Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W jaki nietypowy sposób widzowie potrafią zareagować na odrobinę magii?

Redakcja
Jeden z pokazów Mariusza Czajki odbył się niedawno w klubie „Tutu”
Jeden z pokazów Mariusza Czajki odbył się niedawno w klubie „Tutu” Bartek Kozłowski
Rozmowa z MARIUSZEM CZAJKĄ, toruńskim iluzjonistą, który sprawia, że stoliki szybują ku górze, a ognie płoną na dłoniach.

Co Pana w tej sztuce iluzji najbardziej kręci?
[break]
Uwielbiam reakcje ludzi. Choć czasami te reakcje bywają całkowicie zaskakujące. Bywa, że ludzie uciekają.
Uciekają?
Tak (śmiech). Tak było podczas mojego pobyt w Stanach Zjednoczonych, gdzie zupełnie inaczej odbierane są wszelkie magiczne sztuczki. Mój czarnoskóry kolega nawet po najmniejszym triku uciekał ode mnie na dziesięć metrów. Polacy zazwyczaj śmieją się podczas pokazów lub krzyczą, a później chcą sobie ze mną zrobić zdjęcie. I zawsze chcą jeszcze poznać odpowiedź na pytanie „Jak to się robi?”.
A jak Pan to robi?
Gdy tak pytają, to zawsze odpowiadam „Bardzo dobrze”. Reakcje ludzie najbardziej napędzają mnie do działania. Bez nich nie byłoby całej zabawy.
Od czego zaczęła się Pana przygoda z tą iluzją?
Od kart. To był 2006 rok. W internecie trafiłem na sklep dla iluzjonistów. Były tam też opisy kilku prostych sztuczek. Nauczyłem się i pokazałem je mojej mamie. Spodobało się. Moim znajomym również. Mnie też spodobało się to, że im się podoba (śmiech) Nauczyłem się więc kolejnej sztuczki, jeszcze jednej... I tak uczę się wciąż kolejnych już od 9 lat.
Kim Pan jest z wykształcenia?
Jestem teraz na V roku ekonomii.
Ekonomista magik. Brzmi nieźle.
Aby być dobrym iluzjonistą, trzeba też być odpowiednio dobrze wykształconym. Iluzja to nie tylko sztuczki, których się nauczymy, ale także sposób wysławiania się i odpowiednia wiedza. Każdy numer trzeba w odpowiedni sposób zaprezentować. Samo pokazanie sztuczki to zaledwie 15 proc. całości. Mimika, gra aktorska, odpowiedni dobór słów, który ma zachęcić do słuchania i do udziału w pokazie. Organizowane są seminaria dla iluzjonistów, podczas których takie gwiazdy estrady jak na przykład Artus Andrus opowiadają o tym, jak układać program i jak występować.
To nadal tylko Pana pasja czy już zawód?
Cały czas robię to hobbystycznie. Zarabiam w ten sposób na wakacje i na paliwo. Zobaczymy, jak to wszystko się rozkręci.
Dziś jest Pan bodaj jedynym czynnym iluzjonistą w Toruniu i to dość utytułowanym. Co z konkurencją?
W Toruniu jest kilka osób, które dopiero rozpoczynają swoją drogę. A w Polsce? Myślę, że iluzją zajmuje się tak na poważnie około 200 osób. Każdy z nich występuje ze swoimi pokazami. Znamy się z różnych zlotów. To bardzo wąska grupa w porównaniu do tancerzy czy śpiewaków.
Pukają do Pana drzwi potencjalni uczniowie?
Czasami. Głównie dzieci. Gdy pytają od czego zacząć, to polecam im książki, na które można trafić w Empiku. Wyjaśnienie drobnych sztuczek można też znaleźć na YouTube. Reszta to kwestia odpowiedniej zręczności i ćwiczeń. Wszystko zależy od tego, jaki efekt chcemy osiągnąć. Ja zawsze na końcu każdego swojego programu prezentuję na przykład sztuczkę z latającym stolikiem. Staram się, aby każdy efekt był oryginalny. Jak trzeba, to potrafię nawet wyciągnąć z ust taśmę o długość 30 metrów.
Pamiętam, jak opowiadał mi Pan kiedyś, że organizowane są specjalne międzynarodowe kongresy, na których iluzjoniści sprzedają swoje unikalne numery.
To normalne. Bardzo często jest tak, że ktoś wymyśli jakiś nietypowy numer i gotowy jest za odpowiednią opłatą go sprzedać.
Często chodzi o zwykły magiczny rekwizyt, który jest potrzebny do osiągnięcia odpowiedniego magicznego efektu.
Ile za taką tajemnicę trzeba zapłacić?
Oj, widełki cenowe są naprawdę spore. Od pięciu do nawet ponad 100 tysięcy dolarów przy okazji dużych rekwizytów. Duże skrzynie, znikające helikoptery... Stawki sięgają wysoko. Sam mam teraz na oku sztuczkę, którą chciałbym poznać. To efekt mentalny, polegający na przewidywaniu przyszłości. Więcej nie powiem.
Dzieci to najłatwiejsza czy najtrudniejsza publiczność?
Chyba trudniejsza. One zupełnie inaczej patrzą na to, co robię. Jeżeli dorosły widz dostrzeże mój błąd, to sobie o tym tylko pomyśli. Dziecko nie tylko pomyśli, ale jeszcze opowie o tym na głos. Na wszystko, co jest podejrzane, od razu zwróci uwagę. Ale za to reakcje dzieciaków są o wiele lepsze. Coś za coś (śmiech).

Magik z Torunia
- Mariusz Czajka mieszka w Toruniu.
- Na swoim koncie ma m.in. I miejsce w kategorii Senior na Ogólnopolskich Warsztatach Iluzjonistycznych we Wrocławiu (2012), a także nagrodę „ Król Magii” na międzynarodowym Kongresie Iluzjonistów w Czechach (2013).
- Zdjęcia i filmy z jego pokazów można obejrzeć na stronie internetowej mariuszczajka.pl.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska