Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wielkanoc w czasach kryzysu. Jak świętowano w Toruniu?

Szymon Spandowski
Szymon Spandowski
Fabryka pierników Thomasa przy Rynku Nowomiejskim 4, ze sklepem firmowym i słynną witryną, niestety oglądaną z dość daleka. Obok narożna kamienica, w której od XIX wieku mieszkali przodkowie pani Sylwii Dullin
Fabryka pierników Thomasa przy Rynku Nowomiejskim 4, ze sklepem firmowym i słynną witryną, niestety oglądaną z dość daleka. Obok narożna kamienica, w której od XIX wieku mieszkali przodkowie pani Sylwii Dullin Kujawsko-Pomorska Biblioteka Cyfrowa
Wielkanoc w trudnych czasach nie miała tylko i wyłącznie szarych barw. Przynajmniej nie w Toruniu. Dzięki jednym z nich na przykład, w mieście odżył zwyczaj robienia pisanek.

Wielkanoc w czasie koronawirusowej izolacji? Dla wielu to na pewno nie będą wesołe święta. Zgoda, tak to często bywa ze świętami na zakrętach historii, jednak wcześniej, im te wiraże były ostrzejsze, tym ludzie stawali się sobie bliżsi. A teraz? Dobrze, że przynajmniej telefon dawno przestał być nieosiągalnym luksusem i chociaż z bliskimi nie można się spotkać, to przynajmniej można ich usłyszeć.

Kryzysowe święta w Toruniu miewały także swoje jasne strony, chociaż może w pierwszą Wielkanoc wielkiej wojny, trudno się ich było doszukać. W 1915 roku Wielkanoc wypadała 4 kwietnia. Gazety przestały już drukować listy zabitych i zaginionych, było ich zbyt wielu. Przygraniczna twierdza nie była już bezpośrednio zagrożona, jednak mieszkańcy Torunia, którzy nie zostali zmobilizowani, musieli toczyć boje o zaopatrzenie. Chleb był na kartki, śmietanę wydawano na recepty, jaja stały się dobrem przemycanym, na półkach sklepów panoszyła się wojenna bieda. Było ciężko, chociaż, jeżeli komuś w roku 1917 czy 1918 wpadła w ręce archiwalna gazeta z okolic Wielkanocy A. D. 1915, ten pewnie niedostatki i problemy z początku wojny wspominał z pewną nostalgią. W 1915 roku nikt jeszcze nie myślał o potrawkach z wron i tym podobnych specjalnościach kuchni czasów wojny.

Polecamy

W roku 1916 Wielkanoc przyszła 23 kwietnia, od dwóch miesięcy trwała rzeź pod Verdun. Tuż przed świętami na łamach „Gazety Toruńskiej” ukazało się rozporządzenie o tym, że w maju czerwcu, lipcu i sierpniu nie będzie się zezwalało na ekshumacje zwłok żołnierzy poległych na zachodzie i wschodzie. Na przewiezienie zwłok z Bałkanów i Turcji nie zezwalało się w ogóle.

Jak się okazuje, na początku XX wieku w Toruniu niemal zanikł już zwyczaj robienia pisanek. Tak przynajmniej wynika z tekstu reklamującego wielką przedświąteczną akcję charytatywną na rzecz bezdomnych, jaki w 1916 roku ukazał się w "Gazecie Toruńskiej". W drogerii Mariana Barałkiewicza przy Łaziennej 28 można było kupić tradycyjne pisanki, a dochód ze sprzedaży został przeznaczony na cele dobroczynne. Jak informowała gazeta, po kilku dniach, dzięki sprzedaży zdobionych wydmuszek, udało się zebrać ponad 500 marek. Pisanki, rzecz jasna przygotowały i dostarczyły zaangażowane w akcję torunianki.

Polski Toruń Wielkanoc świętował już z pisankami, a poza tym, z pięknie udekorowanymi wystawami sklepów. Dziś ta tradycja jest niestety zapomniana, jednak przed drugą wojną przedsiębiorcy prześcigali się w aranżowaniu witryn. Palmę pierwszeństwa pod tym względem dzierżyli cukiernicy, szczególną sławą cieszyły się wystawy sklepu firmowego fabryki pierników przy Rynku Nowomiejskim.

O słodkim dziele z kwietnia 1927 roku, z zachwytem pisało "Słowo Pomorskie".

„Uwagę przechodniów na Rynku Nowomiejskim zwraca okno wystawowe firmy „Herrmann Thomas”, jest tam bowiem wystawione istne arcydzieło kunsztu cukierniczego a zarazem owoc prawdziwie benedyktyńskiej pracy rozmiłowanego w swej sztuce mistrza, mianowicie „przytułek kurcząt”. Olbrzymie jaje z czekolady z oświetlonem wieczorami elektrycznością wnętrzem, służące jako „przytułek” dla całej czeredki małych kurczątek, o tyle praktycznych, że można je zjeść nieupieczone, są bowiem całe z marcepanu”.

Jeśli się już Państwo napatrzyli oczami wyobraźni na wystawę piernikowych mistrzów, przeniesiemy się do sąsiedniej kamienicy, tej na rogu Rynku Nowomiejskiego i ul. Św. Jakuba. Przeskoczymy również o kilkanaście lat, do czasów okupacji. Jak tamte Wielkanoce wspomina pani Sylwia Dullin, nasza chodząca, a od początku pandemii unieruchomiona w domu encyklopedia Nowego Miasta?

- Wszyscy się schodzili, rodzina, lokatorzy, składali sobie życzenia. Byliśmy razem - wspomina pani Sylwia.

Święta były rzeczywiście bardzo rodzinne. W mieszkaniu babci naszej Czytelniczki, poza samą babcią oraz rodziną pani Sylwii, mieszkały także dwie ciotki, które wojna pozbawiła domów. Całe towarzystwo szło rano do kościoła na rezurekcję, a po powrocie do domu zbierało się przy stole. Wszyscy dzielili się jajkiem, poczynając od babci, czyli seniorki rodu.

Z nadzieją na to, że tegoroczna Wielkanoc jest wyjątkowa i w przyszłym roku będzie już można świętować normalnie, wszystkim Państwu życzymy dużo zdrowia, a panią Sylwię pozdrawiamy szczególnie.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak globalne ocieplenie zmienia wakacyjne trendy?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska