Bezrobocie w Toruniu i powiecie toruńskim spadło, choć, tradycyjnie, zdecydowanie lepiej jest w mieście niż za jego rogatkami. Pracodawcy coraz częściej narzekają, że pozyskanie „normalnego pracownika” graniczy z cudem.
10 zł na godzinę to maks
- Kolejny tydzień ogłaszam się, bo szukam montera do dociepleń. Osoby kierowane do mnie z urzędu pracy wyraźnie jednak nie chcą pracować. Pewien pan, jak usłyszał szczegóły mojej oferty, to powiedział szczerze, że ma czworo dzieci i teraz będzie żył z „500 plus”. Ale to nie tylko wina tego programu. Jak już trafią się kandydaci z jakimś doświadczeniem i umiejętności, to oczekują np. 14 zł za godzinę netto. Nie jestem w stanie płacić takich pieniędzy. Moje możliwości to od 8,50 do 10 zł za godzinę, w zależności od kwalifikacji - wyznaje szczerze Jarosław Oleksiński, właściciel małej firmy budowlanej Artexbud w Chełmnie.
Firma pana Jarosława zatrudnia 6 osób. Właściciel podkreśla, że wszyscy pracują u niego legalnie, na umowach o pracę i że regularnie otrzymują wynagrodzenia. To zaleta, o której wie każdy budowlaniec. - Pracownicy są u mnie od 7-8 lat. Każdy może potwierdzić, że jak spóźniałem się z wypłatą (nigdy ze swojej winy), to był to poślizg najwyżej tygodniowy - podkreśla Jarosław Oleksiński.
Czy - wzorem wielu innych przedsiębiorców w regionie - nie myślał o zatrudnieniu pracowników ze Wschodu? - Na razie tylko myślałem. Zadzwoniła do mnie jakaś agencja pośrednicząca z Torunia i oferowała pracownika z Ukrainy. Tyle że za godzinę jego pracy miałbym płacić 20 złotych. Domyślam się, że Ukrainiec z tych 20 złotych może połowę by otrzymywał. No, ale to kosmiczna stawka, poza moim zasięgiem - kończy właściciel Artexbudu.
Fachowcy kosztują ...
Paweł Przyjemski, kierownik w Powiatowym Urzędzie Pracy dla Powiatu Toruńskiego mówi wprost: fachowcy kosztują.
- Z rozmów z pracodawcami i zgłaszanych potrzeb wiemy, że niektórym już dramatycznie zaczyna brakować rąk do pracy. Szczególnie poszukiwani są ludzie z kwalifikacjami i uprawnieniami: kierowcy, spawacze, ślusarze, operatorzy konkretnych maszyn. Tacy fachowcy są w naszym regionie, ale nie chcą pracować za oferowane im stawki. Są już dla wielu zdecydowanie za niskie - podkreśla Paweł Przyjemski.
Fachowców w naszym regionie nie brakuje, ale nie chcą pracować za oferowane im niskie stawki. - Paweł Przyjemski, PUP
Firmy produkcyjne, które potrzebują pracowników wykonujących powtarzalne mechaniczne czynności, ratują się obcokrajowcami. - Tak robią zakłady ze Specjalnej Strefy Ekonomicznej w Ostaszewie. W naszym urzędzie rejestrujemy kolejne zgłoszenia od nich dotyczące zatrudniania Ukraińców - dodaje Paweł Przyjemski.
Osób bezrobotnych w rejestrze PUP w Chełmży nie brakuje. W większości nie są to jednak ci, których szukają pracodawcy. - aż 60 procent zarejestrowanych u nas osób nie posiada żadnych kwalifikacji. Mają wykształcenie gimnazjalne albo średnie ogólnokształcące, nie legitymują się żadnymi uprawnieniami. Pośrednictwo między taki osobami a szukającymi fachowców przedsiębiorcami jest często skazane na niepowodzenie.
Inwestycja w naukę
Jakie jest wyjście z tej sytuacji? Jedno. Bezrobotnych trzeba wyposażyć w odpowiednie umiejętności i uprawnienia. To jednak kosztuje, i to słono.
- Weźmy np. kierowcę ciężarówki. Aby takiego „stworzyć” (prawo jazdy kat. C, świadectwo kwalifikacji do przewozu rzeczy plus stypendium szkoleniowe) urząd musi zainwestować 9 tysięcy zł. Tylko nieco mniej, bo 7,8 tysiąca zł kosztują uprawnienia spawacza MIG/MAG (wraz ze stypendium). Ale taki właśnie mamy cel na ten rok: wspierać podnoszenie kwalifikacji osób bezrobotnych - kończy Paweł Przyjemski.
Moim zdaniem
Rynek pracy, także w Toruniu i okolicy, zmienia właśnie oblicze. Przez ostatnie lata był „rynkiem pracodawcy”, co oznacza, że to szef miał na nim więcej do powiedzenia i on dyktował warunki. Teraz rynek staje się „rynkiem pracownika”. To dobra wiadomość dla osób, które mają poszukiwane kwalifikacje, umiejętności i uprawnienia. Takie zmiany występują regularnie, co kilka lat. Poza nimi, jakby na marginesie życia, nieodmiennie jednak pozostają osoby, które niewiele potrafią, nie chcą się uczyć i nie posiadają innych cech, które pracodawcy określiliby jako cenne. Ktoś, kto w Polsce zdobędzie uprawnienia, zawsze może z nimi wyjechać i zarabiać w innej walucie niż polska.
Małgorzata Oberlan
Michał Pietrzak - Niedźwiedź włamał się po smalec w Dol. Strążyskiej
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?