Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W Pniewitem próbowano odtworzyć przebieg tragicznego wypadku

Małgorzata Oberlan
Małgorzata Oberlan
Do eksperymentu wybrano taki sam samochód i szynobus, jakie brały udział w wypadku
Do eksperymentu wybrano taki sam samochód i szynobus, jakie brały udział w wypadku Jacek Smarz
- To fikcja, a nie eksperyment! - oburzali się nie tylko krewni zmarłych tu tragicznie dzieci. Zniknął bowiem nasyp i chaszcze ograniczające widoczność kierowcy.

Eksperyment przygotowała Prokuratura Rejonowa w Chełmnie i Państwowa Komisja Badania Wypadków Kolejowych. - Jest on weryfikacją wersji przyjętej w śledztwie. Nigdy nie jest idealnym odwzorowaniem zdarzenia- tłumaczył prokurator Witold Preis.
Wczoraj odległość od ideału wydawała się jednak bardzo daleka. 3 czerwca br., gdy Kamila O. kierowała volkswagenem, w którym siedziały jej dzieci i mąż, świeciło słońce. Było ok. godziny 15.40, gdy szynobus Arrivy uderzył w auto, na miejscu zabijając Mateusza (l. 6) i Zosię (l.3). Wczoraj eksperyment prowadzono w godz. 13.00-14.00, przy zachmurzonym niebie.[break]

Gdy Kamila O. wjeżdżała na przejazd, z lewej strony widziała niewiele. Widoczność przesłaniały jej wysokie trawy i, co najważniejsze, nasyp. Ten PKP Polskie Linie Kolejowe zlikwidowały. - Uczyniliśmy to na wniosek państwowej komisji, 7 sierpnia, dla dodatkowej poprawy widoczności na przejeździe - wyjaśniał Karol Jakubowski, rzecznik PKP Polskie Linie Kolejowe SA.
- I w ten sposób eksperyment zamieniono w farsę - oburzał się Piotr Goliński, miejscowy radny. A wtórowali mu między inni ojciec i wujek zmarłych tragicznie dzieci. Podkreślając, że nie zgadza się jeszcze jedna rzecz. - 3 czerwca droga do przejazdu miała zupełnie inną konsystencję. Grunt był miękki, piaszczysty, zostawały ślady po pracy opon. Teraz został ubity - zwracali uwagę.
Aby zbliżyć się do warunków z czerwca, wczoraj przed przejazdem umocowano na palikach siatkę. Z pewnością nie zasłaniała ona jednak widoczności tak, jak wcześniej nasyp i trawa. Odtwarzano jednak ruch szynobusu i auta.
Po eksperymencie prokurator był usatysfakcjonowany. - Wykonaliśmy wszystkie zaplanowane działania. Na wyniki, nawet wstępne, trzeba jednak poczekać - mówił.
Eksperyment ma pomóc rozstrzygnąć, kto ponosi odpowiedzialność za tragedię. Na razie zarzuty postawione ma tylko Kamila O., która kierowała autem. Oskarżenie jej przed sądem nie jest jednak przesądzone.

Głowa w prawo?
We wtorek, jak nieoficjalnie dowiedziały się „Nowości” weryfikowano jednak jeszcze widoczność maszynisty Arrivy. Ten zeznał śledczym, że zbliżając się do przejazdu widział, iż kierowca samochodu patrzy nie w jego, a w przeciwnym kierunku (głowa odwrócona w prawo).
Czy maszynista mógł dostrzec taki szczegół? Między innymi aby to zweryfikować, prokurator i członkowie komisji obserwowali wczoraj przejazd z szynobusa SA 106012.
Prokurator Witold Preis z Chełmna, prowadzący śledztwo, nie chciał wczoraj zdradzać szczegółów planu eksperymentu. Po jego przeprowadzeniu (kilkakrotny przejazd szynobusa i samochodu), zdradził jedynie, że udaje się z ekspertami do Kornatowa, by omówić jego przebieg. Był usatysfakcjonowany przebiegiem doświadczenia, bo udało się przeprowadzić wszystkie zaplanowane czynności.
Raport, biegły, program
- Na wyniki, nawet wstępne eksperymentu, trzeba będzie poczekać. Oczekiwać będę też na raport państwowej komisji, a następnie na opinię biegłego (został już powołany). W rekonstrukcji wypadku pomoże specjalny program PC-CRASH - tłumaczył wczoraj Witold Preis.
Program PC-CRASH umożliwia symulowanie dowolnych zdarzeń drogowych. Został zaprojektowany z myślą o biegłych zajmujących się rekonstrukcją wypadków drogowych . Obecnie jest podstawowym programem używanym do rekonstrukcji wypadków w Europie. Dzięki jego użyciu możliwe jest ustalenie istotnych parametrów wypadku, których nie udałoby się dokonać innymi metodami. Przykładowo, możliwe jest ustalenie prędkości pojazdów w chwili zderzenia, znając położenia powypadkowe i miejsce zderzenia. Program kilkaset razy wykonuje optymalizację, przeliczając różne parametry zderzenia , tak aby ustalić prędkości kolizyjne. Wykonanie tego w inny sposób jest niemożliwe.
W przypadku dramatu w Pniewitem nie tylko prędkości pojazdów są jednak ważne. Istotne są warunki, które panowały na tym niestrzeżonym przejeździe, zachowanie kierowcy auta, pasażerów oraz maszynisty.
Zarzut tylko dla matki
Przypomnijmy, ze do tragedii doszło 3 czerwca, kiedy czteroosobowa rodzina O. wyjeżdżała na długi weekend. Rodzice z dwójką dzieci odjechali zaledwie kilkaset metrów od domu. Na pobliskim przejeździe kolejowym w ich auto uderzył szynobus. 3-letnia Zosia i 7-letni Mateusz zginęli na miejscu. Rodzice trafili do szpitala.
15 lipca matka dzieci, pani Kamila O., usłyszała zarzut spowodowania wypadku drogowego ze skutkiem śmiertelnym. Jej mąż, pan Filip, od początku nie krył oburzenia. Zeznając podkreślał, że oboje upewniali się co do bezpieczeństwa wjeżdżając na tory. Pani Kamila nie przyznała się do winy i odmówiła składania wyjaśnień.
Okrutnym paradoksem jest fakt, że to ona w 2014 roku zbierała we wsi podpisy pod petycją do PKP PLK o zabezpieczenie przejazdu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska