Na początku tygodnia skontaktował się z nami bardzo wzburzony Czytelnik, który z okna przejeżdżającego przez plac Rapackiego autobusu komunikacji miejskiej zobaczył, jak na przystanku jakiś mężczyzna bije kobietę.
Polecamy
- Wokół byli ludzie, ale nikt nie reagował. Monitoring miejski najwyraźniej również okazał się ślepy - mówi pan Wojciech. - Zadzwoniłem na 112 i sprawę zgłosiłem. Nie dawało mi to jednak spokoju, więc na następnym przystanku wysiadłem i wróciłem na plac Rapackiego.
Dokąd pojechał kat z Torunia z ofiarą?
Czytelnik zdążył dotrzeć na plac komunikacją miejską, policji jednak tam nie było. Co więcej, oprawca i jego ofiara wsiedli do tego samego autobusu, którym jechał pan Wojciech. Pojechali razem na Dworzec Główny.
- Ten facet był ewidentnie "pod wpływem" - relacjonuje dalej pan Wojciech. - Przy Kujawskiej po prostu wypadł z autobusu.
Czytelnik mówi, że z autobusu ponownie zadzwonił na 112 tłumacząc dyspozytorowi, że nie może mówić głośno, ponieważ znajduje się w jednym pojeździe z niebezpiecznym człowiekiem. Jak się później okazało, to zgłoszenie w ogóle do policji nie dotarło. Generalnie jednak widok pobitej kobiety skłonił do działania nie tylko pana Wojciecha. Zgłoszenie w tej sprawie wpłynęło do policji już wcześniej. Wysłany we wskazane miejsce patrol, sprawcy i ofiary jednak nie zastał. Podobnie stało się później. Wygląda na to, że poszukiwani zbyt często zmieniali pojazdy komunikacji publicznej.
Co na to toruńska policja?
- W poniedziałek, krótko przed godziną 13:00, dyżurny na toruńskim Śródmieściu otrzymał zgłoszenie dotyczące wystraszonej i pobitej kobiety. Ze zgłoszenia wynikało, że przebywa przy jednym z przystanków tramwajowych na Bydgoskim Przedmieściu. Patrol niezwłocznie przyjechał na miejsce, niemniej jednak opisywanej osoby już tam nie było - tłumaczy mł. asp. Sebastian Pypczyński z Zespołu Komunikacji Społecznej Komendy Miejskiej Policji w Toruniu. - Około godziny 13:20 do komisariatu wpłynęło kolejne zgłoszenie od innego świadka, który twierdził, że przy przystanku autobusowym na Placu Rapackiego znajduje się wcześniej opisywana kobieta, która jest w towarzystwie agresywnego mężczyzny. Niestety, w tym czasie nie było dostępnego wolnego patrolu. Po kilkunastu minutach oficer dyżurny skierował tam funkcjonariuszy, którzy przeszukali rejon przystanku, jednak nie natrafili na opisywane osoby.
Polecamy
Na dworcu Czytelnik udał się na posterunek Straży Ochrony Kolei, gdzie jednak miał usłyszeć, że właściwym adresatem w tym przypadku powinna być policja. Ostatecznie skontaktował się z Centrum Powiadamiania Ratunkowego po raz trzeci. Poinformował dyspozytora, że pobita kobieta i człowiek, który ją pobił znajdują się w rejonie dworca. W kilku słowach dał również wyraz swojemu rozczarowaniu. Ta wiadomość została przekazana policji. Niestety, finał był podobny jak poprzednio.
- Ostatnie zgłoszenie dotyczące tej sprawy wpłynęło do dyżurnego na Podgórzu około godziny 15:20. Patrol, po kilku minutach pojawił się na miejscu, ale nie zastał tam już opisywanych osób - mówi mł. asp. Sebastian Pypczyński. - W związku z tymi zgłoszeniami Komendant Miejski Policji w Toruniu polecił wyjaśnić sprawę.
Można zatem mieć nadzieję, że w przyszłości takich sytuacji już nie będzie.
Poznaj ciekawe grupy lokalne na Facebooku: