Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W krainie tęczowego pstrąga

Jarosław Jakubowski
Pstrąg tęczowy ożywa po długiej zimie. Ożywienie też w gospodarstwie hodowlanym przy zaporze Mylof w Borach Tucholskich.

<!** Image 3 align=none alt="Image 211357" sub="Dariusz Ciemiński, prezes zakładu w Mylofie, z dumą oprowadza po gospodarstwie
Fot. Jarosław Jakubowski">

Pstrąg tęczowy ożywa po długiej zimie. Ożywienie też w gospodarstwie hodowlanym przy zaporze Mylof w Borach Tucholskich.

Mylof to wprost idealne miejsce na jednodniowy wypad. Z Bydgoszczy jedzie się tam półtorej, z Torunia dwie godziny. Już sama droga dostarcza wielu wrażeń. Mijamy pagórki pokryte żółtymi dywanami rzepaku i zielenią wschodzących zbóż. Powietrze aż buzuje od zapachów maja. Z Torunia droga wiedzie przez Chełmno i Świecie, z Bydgoszczy przez Koronowo. Drogi spotykają się w Tucholi, skąd jedziemy drogą wojewódzką nr 240 i przed Pawłówkiem skręcamy w słynną „berlinkę”, mającą niegdyś połączyć Królewiec z Berlinem. Dziś to poczciwa droga krajowa nr 22, a poniemieckie płyty nawierzchniowe dają o sobie znać charakterystycznym stukotem kół. <!** reklama>

Wkrótce skręcamy w wąską, lecz dobrze utrzymaną asfaltówkę, wijącą się wśród borów i po kilkunastu kilometrach docieramy do zapory na Brdzie w Mylofie. Tak oto niepostrzeżenie znaleźliśmy się w województwie pomorskim.

Ten smak nie ma równych

Zakład Hodowli Pstrąga w Zaporze Mylof sp. z oo, bo tak brzmi oficjalna nazwa firmy, to jeden z największych w kraju producentów pstrąga tęczowego. W naturze ta ryba u nas nie występuje. - Została sprowadzona ze Stanów Zjednoczonych przede wszystkim dla walorów smakowych - mówi Dariusz Ciemiński, prezes zarządu spółki.

<!** Image 4 align=none alt="Image 211357" sub="Pstrąg jest wymagający i lubi jeść tylko najlepszą paszę o określonych porach. To zadanie osób zatrudnionych przy stawach hodowlanych
Fot. Jarosław Jakubowski">

Zakład powstał w 1975 roku jako część ogromnego Państwowego Gospodarstwa Rybackiego z siedzibą w Bydgoszczy. Lata transformacji ustrojowej obeszły się z firmą łaskawie. Zapotrzebowanie na pstrąga tęczowego nie maleje. Zatrudnienie w obiektach w Mylofie, Laskach, Bielskiej Strudze i Wojtalu znajduje około 60 mieszkańców okolic. Dla regionu o wysokiej stopie bezrobocia ma to spore znaczenie.

Ptaki groźne jak kłusownicy

Mylof jest położony między Wielkim Kanałem Brdy a rzeką Brdą. Natura stworzyła tu wspaniałe warunki dla hodowli. No, może człowiek trochę jej pomógł budując zaporę. Spiętrzone wody Brdy zasilają stawy hodowlane, a cały obieg wody w gospodarstwie odbywa się dzięki sile grawitacji. Niby obieg jest zamknięty, ale jak mówi prezes Ciemiński, zawsze jakaś część narybku przedostaje się do Brdy. - Obowiązuje tu zakaz połowów, ale i tak kłusownictwo kwitnie na potęgę - mówi, gdy wchodzimy na teren gospodarstwa. Od razu zwracają uwagę niebieskie żyłki rozwieszone nad stawami. To zabezpieczenie przed mewami. Tak jak kłusownicy z wody, tak one polują na pstrąga tęczowego z powietrza.

Co jakiś czas na terenie gospodarstwa hodowlanego rozlega się huk. Okazuje się, że kolejnym straszakiem na mewy są działka hukowe, „pykające” gazem z butli pod wysokim ciśnieniem. Jednak zdaniem pracowników, najlepszym zabezpieczeniem stawów przed niepowołanymi gośćmi jest całodobowy monitoring. Jego centrala znajduje się w przeszklonym pomieszczeniu na kilkumetrowej wieży, skąd widać cały teren gospodarstwa jak na dłoni.

Droga pstrąga zaczyna się w wylęgarni. W rzędach dużych słojów znajduje się ikra. Gdy zbliżymy oczy, zauważymy, że na niektórych kuleczkach są dwie kropki. To ikra „zaoczkowana” i z niej będzie ryba. Resztę kuleczek się wybiera. Zajmują się tym panie, które szklanymi rurkami zakończonymi gumowymi gruszkami wysysają martwą ikrę i wyrzucają do misek. - Trzeba cierpliwości, ale ramiona i ta część poniżej pleców też bolą - z uśmiechem wyjaśnia pani Regina, pracująca przy ikrze.

Ryby jak dzieci

Kolejne etapy hodowli odbywają się już w stawach. Młody narybek przez 10 dni odżywia się woreczkiem żółtkowym, potem przechodzi na paszę, złożoną głównie z białka. To najdroższy etap hodowli, bo pasza musi być najlepszej jakości. - To tak jak z dzieckiem. Daje mu się jeść to, co najlepsze. Ryby mają stałe porcje i pory karmienia - wyjaśnia Dariusz Ciemiński.

W stawach roi się od ryb. Jest tu około 6 milionów narybku. Gdy stajemy nad brzegiem stawu, pstrągi ożywiają się, jakby nauczone, że to pora karmienia. Gdy sypiemy im pożywny granulat, woda zaczyna aż kipieć od ich wzmożonej aktywności. - Pstrąg mógłby tylko jeść i wydalać. Dlatego naszą rolą jest, żeby to wszystko było jak najbardziej efektywne - zaznacza szef firmy.

W ciągu pierwszego roku życia z populacji pstrąga wybiera się tak zwane selekty, czyli najbardziej dorodne osobniki, które posłużą do dalszego rozrodu. W ten sposób dba się o wysoką jakość produkcji.

- Pstrąg tęczowy to ryba wymagająca. Żeby rosnąć , musi mieć wodę o temperaturze 10-16 stopni. Taka właśnie jest w Brdzie. Wyjątkowo długa zima w tym roku spowolniła rozrost narybku. Teraz staramy się ten czas nadrobić. Największy ruch zapanuje tu za miesiąc - przewiduje prezes firmy.

Ryby pobierają z wody bardzo dużo tlenu, dlatego musi on być stale dostarczany. Dotąd gospodarstwo korzystało z mechanicznych dotleniaczy, które były mało wydajne i energochłonne. Od niedawna firma dysponuje natleniaczami na ciekły tlen. Są one instalowane w zbiornikach, na odcinku Wielkiego Kanału Brdy. Jak każdy ciek wodny jest on własnością skarbu państwa, więc spółka hodowlana musi go dzierżawić. Pozostały teren to jej własność notarialna. Wielki zbiornik ciekłego tlenu stoi przy wjeździe do zakładu. Tam też znajdują się maty dezynfekujące, przez które muszą przejeżdżać pojazdy i przechodzić ludzie przekraczający bramę gospodarstwa.

Życie do osiemnastki

Gdy pstrąg tęczowy osiąga wiek 18 miesięcy, jest gotowy, by wyruszyć z Mylofu na stoły całej Polski. Zanim to jednak nastąpi, ryba trafia do pobliskiej przetwórni. Tu jest patroszona, mrożona albo solona. Wędzenie odbywa się w specjalnych komorach, w których temperatura nie może spaść poniżej 63 stopni Celsjusza. - Do wędzenia używamy tylko dębu olchowego z okolicznych lasów. Jest twarde i daje najlepszy dym. Wędzimy nie tylko pstrągi, ale też sumy i jesiotry - mówi Zbigniew Kroplewski, wędzarz.

Odbiorcami ryb z Mylofu są wielkie sieci handlowe, hurtownicy, ale też osoby prywatne, które mogą skorzystać z bogatej oferty sklepu firmowego. Można tu kupić pstrągi żywe, wędzone luzem i pakowane próżniowo. Wierzcie lub nie, ale nie ma nic smaczniejszego niż świeży pstrąg prosto z wędzarni!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska