniów z jego klasy zorganizowano spotkanie z pedagogiem. - Nie poruszano tematu kolegi, tylko mówiono, że jak ktoś ma problemy z otoczeniem, nauką, presją, to może przyjść do szkolnego pedagoga. Zalecano rozważne korzystanie z Internetu i ostrzegano przed bezkrytycznym wpatrywaniem się w idoli - słyszymy od uczestników spotkania. Czują niedosyt.

- Nie podoba się nam kurtyna milczenia spuszczona nad tą tragedią - mówią. - Przecież on uczył się w naszej szkole pięć lat. Odnosił sukcesy, wygrywał konkursy. Chcielibyśmy zrozumieć, dlaczego to wszystko nagle przestało być dla niego ważne. Dlaczego wybrał ucieczkę - śmierć? - tłumaczą.

Czytaj także: Ojciec Tadeusz Rydzyk o nominacji na listę najbogatszych

- To nie może być temat tabu. Nie jest dobrze, gdy kolega popełnia samobójstwo, a grupa uczniów zostaje sam na sam z taką informacją. Chcieliby o tym, co się stało, szczerze porozmawiać, a nauczyciele zachowują się tak, jakby połknęli kij i unikają tematu - zauważa Marta Soczewka z Polskiego Towarzystwa Suicydologicznego, które zajmuje się analizą zachowań samobójczych. Marta Soczewka jest kryminologiem i socjologiem. Działa m.in. w Fundacji Zobacz... Jestem, która pomaga młodym ludziom z problemami emocjonalnymi. - Decyzja o samobójstwie nie pojawia się nagle. To zwykle proces trwający od dłuższego czasu. W młodym człowieku narasta niepokój, zmęczenie, rozgoryczenie, frustracja, poczucie beznadziei i bezradność. Sam nie potrafi się z tym uporać, ale nie prosi o pomoc innych. Popada w depresję, a ta jest najczęstszą przyczyną samobójstw - tłumaczy Marta Soczewka. Przypomina, że każde dziecko pragnie być zauważane i łaknie rozmowy o swych emocjach, których kumulacja może wywołać depresję. Młody człowiek ma prawo poczuć się słabszym, zmęczonym, smutnym, a tymczasem... - Nastawia się dzieci na osiąganie sukcesów. Wmawia się im, że muszą być najlepsze, bo wtedy dostaną się na dobre studia, które zapewnią im zawodową karierę i pieniądze. Nie każde wytrzymuje presję i wyścig szczurów - zauważa kryminolog.

Jak wyglądają policyjne statystyki? Czytaj na kolejnej stronie >>>>>>

W 2010 roku skutecznie targnęło się na życie 4087 Polaków. 445 samobójców miało od 15 do 24 lat. W 2014 roku odnotowano już 6.165 samobójczych zgonów, w tym 1.541 osób poniżej 24 roku życia. Samobójcy to głównie mężczyźni. Tak jest również w naszym regionie.

- W 2014 r. samobójstwa w grupie wiekowej od 15 do 19 lat popełniło 6 chłopców i 3 dziewczynki z Kujawsko-Pomorskiego, a tylko do sierpnia 2015 r. targnęło się na życie 9 chłopców i 5 dziewcząt z naszego województwa, co wskazuje na narastanie tego zjawiska - zauważa prof. Aleksander Araszkiewicz, kierownik Katedry i Kliniki Psychiatrii CM UMK . - Na pytanie, dlaczego kobiety rzadziej popełniają samobójstwa, odpowiadam, że są bardziej odpowiedzialne od mężczyzn i nie chcą zostawić dzieci, ale ten przedział wiekowy samobójców: 15 - 19 lat nie przystaje do tego wyjaśnienia i należy szukać innych przyczyn - zauważa profesor. Chłopcy częściej dokonują zamachów samobójczych, za to dziewczynki częściej się samookaleczają. - Tną się w ukrytych miejscach; zwykle na udach lub brzuchu - mówi psychiatra. Jedną z przyczyn, które prowadzą młodych ludzi do autodestrukcji, jest tzw. lęk społeczny. - Często słyszymy takie opinie o samobójcy: „To był taki porządny, spokojny, poukładany chłopak”. Tak mogą być odbierane osoby skłonne do depresji - twierdzi prof. Araszkiewicz. O młodych ludziach, dotkniętych lękiem społecznym, mówi tak: - Oni chcą się najlepiej uczyć i jak najlepiej wypaść. Jeśli coś źle im pójdzie, bardzo przeżywają porażkę. Nauczyciele nie zwracają uwagi na targające uczniem emocje, bo przecież chłopak dobrze się uczy. A rodzice chętnie podnoszą poprzeczkę. Jeśli syn przyniósł piątkę, pytają dlaczego nie postarał się o szóstkę.

