Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W imię ojca, matki i syna też RECENZJA SPOD EKRANU filmu "FUGA"

Mariusz Załuski
Mariusz Załuski

Znacie kogoś, kto cierpi na amnezję? Naprawdę nie? Dziwne, bo jak się ogląda thrillery ze świata całego, to odnieść można wrażenie, że to przypadłość masowa wśród ludności. Tak naprawdę to oczywiście tylko zgrabny wytrych dla mało lotnych scenarzystów, pozwalający kleić thrillerową intrygę. Ale czasami kłopoty z pamięcią to nie wytrych, ale pomysł na to, jak powiedzieć nam coś mądrego. I „Fuga” to jeden z takich cudnych wyjątków.

Bo razem z główną bohaterką odkrywamy prawdę o jej rodzinie, o tym na jakich zasadach funkcjonuje - czy raczej funkcjonowała - i dlaczego ona sama zniknęła przed dwoma laty. Ba, dowiadujemy się całkiem sporo, jak taka rodzina może się zmienić, kiedy podmienimy jeden z jej elementów na diametralnie inny. Bo wtedy odkręcają się wszystkie role społeczne i kulturowy bagaż, jaki rodzina dźwiga.

Tak więc oglądamy opowieść o pani, co to kiedyś uczyła geografii i pewnego dnia zniknęła. Po dwóch latach odnajduje się w innym mieście. Problem w tym, że cierpi na fugę dysocjacyjną - nie pamięta, ani co doprowadziło do zniknięcia, ani swojej rodziny. Do tego wraca do domu jako - charakterologicznie - zupełnie inna osoba.

Nasza heroina nikogo nie pamięta, ma więc też w głębokim poważaniu rodzinne zależności. A zostawiła świat, w którym wszystko było poustawiane, wszystko miało swoje nazwy i definicje i zawsze wiadomo było, jak się zachować, kto decyduje, a kto wykonuje. Teraz może poukładać wszystko zupełnie od nowa, ale co na to jej bliscy - rodzice, mąż i syn? Jakie są ich uczucia wobec, jakby nie było, osoby, która jest zupełnie inna, którą niby doskonale znają, a okazuje się, że niekoniecznie.

„Fuga” to opowieść i o jednej kobiecie i o samej instytucji rodziny, rolach kobiet i mężczyzn, pozorach szczęścia, pielęgnowanych latami, choć tak naprawdę wszystko się wali. O rodzinnych uczuciach, które zawsze są przygniecione – kulturowym plecakiem, modelami życia, pragnieniami otoczenia. Wszystkim, co daje nam poczucie bezpieczeństwa, ale szczęście, to już nie za bardzo. I o tym, co może nas załamać, gdy wszystko zaczyna się sypać, a poczucie nieszczęścia okazuje się najważniejsze.

Film pani Smoczyńskiej nie wiedzieć czemu sprzedawany jest publice jako thriller, choć to dramat psychologiczny niezłej próby. Jasne, odkrywamy z główną bohaterką tajemnice jej poprzedniego życia, ale nie o tę tajemnicę tu chodzi, ale o to życie właśnie. Film jest kameralny, raptem na parę wnętrz i paru aktorów, ale opowiadania plastycznością kadru - kolorem czy pełnym symboliki detalem - mogłoby mu pozazdrościć niejedno superwidowisko. Kiedy bohaterka ląduje w szaroburej rzeczywistości od razu czujemy dramat życia na smutno.

No i jeszcze jedno. Pani Gabriela Muskała wielką aktorką jest, ale chyba jeszcze nigdy nie zagrała tak odważnej roli. Berety z głów. Nie tylko za odwagę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska