<!** Image 1 align=left alt="Image 34545" >To, co nie jest prawem zakazane, jest dozwolone. Z tego założenia coraz częściej wychodzą pracodawcy, szpiegujący podwładnych. Dwóch na trzech zapuszcza żurawia do ich poczty elektronicznej, argumentując, że muszą wiedzieć, jak korzystają ze służbowego sprzętu. Coraz popularniejsze staje się instalowanie nie tylko telewizji przemysłowej, ale i ukrytych minikamer, nawet w toaletach. Furorę robią podsłuchy: pluskwy idą jak woda. Po rozmowach z właścicielami firm oferujących takie usługi szaremu człowieczkowi włos się jeży na głowie. Staje zaś dęba na wieść o tym, do czego posunięto się w Puławach.
<!** reklama right>W tamtejszych Zakładach Azotowych miał miejsce sabotaż (określenie zwierzchnictwa). NN przecinali kable, niszczyli skafandry, powtarzały się drobne kradzieże. Komendant zakładowej straży pożarnej zlecił więc przebadanie 63 swoich podwładnych... wariografem! Sprawę nagłośniono w mediach, za personelem ujął się inspektor pracy, przytomnie zauważając, że efekty badań na wykrywaczu kłamstw są potencjalnym materialem do mobbingowania pracowników. Przy tej okazji jednak szydło zaczęło wychodzić z worka. Instytut Bezpieczeństwa Biznesu przyznał oficjalnie, że zainteresowanie pracodawców badaniami wariograficznymi, które oferuje, ciągle rośnie. Koszt badania: 800 zł.
Dla okradanego biznesmena wariograf może być ostatnią deską ratunku. Dla badanego - upokorzeniem. Problem w tym, że polski kodeks pracy nie definiuje wyraźnie, które metody inwigilacji załogi są legalne. Stąd i orzecznictwo sądowe w takich sprawach jest sprzeczne. Podsumowując: bądźmy czujni...
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?