Wesela zakazane, ale śluby nie! USC w Toruniu przeżywa oblężenie

Zakaz organizacji wesel obowiązuje od 24 października w całej Polsce. Wcześniej część kraju znajdowała się w strefie żółtej, w której dozwolone było urządzenie wesela dla maksymalnie 20 gości. Gdy Polska w całości stała się czerwoną strefą, o 180 stopni zmieniło się życie tysięcy przyszłych par młodych. Te, które miały wesele zaplanowane na kolejne tygodnie, decydowały się na jego przełożenie albo zorganizowanie obiadu bądź kolacji tylko dla najbliższych - rodziców i świadków. Inaczej jest jednak ze ślubami. Urząd Stanu Cywilnego w Toruniu ma pełne ręce roboty.

- Nikt nie rezygnuje, wręcz przeciwnie, nie mamy już nawet miejsc. Pary dopytują, wysyłają maile, bo chcą ślubować jeszcze w tym roku - mówi Iwona Praźniewska, zastępca kierownika ds. małżeństw Urzędu Stanu Cywilnego w Toruniu.

POLECAMY WIDEO

W toruńskim urzędzie trudno o wolny termin w najbliższych tygodniach. - Śluby odbywają się 7 listopada, 13 listopada mam aż 5 par, 14 listopada również są zaplanowane śluby - wymienia Iwona Praźniewska. - Dzisiaj rozmawiałam z parą, która od kilku lat żyje w konkubinacie. Obecnie ze względu na wiek i choroby chcą jak najszybciej ten związek uregulować - mówi. Śluby w Toruniu zaplanowane są także na sylwestra.

Sporo pracy mają również konsultanci ślubni. - Jesień i zima to czas, gdy intensywnie planujemy kolejne lata. Żadnego przestoju nie ma - mówi Agnieszka Szuta-Rusińska, konsultantka ślubna, właścicielka firmy Just Love. Obecnie sale wynajmuje się nawet z dwuletnim wyprzedzeniem, co oznacza, że śluby na kolejny rok są już w większości zaplanowane. Co więcej, wiele uroczystości z minionych miesięcy zostało przełożonych na rok 2021, co tylko dołożyło pracy konsultantom ślubnym.

Jak jednak przyznaje Agnieszka Szuta-Rusińska, wszystko odbywa się w atmosferze dużej niepewności. O ile konsultanci ślubni pracują z parami przez cały czas, o tyle tacy usługodawcy jak DJ-e czy fotografowie w przypadku nieodbycia się uroczystości, nic nie zarobią.

- Nastroje są więc niewesołe - mówi Agnieszka Szuta-Rusińska.

Dodaje, że w planowanie wesel wkrada się strach i niepewność oraz rezerwa w ustalaniu liczby gości.

- Wiele par, które planowało wesele w przyszłym roku, chce się wstrzymać z decyzjami, aby nie ponosić dodatkowych kosztów. Sami nie wiedzą, co nastąpi za kilka miesięcy. Jest w tym wszystkim duża ostrożność - mówi.

Właściciele sal weselnych już teraz przyznają, że odbierają telefony od par, które zastanawiają się nad odwołaniem swojego przyjęcia.

- Są to najczęściej pary, które już raz przełożyły swoje wesele - wyjaśnia konsultantka. Dodaje, że sam proces przekładania jest często dużym wyzwaniem. - To tak naprawdę podwójna praca. Mamy wszystko zaplanowane, do wesela pozostał miesiąc czy dwa, a my musimy szukać nowego terminu. Sale były i są obłożone, to na nie trzeba więc patrzeć w pierwszej kolejności. Zdarza się jednak tak, że nie wszyscy usługodawcy, którzy mieli być w pierwszym terminie, są dostępni, więc musimy szukać nowych - wyjaśnia konsultantka.

Ten rok był wyzwaniem dla wszystkich, a dla branży ślubnej w szczególności. Pozostaje mieć nadzieję, że epidemia szybko się skończy, a pary młode zamiast stresować się kolejnymi obostrzeniami, będą cieszyły się z przygotowań do długo wyczekiwanego dnia.