Warto przeczytać: Zarząd województwa na półmetku kadencji podsumował swoją pracę

O 22-letnim studencie telekomunikacji z UTP, który w grudniu 2016 r. skoczył z ostatniego piętra akademika, też mówiono: „Był spokojny i rozważny, a w indeksie miał same piątki i czwórki”. - A ostatni wpis tego chłopaka na Facebooku brzmiał: „Jestem beznadziejny” - mówi profesor i dodaje:

- To swoisty chichot Pana Boga, bo to są najczęściej ludzie nadzwyczaj pracowici. Studenci z lękiem społecznym bardzo się starają i nigdy nie są z siebie zadowoleni, bo mają zaniżone poczucie własnej wartości. Z reguły są też dobrze wychowani, co powoduje, że są izolowani przez rówieśników, preferujących inny styl życia - konstatuje prof. Araszkiewicz. Samobójstwa studentów zaowocowały pomysłem powołania przy CM UMK Akademickiego Centrum Walki ze Stresem. - Bo to nie jest tak, że stres można leczyć muzyką, jak sugerowano w jednej z telewizyjnych audycji. Wystarczy posłuchać studentów, by się dowiedzieć o wyścigu szczurów i niepewności jutra. Myślę, że podobnie jest w szkole średniej - zauważa lekarz.

Zabójcze dla młodych ludzi są wszechobecne komunikatory. - Młodzi ludzie ujawniają tam bardzo intymne szczegóły, negliżują siebie i najbliższych, nieświadomi, że może się to obrócić przeciw nim - ostrzega profesor. Na wzrost samobójstw młodych ludzi wpływa też kryzys rodziny. - Jest inna niż 15 lat temu. Dziś pieniądz jest najważniejszy, słyszy dziecko w domu, a to powoduje totalny zamęt w jego systemie wartości - zauważa prof. Araszkiewicz.

Polecamy: Okropna zbrodnia w małym miasteczku

- Statyki, dotyczące samobójstw młodych ludzi, są przerażające - przyznaje psychiatra dr Włodzisław Giziński. Z jego doświadczenia zawodowego wynika, że większość zamachów samobójczych to efekt depresji. Tę chorobę i psychozę podobną do schizofrenii mogą wywołać środki psychoaktywne.

- Stały się one łatwo dostępne i młodzi ludzie, zwłaszcza ci w wieku 15 - 19 lat, zaczęli ich nadużywać. To dramatycznie wpływa na funkcjonowanie ich psychiki. Może wywoływać paranoidalne stany schizofrenii lub głęboką depresję z pragnieniem śmierci - ostrzega dr Giziński. Jego zdaniem należy jak najszybciej ukrócić pokątny handel lekami. - Z przerażeniem słuchałem młodego informatyka, który mówił, że w ośrodku, gdzie pracuje, część załogi wspomaga się środkami psychoaktywnymi. Muszą stymulować mózg, by wykonać w ciągu 10 sekund kilka umysłowych operacji. Jeśli chce awansować, musi być szybszy i lepszy od innych. Nie był świadomy dramatycznych konsekwencji nadużywania psychoaktywnych leków - zaznacza psychiatra. Uważa, że o tym, co prowadzi do wzrostu samobójstw, trzeba mówić i pisać. - Potrzeba fachowej wiedzy, by zapobiegać autodestrukcji młodych ludzi, bo domyślanie się przyczyn ich śmierci niczego nie zmieni - mówi. Przypomina, że musimy być bardzo blisko z naszymi dziećmi, by jak najszybciej dostrzec objawy depresji, która jest niezwykle groźną, ale uleczalną chorobą.

Co powinno nas zaniepokoić?

- Zmiana postawy. Depresja często zaczyna się od tego, że dziecko zaczyna się izolować. Mówi: „Moje życie nie ma sensu”, „To wszystko można o kant d... rozbić. Proces, który prowadzi do psychozy, bywa gwałtowny, więc potrzebny jest jak najszybszy kontakt z psychologiem lub psychiatrą - radzi dr Giziński.

  • 1 kwietnia br. w Klinice Psychiatrii Szpitala Uniwersyteckiego nr 1 im. Jurasza w Bydgoszczy zacznie funkcjonować stacjonarny oddział psychiatryczny dla dzieci i młodzieży.
  • Do tej pory dzieci, które miały myśli samobójcze, trzeba było wysyłać do ośrodków znacznie oddalonych od Bydgoszczy. Oddział nie mógł powstać wcześniej, ale był problem z kadrą.
  • W Polsce brakuje specjalistów od psychiatrii dziecięcej.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska