Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wisła królową na Kujawach i Pomorzu

Krzysztof Błażejewski
Nabrzeże Wisły w Toruniu w międzywojniu tętniło życiem. Przy przeładunku pracę miało wielu  ludzi
Nabrzeże Wisły w Toruniu w międzywojniu tętniło życiem. Przy przeładunku pracę miało wielu ludzi Narodowe Archiwum Cyfrowe
Najpierw Wisłą z Kujaw i Pomorza płynęły do Gdańska i Elbląga pełne zboża szkuty i galary, a w głąb lądu statki wiozły śledzie i przyprawy korzenne. Potem sunęły królową polskich rzek pchacze i barki, wypełnione po brzegi towarami, oraz bocznokołowce, „nabite” pasażerami. Nabrzeża w miastach tętniły od świtu do zmierzchu życiem. Dziś Wisła to tylko piękny element krajobrazowy naszego regionu.

Rok 2017 ogłoszono ogólnopolskim rokiem Wisły, jakby chcąc wyrazić tym skruchę za powszechny brak zainteresowania i koncepcji na wykorzystanie jej siły w dzisiejszych czasach.

„Wisła może być ekonomicznym, ekologicznym i bezpiecznym szlakiem transportowym, którym popłyną towary z przeładowanych portów trójmiejskich” - tak brzmi motto współorganizowanego przez samorząd województwa kujawsko-pomorskiego promocyjno-badawczego rejsu kontenerowego z Gdańska do Warszawy, który właśnie trwa. Dziś, 21 kwietnia, zestaw rzeczny, złożony z pchacza i załadowanej po brzegi barki, odwiedzi Grudziądz. Jutro dotrze do Bydgoszczy, w niedzielę do Solca Kujawskiego, 24 kwietnia do Torunia, a następnego dnia do Włocławka.

- Chcemy działać aktywnie na rzecz popularyzacji transportu wodnego i gos-podarczego wykorzystania rzek. Impulsem będzie z pewnością utworzenie w regionie platformy multimodalnej, czyli przeładunkowego węzła transportowego, w którym krzyżują się i uzupełniają różne systemy przewożenia towarów. Promocyjny rejs ma pokazać, że transport ładunków Wisłą jest możliwy w pewnym zakresie nawet przy niekorzystnych warunkach nawigacyjnych - mówił o rejsie marszałek województwa Piotr Całbecki.

Czytaj też: Radny znęcał się nad żoną

Czy będzie to jaskółka wiosnę czyniąca, czy też kolejna mrzonka i element promocyjny, pokaże czas. Na razie wszystkie próby wskrzeszenia życia na cichej dziś, sprawiającej wrażenie obcej ludziom rzece Wiśle, czynione od wielu lat, spełzają na niczym. A przecież...

Szkuty zboża pełne
Nie do podważenia jest stwierdzenie, że rozwój i dobrobyt głównych miast naszego regionu zawdzięczać trzeba nadwiślańskiemu położeniu. To właśnie rzeka połączyła, związała ze sobą Włocławek i Toruń, Bydgoszcz i Grudziądz. Gdyby nie Wisła, co miałyby ze sobą wspólnego np. Grudziądz z Włocławkiem, miasta wyrosłe w zupełnie innych uwarunkowaniach historycznych i warunkach politycznych?

Kształtowanie się ważnej woli Wisły nie miało jednak miejsca w początkach naszej państwowości, ale dopiero w XV stuleciu, po zakończeniu wojen polsko-krzyżackich. Wcześniej przez Kujawy i Pomorze prowadził lądowy, licznie uczęszczany szlak handlowy, prowadzący z Węgier do miast zakonu, kończący się w zasadzie w Toruniu, gdzie już dalszym transportem, czy to lądowym, czy też wodnym, zajmowali się Krzyżacy.

Stopniowo coraz większe znaczenie - na skalę całej Polski -zyskiwała droga wodna, prowadząca na północ kraju, zwłaszcza po drugim pokoju toruńskim. Wisłą zaczęło sunąć do Gdańska szkutami w coraz większej ilości zboże, na które w Europie zachodniej powstała wielka koniunktura i dzięki któremu bogaciła się na nieznaną wcześniej skalę szlachta w całej Rzeczpospolitej. Spławiano do morza również drewno, smołę, wosk i miód, a także chmiel, mak, len i konopie, mięso, piwo, sukno, skóry i wyroby rzemieślnicze. W drugą stronę przewożono głównie ryby morskie (solone śledzie), metale, wełnę, futra, różne tkaniny i towary, zwane kolonialnymi.

Jak Bydgoszcz z Toruniem...

Kujawsko-pomorskie miasta ostro ze sobą w handlu rywalizowały. Każde z nich, leżące nad Wisłą lub blisko niej, dążyło do przejęcia roli portu przeładunkowego dla towarów pochodzących z jak największego regionu. Włocławek i Nieszawa miały zaplecze kujawskie, Bydgoszcz i Solec Kujawski - pałuckie, nadnoteckie i wielkopolskie, Świecie - borowiacko--kociewskie. Toruń i Grudziądz walczyły o gospodarczą dominację na ziemi chełmińskiej, stopniowo wypierając z rynku Chełmno. To wówczas zrodziły się najstarsze, zapisane przez kronikarzy, animozje bydgosko-toruńskie w postaci okładania cłem towarów sąsiada, zajmowania i rekwirowania statków itp. Każde z większych miast posiadało własne flotylle, złożone z żaglowych szkut i dubasów, wiosłowych galar i komięg oraz tratw, łączonych w kilometrowej długości zestawy. Nad brzegami w mias-tach budowano coraz większe i okazalsze spichlerze, a także specjalne stocznie do budowy rzecznych jednostek. Jednym z symboli Torunia stała się postać flisaka.

Żegluga wiślana jednak nie była ani łat-wa, ani prosta. Sezon przewozów z uwagi na klimat trwał tylko od marca do listopada. Szczególnie komplikacje wywoływały wiosną częste nagłe wezbrania wód i powodzie, a latem okresy niskich stanów wód. W pierwszym przypadku szkuty często rozbijały się i tonęły albo znoszone były na zalane pola, w drugim - grzęzły na mieliznach niekiedy na długie tygodnie. Na zimę często zatrzymywano się w drodze, dlatego specjalne porty - przechowalnie zbudowano m.in. w Bydgoszczy i Toruniu. Największy port wiślany w regionie posiadał jednak Grudziądz.

Kanał dał Bydgoszczy życie
Pocięcie Polski pod koniec XVIII stulecia granicami państw, które uczestniczyły w rozbiorze kraju, spowodowało liczne komplikacje polityczne i ekonomiczne. To wówczas rozpoczął się „dołek” w wykorzystaniu gospodarczym Wisły i kłopoty z dochodami nadwiślańskich miast, które zaczęły podupadać, nie mogąc czerpać równie wysokich dochodów z handlu i ceł, jak przed upadkiem Rzeczpospolitej. Problemy dotknęły większość kujawsko-pomorskich miast z wyjątkiem... Bydgoszczy, która na przejściu we władanie Prus niebywale skorzystała. Zniszczone w latach „potopu” miasto, w zasadzie wegetujące w ostatnich latach I Rzeczpospolitej, rozkwitło jak nigdy dzięki budowie Kanału Bydgoskiego na przełomie XVIII i XIX wieku, którym aż do początku I wojny i powrotu Bydgoszczy do Polski sunęły dzień w dzień barki, załadowane po burty towarami spławianymi z Berlina do Królewca, częściowo Wisłą i na powrót. To dzięki kanałowi rozwinął się na ogromną skalę bydgoski przemysł, przez co miasto stało się w krótkim czasie zdecydowanie największym i najsilniejszym ośrodkiem w całym regionie.

Inne miasta Kujaw i Pomorza powoli traciły na znaczeniu. Główne szlaki transportowe łączyły handel pomiędzy państwami zaborców na linii wschód-zachód, a nie północ-południe, zgodnie z biegiem Wisły. Do tego doszedł jeszcze nowy rywal w postaci kolei, która po 1850 roku zaczęła błyskawicznie się rozwijać w regionie, przejmując stopniowo przewóz większości towarów na ziemiach polskich, kosztem, oczywiście, szkut i barek. Mimo tego lokalne znaczenie transportu wodnego utrzymywało się jeszcze długo. Przewożono coraz mniej ładunków i na krótsze odległości, ale nabrzeża nadwiślańskich miast wciąż tętniły życiem, dawały pracę setkom ludzi. Jedynie spichlerze zamieniono na „magazyny towarów różnych”. W szyprów i flisaków wcielały się całe wielopokoleniowe rody, spędzające niekiedy całe swoje życie na własnej barce, kursującej od Nakła do Bydgoszczy czy z Torunia do Grudziądza.

Przeczytaj też: Sportowi zdrajcy

Parostatkiem w rejs...
Dla żeglugi wiślanej pod koniec XIX stulecia stopniowo ubywało towarów do przewiezienia. Wówczas ludzie stworzyli w życiu Wisły nowy rozdział. Rozwijać się zaczęła żegluga pasażerska, która swoje złote lata przeżyła w pierwszej połowie XX wieku. Budowano wówczas wszędzie specjalne przystanie. W Toruniu przystań pasażerska mieściła się w samym centrum miasta, przy nabrzeżu, które jeszcze nie było Bulwarem Filadelfijskim, u wylotu ulicy Ducha Św. We Włocławku - w pobliżu późniejszej zapory. W Fordonie - zaraz przy moście, a w Grudziądzu - pod skarpą ze spichrzami. Wycieczki z Bydgoszczy czy Torunia do sąsiednich miast, a nawet do Gdyni czy w drugą stronę, do Warszawy były wielkimi turystycznymi atrakcjami, a efektowne parowce bocznokołowe stały się nieodłącznym elementem wiślanego krajobrazu. Do dziś np. wielu starszych bydgoszczan wspomina rejsy „Ondyną”, stateczkiem, który aż do początku lat 90. wypływał z przystani przy Rybim Rynku, by udać się w rejs do Torunia albo po prostu pokręcić się po Wiśle w okolicach Fordonu. Był na statku dobrze zaopatrzony bufet, były dansingi. Z czasem jednak, kiedy zaczęła się rozwijać masowa motoryzacja, i ta rola Wisły upadła. Za koniec ery parostatków bocznokoło-wych na Wiśle przyjmuje się rok 1977. Nieco wcześniej „wyginęli” ostatni toruńscy flisacy, którzy do tej pory starali się wciąż dochowywać wierności tradycji i bardziej dla niej niż dla zarobku budowali tratwy i spławiali je do Gdańska. Tak samo upadł Lloyd Toruński, a wiślaną przystań na Bulwarze zastąpiły schodki...

Ostatnia dzika rzeka

Po powrocie Bydgoszczy do Polski w 1920 roku i dla niej nadszedł chudy okres, bowiem tranzyt do Prus Wschodnich omijał już to miasto. Mimo tego Brda i Wisła przez wiele lat tętniły jeszcze życiem, podobnie jak bydgoski przemysł, a śluza w Brdyujściu miała co robić przez cały dzień, podobnie jak bydgoska stocznia rzeczna. Ten stan jednak w latach osiemdziesiątych ubiegłego wieku zaczynał być już tylko wspomnieniem. Rozwój transportu kołowego, budowa dróg i ostatnio autostrad dosłownie „rozłożyła” rzeczny transport w Polsce. Rdzewiejące pomosty cumownicze, opuszczone tereny portowe i stoczniowe, nieczynne śluzy są tego najlepszym dowodem.

Mówi się o Wiśle, że jest ostatnią tak wielką nieuregulowaną, dziką rzeką w Europie, ostoją setek gatunków wędrownych ptaków. To, z jednej strony, jej wielka zaleta, z drugiej - jeśli dać prymat ekonomii - wada. Upadkowi transportu towarzyszył i do dziś żywy pozostał powtarzany wciąż mit o tym, że transport wodny jest najtańszy. Wielu ekonomistów twierdzi od lat, że wcale tak nie jest, zwłaszcza od czasu zbudowania sieci kolejowej, szczególnie teraz, kiedy poziom wody w Wiśle jest wyjątkowo niski, a stan ten może potrwać dziesięciolecia. Aby Wisłą kursowały znów statki i ceny przewozu towarów były konkurencyjne dla ruchu kołowego, należałoby zainwestować ogromne sumy. Tak, by przekształcić największą polską rzekę w szlak wodny na kształt Renu. A takich pieniędzy nie znajdzie żaden polski rząd. I zapewne mało który Polak chciałby zamienić malownicze nadwiślańskie krajobrazy, zalesione skarpy, starorzecza, urokliwe łachy, śródrzeczne wyspy na wybetonowane koryto, uregulowane systemem wielkich zapór, połączone siecią kanałów z innymi ciekami i akwenami.

Jaki zatem pomysł na Wisłę zrodzi się w poświęconym jej przyszłości roku 2017? Czy władzom naszego regionu uda się „zawrócić Wisłę kijem” i jej czas, który, zdaje się, już przeminął?

Tak - wg projektu Navishipproject - ma wyglądać prom, który będzie kursował między Czarnowem a Solcem Kujawskim.

Solec Kujawski - Czarnowo: będzie prom przez Wisłę [WIZUALIZACJE]

emisja bez ograniczeń wiekowychnarkotyki
Wideo

Strefa Biznesu: Czterodniowy tydzień pracy w tej kadencji Sejmu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska