Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W jakich godzinach mogą być otwarte toruńskie sklepy? Od 5 rano do 9 wieczorem, ale pod pewnymi warunkami [Retro]

Szymon Spandowski
Szymon Spandowski
Dla toruńskich kupców z przełomu XIX i XX wieku wytyczne dotyczące godzin handlu były niezwykle istotne. Zakupy u nich robili nie tylko mieszkańcy miasta i powiatu. Bardzo cennymi klientami, a przede wszystkim klientkami, byli także przybysze zza rosyjskiej granicy - na przykład kuracjusze z Ciechocinka
Dla toruńskich kupców z przełomu XIX i XX wieku wytyczne dotyczące godzin handlu były niezwykle istotne. Zakupy u nich robili nie tylko mieszkańcy miasta i powiatu. Bardzo cennymi klientami, a przede wszystkim klientkami, byli także przybysze zza rosyjskiej granicy - na przykład kuracjusze z Ciechocinka Z archiwum Szymona Spandowskiego
Jesienią 1900 roku Toruń doczekał się niezwykłej atrakcji. W jednym ze sklepów przy Rynku Nowomiejskim pojawiło się wielkie akwarium. A potem był potop. Wielki potop.

"Cóż tam, panie, w polityce? Chińcyki trzymają się mocno?" - pyta w "Weselu" Wyspiańskiego Czepiec Dziennikarza. W ekranizacji Wajdy gospodarz z Bronowic odzywa się głosem Franciszka Pieczki, odpowiada mu natomiast Wojciech Pszoniak. A tymczasem "Gazeta Toruńska" w drugiej połowie września 1900 roku poinformowała swoich czytelników, że: "Znany poeta p. Łucyan Rydel zaręczył się z córką wieśniaka z Bronowic pod Krakowem, Zofią Bruździanką, siostrą żony znanego artysty malarza p. Włodzimierza Tetmajera".

Tak, tak. Płynąc pod żaglem "Gazety Toruńskiej" przez świat sprzed 120 lat zbliżamy się do słynnego bronowickiego wesela. Jak widać, towarzyskie wieści z Galicji pod pomorskie strzechy docierały, chociaż nieco zniekształcone, ponieważ Lucjan Rydel ożenił się w listopadzie 1900 roku z Jadwigą Mikołajczykówną, a nie Zofią Bruździanką. A Chińczycy? Powstańcy stracili inicjatywę, ale nadal trzymali się mocno.

"Jak już donosiliśmy, twierdza Peifank padła w ręce wojsk sprzymierzonych, ale walka była bardzo zaciętą - informował toruński dziennik w tym samym wydaniu, w którym donosił o zaręczynach Rydla. - Chińczycy bronili się do ostatka i straty sprzymierzonych są niepomierne".

Zobacz wideo: Nowy wiek emerytalny - wkrótce nowe zasady?

Pod koniec września z Kilonii wypłynął kolejny transport żołnierzy, którzy mieli uzupełnić poszczerbione z powodu walk i chorób szeregi dławiącego powstanie bokserów kontyngentu niemieckiego. W korpusie ekspedycyjnym znajdowali się m.in. wojacy z Brodnicy i Torunia.

Nad Wisłą przełom lata i jesieni w roku 1900 był znacznie spokojniejszy. Niezwykle ciepły, prasa informowała o tym, że w mieście drugi raz zaczęły kwitnąć kasztany (wtedy w Toruniu było ich sporo), a pod miastem - bez. Poza tym władze przeprowadziły kontrolę wszystkich 433 studni na Mokrem. Wynikli nie były zadowalające, część z nich trzeba było zamknąć. Własnego wodociągu podtoruńska gmina doczekała się dwa lata później.

Skoro już lejemy wodę, warto wspomnieć o wydarzeniu, do jakiego doszło w połowie września 1900 roku w jednym ze sklepów przy Rynku Nowomiejskim. Jego właściciel zafundował sobie wielkie akwarium, do którego wlał 70 wiader wody i wpuścił do środka ryby. Niestety, szyba akwarium nie wytrzymała naporu. Potop był tak duży, że zalane zostały również sąsiednie lokale.
Najsmutniejsze w tym wszystkim jest jednak to, że opisując nietypową katastrofę, "Gazeta Toruńska" podała tylko, że doszło do niej u pana B. na Rynku Nowomiejskim. Bądź tu teraz mądry człowieku i po 120 latach szukaj, kim mógł być pan B. i w którym dokładnie miejscu zafundował on sobie takie wielkie akwarium. Najprawdopodobniej był to Piotr Begdon, który w tamtych czasach miał sklep rybny na rogu rynku i Sukienniczej.

Swoją drogą toruńskie sklepy z dawnych lat to również bardzo ciekawe zjawisko. Różniły się mocno od tych obecnych, na przykład godzinami pracy.

"Z dniem 1 października zacznie obowiązywać ustawa, na mocy której składy kupieckie mogą być otwarte od 5 z rana do 9 wieczorem - czytamy w "Gazecie Toruńskiej" z września 1900 roku. - Pomocnicy handlowi mają mieć w miastach do 20 000 mieszkańców spoczynek w południe oraz 11 godzin nieprzerwanego spoczynku. Czterdzieści razy w roku mogą być składy otwarte do 10 a przez 30 wolno pomocników i pomocnice zatrudniać bez wszelkich ograniczeń. Na publicznem zgromadzeniu toruńskich właścicieli składów uchwalono, że po godz. 10 mają składy być otwarte 20 razy w sobotę w maju, czerwcu, lipcu, sierpniu i wrześniu, 10 dni przed gwiazdką, 5 dni przed Wielkanocą i 5 dni przed Zielonymi Świątkami. Za przekroczenie wyznaczone są kary aż do 2 000 marek lub sześciu miesięcy więzienia".

Ustawa weszła w życie, jednak dyskusji o tym, jak długo mogą być otwarte toruńskie sklepy, nie zatrzymała. Debaty, m.in. nad tym, jak często i jak długo można handlować w niedziele, toczyły się jeszcze podczas I wojny światowej.

Kilka tygodni temu, zwiedzając Toruń z końca XIX wieku, zatrzymaliśmy się u wylotu ulicy Prostej, gdzie - jak informowała prasa - został ukończony budynek straży pożarnej. Strażacy właśnie przenieśli tam swoje sikawki przechowywane do tej pory w Ratuszu Staromiejskim. Zdziwiło nas to, ponieważ zgodnie z dokumentacją archiwalną, budowa obecnej siedziby Komendy Wojewódzkiej Państwowej Straży Pożarnej powinna się rozpocząć w 1901 a zakończyć w 1903 roku. Uznaliśmy, że 120 lat temu strażacy być może wprowadzili się do siedziby tymczasowej. Takie założenia mogły być jednak błędne, ponieważ z notki jaka pojawiła się na łamach "Gazety Toruńskiej" w sobotę 22 września A. D. 1900 wynika, że u wylotu ul. Prostej, zwaną również Prawą a niekiedy - Sprawiedliwą - stanął gmach, czyli raczej obiekt solidny.

"Od wtorku znajduje się posterunek nocny straży pożarnej w gmachu przy ul. Sprawiedliwej 32. Natomiast uwiadomienia o wybuchu ognia za dnia należy wysyłać do biura policyjnego".

Adres nie zmienił się do dziś - gmach straży znajduje się przy Prostej 32. Cóż, z czasem pewnie uda nam się tajemnicę budynku straży pożarnej wyjaśnić. Biuro policyjne, do którego należało zgłaszać pożary dzienne, znajdowało się w Ratuszu Staromiejskim.
Budynek straży nie był jedynym nowym obiektem jaki 120 lat temu powił się na obrzeżach toruńskiej starówki.

"Nowowzniesiony gmach dla szkoły średniej męskiej zostanie oddany do użytku szkolnego zaraz po wakacyach świętomichaliskich" - informowała "Gazeta". Chodziło oczywiście o dzisiejsze CKU na placu Świętej Katarzyny. W tym samym numerze toruński dziennik wspomniał również, że w toruńskiej fabryce mączki (babci dzisiejszych "Płatków") rozpoczęła się właśnie kampania i pierwszej doby nowy zakład przerobił trzy tysiące cetnarów ziemniaków.

Poza Toruniem także działy się ciekawe rzeczy. W Grudziądzu Rada Miasta podjęła decyzję o zakupie za 77 tysięcy marek akcji budowanej kolei z Chełmży do Mełna. W Chełmży, poza robotami na torach, trwały przygotowania do budowy wodociągów. Na nowej linii między Kowalewem i Brodnicą kursowały już pociągi robocze. Otwarcie szlaku dla ruchu towarowego i pasażerskiego miało nastąpić lada dzień. Te pociągi robocze przejeżdżały m.in. przez Golub, którego władze podjęły decyzję o oświetleniu miasta przy pomocy lamp spirytusowo-żarowych. Podobne kroki podjęli również gospodarze Podgórza, a "Gazeta Toruńska", przedstawiając efekty wrześniowego posiedzenia tamtejszej Rady Miasta, podała nie tylko koszt budowy takiego oświetlenia, ale również sumy jakie miało pochłonąć jego roczne utrzymanie.

"Rada miejska postanowiła oświetlić miasto lampami spirytusowo-żarowemi - czytamy. - Na ich sprawienie i nowe kandelabry potrzeba 1500 marek. Koszta oświetlenia wyniosą od 700 do 800 marek rocznie".

Trwa głosowanie...

Czy koronawirus nadal stanowi zagrożenie?

Radni mogli inwestować, tylko w sierpniu 1900 roku do kasy miasta wpłynęło 195 marek podatku od sprzedanego piwa. Gdy dowiedział się o tym prezes rejencji kwidzyńskiej, który pod koniec września gościł w sąsiednim Toruniu, przesłał podgórzanom życzenia, aby konsumentów piwa mieli jak najwięcej.

Wydatków też było sporo. Podgórska straż pożarna została ubezpieczona od wypadku. Poza tym miasto wzbogaciło się o "schronisko dla beczek straży" zbudowane kosztem 150 marek przez pana Wykrzykowskiego. We wrześniu został także rozstrzygnięty przetarg na oczyszczanie Podgórza.

"Wywóz śmiecia oddano panu Gudzińskiemu za 220 marek rocznie" - poinformowała "Gazeta Toruńska".

W związku z tym, że zbliżał się koniec kolejnego kwartału, polski dziennik gorąco apelował do swoich czytelników, aby ci przedłużyli prenumeraty. Wydawca zobowiązał się m.in., że wypłaci sto marek prawnym spadkobiercom każdego abonenta, który umrze z przyczyn naturalnych zanim wykupiona przez niego prenumerata się zakończy. Zadziwiające? Owszem, jednak jak zauważył znany naszym Czytelnikom Marcin Orłowski, prenumerata gazety stawała się tym samym formą ubezpieczenia. Ha, ciekawe to były czasy! Niebawem więc do nich wrócimy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska