Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wieża z widokiem do Polski, czyli jakie dolegliwości leczy woda z Czerniewic? [Retro]

Szymon Spandowski
Szymon Spandowski
Tak wyglądało uzdrowisko w Czerniewicach na początku XX wieku. Pocztówka została wysłana w czerwcu 1909 roku
Tak wyglądało uzdrowisko w Czerniewicach na początku XX wieku. Pocztówka została wysłana w czerwcu 1909 roku Z archiwum Szymona Spandowskiego
W 1900 roku, po wyjątkowo zimnych ogrodnikach, przyszło wreszcie ocieplenie. Z toruńskiego parku Wiktorii wystartował żeglarz napowietrzny Spiegel, aby niebawem wylądować po krótkim, choć międzynarodowym locie. W mieście trwały natomiast przygotowania do otwarcia sezonu kąpielowego.

Cóż tam, panie, w polityce? Gburzy trzymają się mocno? Oj, wręcz przeciwnie! Lord Roberts bez walki zajął właśnie Johannesburg i chociaż początkowo Gburzy tak dzielnie i skutecznie stawili czoła Brytyjczykom, to teraz ich upadek jest tylko kwestią czasu.
Takimi uwagami mogli się wymieniać 120 lat temu czytelnicy "Gazety Toruńskiej". Ani oni, ani walczący w południowej Afryce poddani królowej Wiktorii nie zdawali sobie sprawy z tego, że do zakończenia drugiej wojny burskiej było jeszcze daleko, ponieważ właśnie zamieniała się ona w wyczerpującą wojnę partyzancką.

Warto przeczytać

W słynnym cytacie z "Wesela" jest mowa nie o Burach, nazywanych u nas 120 lat temu Gburami, ale o Chińczykach. Doniesień o niepokojach w Państwie Środka w toruńskiej prasie pojawiało się coraz więcej. Wszak wesele Lucjana Rydla, któremu przysłuchiwał się i przyglądał Stanisław Wyspiański odbyło się 20 listopada 1900 roku, my zaś, w marszy przez historię i toruńskie opłotki dotarliśmy właśnie do przełomu maja i czerwca.

Cóż jeszcze, poza odległymi teatrami wojny zaprzątało wtedy uwagę naszych przodków? Redaktor Jan Brejski, naczelny wydawanego przy ul. Mostowej polskiego dziennika, udał się na pielgrzymkę do Rzymu, gdzie został przedstawiony papieżowi Leonowi XIII i skąd słał do Torunia obszerne relacje. Jego podwładni, którzy zostali na toruńskim bruku informowali m.in. o tym, że wyjątkowo tego roku zimni ogrodnicy spowodowali spustoszenie w sadach i na polach. Tego samego dnia, gdy gazeta informowała o spotkaniu Brejskiego z papieżem, pojawiła się w niej również taka informacja:

"Pułkownik Weyrauch, były dowódca 8-gu pułku pomorskiego pod liczbą 61 umarł w tych dniach w Zgorzelicach. Weyrauch dowodził pułkiem w bitwie pod Dijon, gdzie pułk ten został zdziesiątkowany w bitwie z Garibaldczykami w roku 1870. Nazwiska poległych w bitwie tej żołnierzy świadczą, że poległymi byli przeważnie Polacy."

O bitwie tej pisaliśmy kilka lat temu. Toruński 61 pułk piechoty był jedyną pruską formacją, jaka podczas wojny z Francuzami straciła sztandar. Doszło do tego nie w 1870, ale w styczniu 1871 roku. Złożona z dwóch toruńskich pułków (61 i 21) brygada generała Kettlera, starała się tam z armią sformowaną przez Giuseppe Garibaldiego. Była to jedyna wielka formacja walcząca podczas tej wojny w obronie Francji, która nie przegrała żadnej bitwy. Dla nas jest o tyle istotna, że - jak to często w czasach zaborów bywało - po obu stronach walczyli i ginęli Polacy. Dwoma z trzech brygad armii Garibaldiego dowodzili dwaj synowie starego rewolucjonisty: Ricotti i Mennotti. Zaatakowany przez Kettlera ten pierwszy, znalazł się w opałach i wtedy na pomoc pospieszyła mu trzecia brygada pod dowództwem generała Józefa Hauke-Bosaka. Bohater powstania styczniowego zginął w starciu z żołnierzami 61 pułku, który stacjonował w Forcie Świętego Jakuba.

"Adwokat Amberny w Genewie, opiekun dzieci po jenerale Bosaku Hauke, w liście nadesłanym do „Czasu” pisze, że wdowa po jenerale Hauke otrzyma pałasz męża swego, który przy nim znaleziono, gdy poległ pod Dijon - informowała "Gazeta Toruńska" w kwietniu 1871 roku. - Pan Amberny zrobił bowiem o ten pałasz zapytanie u władz wojskowych pruskich i otrzymał pałasz z listem bardzo uprzejmym szefa sztabu Kettlera. Pałasz ten był w posiadaniu podoficera Baermanna z 61. pułku piechoty pruskiej, który go zwrócił bez żadnej trudności, lecz obok tego w imieniu pułku 61. jenerał Kettler upraszał o odszukanie i przesłanie pamiątek pozostałych przy oficerach 61. pułku, Puttkammerze i Zitzewitzu, poległych pod Dijon - pierwszego 23, drugiego 28 stycznia z rąk Garibaldczyków. Rodziny ich bowiem przywiązują wielką wartość do pamiątek po obu tych oficerach poległych."

Z tego niezbyt wesołego wypadu do roku 1871, znów wracamy do Torunia z przełomu wieków. W drugiej połowie maja 1900 roku wreszcie zrobiło się cieplej. 20 maja ruszył pierwszy w tym roku specjalny pociąg wakacyjny do Otłoczyna. Dzień wcześniej rybak Witmanowicz z Kaszczorka sprzedał na jarmarku pierwsze dwa złowione w Wiśle jesiotry. Pod koniec miesiąca zostały otwarte wojskowe łazienki na rzece - karty abonamentowe oraz te do nauki pływania można było otrzymać u sierżanta Schumachera z regimentu saperów. Centralne biuro do wskazywania pracy, które wcześniej sprowadziło do prac polowych bardzo solidnych i uczciwych Słowaków, teraz miało na próbę ściągnąć na Pomorze Włochów. Pod koniec miesiąca żeglarz napowietrzny p. Spiegel wystartował balonem z parku Wiktorii (tam gdzie dziś stoi gmach Wydziału Fizyki UMK) i bezpiecznie wylądował w Lubiczu w Królestwie Polskim. Swoją drogą miał szczęście, ponieważ rosyjscy pogranicznicy mieli dziwną awersję do balonów i bardzo często do nich strzelali. Jeżeli po tej eskapadzie żeglarz napowietrzny wrócił do Torunia, mógł sukces uczcić brunatnym piwem, jakie polecał Rajmund Fischer. Można je było otrzymać przed południem w każdy wtorek i piątek w sieni mistrza rzeźnickiego Borhardta przy ul. Schillera (Szczytnej), albo w browarze Fischera przy Szosie Chełmińskiej 82 (dziś 96). Do nowego sezonu przygotowywał się również wspaniały kurort pod Toruniem.

Warto przeczytać

"Czerniewice, jako miejscowość kąpielowa cieszą się coraz większem uznaniem ze strony publiczności, tak kuracyuszów, jak i wycieczkowiczów - pisała "Gazeta Toruńska" na przełomie maja i czerwca 1900 roku. - O skuteczności wód czerniewieckich miało sposobność przekonać się wiele osób, które tam leczyły się za poradą lekarską. Szczególnie skuteczne okazały się wody reumatyczne i stosunkowo wiele osób zawdzięcza im odzyskanie zdrowia. Także jako miły pobyt dla wycieczkowiczów z Torunia i okolicy godne są Czerniewice polecenia, bo mają okolicę piękną, a pobyt na wzgórzu, tuż nad Wisłą, wśród drzew lasku iglicowego i w pięknie urządzonym ogrodzie należy bez wątpienia do najprzyjemniejszych. Dogodną i miłą dla jadących do Czerniewic jest też podróż półgodzinna parowcem na Wiśle w powietrzu wolnem od pyłu i nie zanieczyszczonem sadzami i dymem, jakiem oddychać trzeba idąc pieszo, lub jadąc wozem czy koleją. Pamięci naszej publiczności i naszych towarzystw w obecnym sezonie zabaw i wycieczek letnich polecamy Czerniewice."

O reklamę zadbał również właściciel kurortu, Józef Modrzejewski. Na początku czerwca w toruńskiej prasie pojawiły się dwa ogłoszenia, dzięki którym wiemy, że do Czerniewic można było w niedzielę i święta dopłynąć parowcami "Emma" i "Adler", a podróż nimi nie trwała pół godziny, ale trzy kwadranse. Właściciel polecał uwadze gości piękny ogród, wieżę z widokiem do Polski, wyborną kuchnię z doskonałymi winami, piwami i kawą - specjalność: pieczeń sarnia. Poza tym oczywiście ciepłe i zimne kąpiele. Modrzejewski polecał również sale, które towarzystwa mogły zarezerwować dzień wcześniej i korzystać z nich od godz. 6 rano do wieczora. W zaproszeniu wspomniał także, że do Czerniewic prowadzi najlepsza droga dla kołowników.

Sarnia pieczeń i gorące kąpiele sprzed 120 lat pewnie nie zainteresowały Państwa tak bardzo jak wieża z widokiem do Polski? Cóż to było? Punkt widokowy, z którego można było podziwiać granicę i ziemie zaboru rosyjskiego. Dla Polaków było to Królestwo Polskie, dla Niemców oraz przybyszów z innych krajów - fragment dzikiej i bezkresnej Rosji. Tak czy inaczej wypad na granicę był wtedy sporą atrakcją turystyczną. Pocztówki z kozakami na granicy cieszyły się taką samą popularnością co widoki z wiślaną panoramą Torunia. Niektórzy turyści specjalnie przekraczali granicę w Aleksandrowie czy Lubiczu tylko po to, aby wysłać rodzinie bądź znajomym pocztówkę z rosyjskim stemplem i napisem: "Pozdrowienia z Rosji". Poza tym atrakcją były drewniane wieże widokowe, z których można było sobie na Rosję popatrzeć. Jedna na pewno znajdowała się w lasach pod Otłoczynem. Czy to była ta sama wieża, czy też kurort czerniewicki posiadał własną? Poczytamy stare gazety i może zobaczymy.

od 7 lat
Wideo

Pensja minimalna 2024

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska