Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Walczymy o życie dla Kubusia. Na koncie nienarodzonego jeszcze Kuby z Torunia jest już prawie 43,5 tys. zł. Potrzeba jednak kolejnych wpłat

Justyna Wojciechowska-Narloch
Rodzina Barszczewiczów czeka na narodziny najmłodszego jej członka Kuby. Te mają nastąpić w maju
Rodzina Barszczewiczów czeka na narodziny najmłodszego jej członka Kuby. Te mają nastąpić w maju Nadesłane
Dwuletni Adaś bardzo czeka na brata, który ma urodzić się w maju. Czekają też rodzice - Barbara i Mariusz. Ich rodzinne szczęście zależy też od nas.

Upragnione dwie kreski na teście ciążowym były spełnieniem marzeń - tych o szczęśliwej, czteroosobowej rodzinie. Jeszcze na początku grudnia państwo Barszczewiczowie z Torunia wyobrażali sobie, że kolejne święta spędzą we czwórkę. Oczami wyobraźni widzieli siebie i dwójkę dzieci, które bawią się przy choince.

Nie poddawać się

- Nie wiedzieliśmy jeszcze, czy Adaś będzie miał braciszka, czy siostrzyczkę. Wiedzieliśmy za to, że po raz drugi zostaniemy rodzicami i po raz drugi byliśmy najszczęśliwszymi ludźmi na świecie - opowiadają Barbara i Mariusz. - Tuż przed Bożym Narodzeniem świat się nam zawalił. Kolejni lekarze potwierdzali, że nasz nienarodzony synek ma tylko połowę serduszka.

Zobacz także: Kto rządzi na Manhattanie?

Ta ciężka, złożona wada to HLHS - zespół hipoplazji lewego serca, czyli serce jednokomorowe . Leczy się ją poprzez trzy etapy skomplikowanych i ryzykownych operacji. Kiedy minął pierwszy szok związany z diagnozą, a rodzice wypłakali wszystkie łzy, postanowili się nie poddawać.

- Pomyśleliśmy wówczas, że naszym rodzicielskim obowiązkiem jest zrobienie wszystkiego, co tylko możliwe na tym świecie, by zapewnić Kubusiowi jak najlepszy start - opowiada pani Barbara. - Kontaktowaliśmy się z innymi rodzicami dzieci z HLHS, którzy chętnie dzielili się swoimi doświadczeniami, podpowiadali. Krok po kroku dojrzewała w nas decyzja, by życie naszego synka powierzyć prof. Edwardowi Malcowi, polskiemu kardiochirurgowi pracującemu w klinice w niemieckim Munster.

Rodziny się wspierają

Pomocą rodzinie Barszczewiczów służyli m.in. państwo Magierowie z Torunia, rodzice małego Olka, który kilka miesięcy temu przeszedł tę sama drogę, która czeka Kubę.

Na ratowanie jego życia w rekordowym niemal tempie udało się zebrać 350 tys. zł. Chłopiec urodził się Munster i tam przeszedł pierwszą z trzech operacji. I choć były to bardzo trudne doświadczenia, to wszystko poszło zgodnie z planem.

- Opieka w niemieckiej klinice jest na najwyższym poziomie, rodzice nie są izolowani od dziecka, uczestniczą we wszystkich czynnościach związanych z jego pielęgnacją. Są informowani o każdej najdrobniejszej czynności personelu - opowiadała nam Monika Magiera, mama Olka.

**

Zobacz również: Koncert Sławomira w Toruniu**

Pieniądze na ratowanie życia Kuby zebrać trzeba do 25 kwietnia. Do tej pory akcję na internetowych stronach Fundacji Siepomaga.pl wsparło prawie 1,6 tys. osób. Zbiórka ruszyła 6 lutego, a na koncie Kubusia jest już ponad 43,5 tys. zł. Do końca jeszcze daleko, bo brakuje ogromnej kwoty 308 tys. zł.

Maraton na pomoc

Barszczewiczom pomagają przyjaciele i zupełnie obcy ludzie. Na przykład 9 marca godz. 17:30 - 20:30 przy ulicy Żwirki i Wigury 49 w Toruniu (Szkoła Podstawowa nr 4) odbędzie się Charytatywny Maraton Jumping Fitness dla Kubusia z muzyką na żywo. Dochód z biletów na tę imprezę zostanie w całości przeznaczony na operację dla nienarodzonego malucha.

Szczegółowe informacje na temat chłopca można znaleźć na stronie Fundacji Siepomaga.pl oraz Fundacji Cor Infantis.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska