Mój dziadek, Antoni Popławski urodził się w 1906 roku, w rodzinie chłopskiej, w Markowie koło Inowrocławia. Był to wówczas zabór pruski. Nigdy nie chodził do polskiej szkoły, ale dobrze opanował język niemiecki.
Od wczesnych lat musiał ciężko pracować, gdyż w rodzinie było kilkoro dzieci. W poszukiwaniu pracy trafił do majątku rodziny von Schenk w Kawęczynie koło Gniew-kowa. Tam poznał Kazimierę Matuszak, córkę emigrantów, urodzoną w Buffalo w USA w 1912 roku. Kazimiera pracowała w pałacu jako kuchenna, a Antoni był woźnicą. W 1935 roku dziadkowie się pobrali.
Dziadka zawsze ciągnęło do miasta. Jako młode małżeństwo przenieśli się do Podgórza, który teraz jest dzielnicą Torunia, a wówczas był samodzielnym miastem. Wynajęli małe mieszkanie. Dziadek rozpoczął pracę w Browarze Pomorskim należącym do Józefa Chronowskiego. Rozwoził piwo i inne napoje do wojskowych kasyn, restauracji i sklepów.
Czytaj też:
Sądowy zakaz streamowania dla Daniela Magicala
Wesele w Bajka Disco Club w Toruniu. Mamy zdjęcia!
Najpiękniejsze dziewczyny z Instagrama w Toruniu
Dorabiał u rzeźników
Dziadek miał taki charakter, że nie mógł usiedzieć na miejscu, uważał też, że miejsce żony jest w domu, a mężczyzna powinien zarobić na utrzymanie rodziny. Po pracy w browarze szedł do rzeźników, a na Podgórzu było ich jedenastu. Pomagał przy rozbiorze mięsa. Zawsze dostawał jakąś rąbankę i zapłatę. Opowiadał, że powodziło im się wówczas bardzo dobrze, chociaż wokół wielu ludzi szukało pracy.
W 1936 roku przyszła na świat pierwsza córka Irena, ale wkrótce zmarła, jeszcze jako niemowlę. Dwa lata później urodziła im się druga córka, której na imię dali Jolanta. To moja mama.
Gdy wybuchła wojna browar został przejęty przez Niemców. Mój dziadek pracował w nim nadal i robił to, co poprzednio. Rozwoził piwo. Znając dobrze język niemiecki mógł w ten sposób utrzymać rodzinę. Nie podpisał tzw. trzeciej grupy, chociaż do tego go nakłaniano.
Wciąż na wozie
Za pierwszym razem, kiedy wezwano go na policję, powiedział, że nie można z Polaka zrobić Niemca. Później otrzymał bardzo groźnie brzmiące pismo. Nie wiadomo, jakby potoczyły się dalsze losy dziadka, ale przed gestapo, za dziadkiem wstawił się dyrektor browaru, bronił go jako dobrego pracownika. Dyrektor był Niemcem ze znaczkiem NSDAP.
Zachowały się zdjęcia zrobione w latach okupacji. Na jednej fotografii, dziadek powoził razem z Włochem. Był to uciekinier z włoskiej armii, osadzony jako jeniec w toruńskim obozie. Ten Włoch nazywał się Cambutti. Po wojnie przez jakiś czas pisał do dziadka listy.
Na tym zdjęciu stoi też pani, która zapisywała w kajecie, ile załadowano piwa. W czasie wojny, tam gdzie jest dom kultury, znajdował się Deutsche Haus, taki przybytek rozrywki. Prowadząca go Niemka dla dziadka i pomagającego mu włoskiego jeńca okazała się bardzo życzliwą osobą. Dziadkowi dawała słodycze, czekoladę dla dziecka, ryby i inne rarytasy, a Włocha potajemnie karmiła, kiedy przyjechali z piwem. Żeby się jakoś zrewanżować, dziadek zaprosił tę Niemkę na przejażdżkę saniami uwiecznioną na kolejnym zdjęciu.
Z tego browaru w naszym domu jeszcze przez wiele lat po wojnie mieliśmy firmowy otwieracz do butelek, a także litrowe, patentowe butelki do których na koniec dniówki, w polskich czasach, nalewano pracownikom piwo, żeby mogli zabrać je do domu…
SPRAWDŹ:
Browar reemigranta
Browar w Podgórzu został założony w 1861 roku przez Georga Thomsa, Niemca ze Skępego. W pierwszych latach XX wieku pobudowano nowy budynek zajmujący znaczną część tzw. Rynku Podgórza. Po pierwszej wojnie firmę wykupił reemigrant z USA Józef Chronowski i nadał nazwę Browar Pomorski; przed wojną, po kolei, był to największy pracodawca Podgórza. Na skutek wielu inwestycji zwiększyła się czterokrotnie produkcja piwa. „Śmietanka Pomorska”, „Karamel Pomorski” polecany dla „chorych, małokrwistych i rekonwalescentów”, „Koźlak”, „Podgórskie” - przetrwały w pamięci piwoszy.
Po wybuchu wojny Józef Chronowski wraz z rodziną powrócił do USA. Niemcy do pracy w przejętym browarze zatrudniali m.in jeńców z Glinek. Na przełomie 1944 i 1945 roku w piwnicach browaru urządzono szpital dla rannych żołnierzy, z których wielu zginęło w wyniku wybuchu wagonu załadowanego trotylem w styczniu 1945 r.
WARTO PRZECZYTAĆ
Zobacz też: Stop agresji na drodze - odc. 5
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?