Zza oceanu dotarło do Polski zjawisko „Czarnego Piątku”, podczas którego sklepy wprowadzają obniżki i specjalne oferty. Przyjmie się u nas?
Gdyby nie ogromne natężenie reklam, które od trzech dni widzę dookoła, na dobrą sprawę nie wiedziałbym, że jest czarny piątek. Gdyby nie odpalono całej kampanii informacyjnej, nie byłoby tego zdarzenia. Przypuszczam, że gdyby spytać ludzi, o co chodzi, to połowa nie wiedziałaby. Natomiast druga połowa, młodzi, wychowani w kulturze konsumpcyjnej, lepiej się w tym orientują.
Polecamy: Nienawiść do obcokrajowców. Skąd to się bierze?
Mam wrażenie, że święta już sięgają świąt. Po czekoladowych mikołajach na półkach szybko pojawiają się wielkanocne zajączki...
A po drodze są wyprzedaże styczniowo-lutowe, bo jeśli dostałeś pod choinkę pieniądze, voucher albo kupon, to musisz przyjść i coś kupić. Potem są walentynki, a dopiero potem zajączki.
To naturalny proces w działaniach marketingowych, żeby rok był maksymalnie wypełniony. Można się z tym nie zgadzać, ale tak działa prawo rynku.
Zobacz także: Będzie dodatkowy pociąg do Łodzi
A takie działania nie przynoszą przypadkiem odwrotnego skutku? Czy nakręcanie bożonarodzeniowej gorączki już we wrześniu nie zniechęci do zakupów?
To już jest głęboka nauka, socjologia sprzedaży, gdzie na postawy konsumpcyjne wpływają takie czynniki, jak wychowanie, miejsce zamieszkania czy kompetencje kulturowe. Bez akcji promocyjnej nie będzie sprzedaży i handlowcy o tym wiedzą. I to się opłaca. Popyt nadrabia obniżki cenowe.
NowosciTorun
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
