Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Witaj, miły Hospodynie

Małgorzata Oberlan
Małgorzata Oberlan
Tym okrzykiem witano prezydenta Ignacego Mościckiego w Toruniu 15 lutego 1930, podczas obchodów 10-lecia powrotu Pomorza do Macierzy.

Tym okrzykiem witano prezydenta Ignacego Mościckiego w Toruniu 15 lutego 1930, podczas obchodów 10-lecia powrotu Pomorza do Macierzy.

<!** Image 2 align=right alt="Image 8238" >„Już na początku lutego, w dniu imienin prezydenta, wiadomym było, że obchód dziesięciolecia odzyskania Pomorza odbędzie się przy osobistym udziale głowy państwa” - wspomina dr Kazimierz Sochaniewicz, „archiwarjusz miasta Torunia”. Przygotowaniami zajął się specjalnie wybrany na tę okoliczność komitet obywatelski. Plan niespełna dwudniowego pobytu Mościckiego nad Wisłą przygotowano z iście zegarmistrzowską precyzją, określając jej punkty z dokładnością co do 5 minut...

Radosny dzień wyzwolenia

Już w piątek, 14 lutego, miasto tonęło w dekoracjach, choć prezydenta spodziewano się dopiero w sobotni wieczór. Na ulicach łopotały flagi, budynki oklejano nalepkami z napisem „Pomorze - Ojczyźnie” ,przygotowano iluminacje i bramy triumfalne. Kupcy ze szczególną pieczołowitością zadbali o sklepowe witryny.

W sobotę, 15 lutego w szkołach prowadzono propagandowe pogadanki „o radosnym dniu wyzwolenia i znaczeniu morza dla Polski”. Kończono też dekorację Dworca Miejskiego, na który o godz. 19.00 przybyć miał pociągiem z Laskowic prezydent, wracający z uroczystego otwarcia elektrowni w Żurze. Późnym popołudniem tłumy torunian zapełniły plac dworcowy aż do ul. Piastowskiej, gdzie wzniesiono imponującą bramę triumfalną z napisem „Witaj Nam, Witaj Miły Hospodynie”. Na dworcu, w szyku, ustawili się kolejarze, członkowie „Sokoła”, żołnierze i harcerze. Na czele zaś - władze miasta i generalicja. Pociąg wjechał na peron punktualnie. Na dworcu rozbłysły światła, orkiestra rozpoczęła grać hymn państwowy, rozległa się salwa honorowa. „Tłumy obnażyły głowy, pochyliły się sztandary i rozległy się okrzyki: niech żyje!’

- wspomina toruński archiwariusz.

Bramę triumfalną prezydent pokonał powozem zaprzężonym w czwórkę koni, zaś jego świta - samochodami. Ulica Szeroka pękała w szwach. Szacowni goście bez zatrzymywania udali się do pałacyku wojewody (przy ul. Fredry), gdzie zaplanowano późny obiad w zamkniętym gronie. Toruń jednak tego wieczora nie chciał spać. „Całe miasto rozentuzjazmowane. Domy toną w powodzi świateł. Koło pomnika Kopernika na Rynku płoną wspaniałe gazowe świeczniki. Koło teatru wznoszą swe płomienie ustawione znicze” - opowiadał naoczny świadek. Po posiłku prezydent Mościcki wyszedł na balkon pałacyku, pod którym czekał zgromadzony tłum. Jak wspomina Sochaniewicz, „do późnej nocy ten zazwyczaj cichy i spokojny Toruń ożywiały przeciągające przezeń tłumy”.

Maślacz ze srebrnego pucharu

Nazajutrz, punktualnie o 7 rano (dokładnie według planu), z wieży ratuszowej trębacz odegrał pobudkę. Na ulicach zaś odgrywały ją poczty konne toruńskiego wojska. O 9.40 prezydent wyruszył z wizytą na strzelnicę Toruńskiego Bractwa Strzeleckiego, które zresztą zaszczycał swoja obecnością każdorazowo, przebywając nad Wisłą.

Punktem kulminacyjnym odwiedzin strzelnicy na Zieleńcu (Bydgoskie Przedmieście) było oddanie strzałów honorowych do tzw. królewskiej tarczy. Królewskiej, bo ufundowanej na pamiątkę wspólnych odwiedzin bractwa przez cara Piotra I i króla Agusta II w październiku 1709 roku. Gdy Mościckiemu pokazano ślady jego strzału, z zadowoleniem skontastował, że popisał się nie gorzej od króla Agusta. „No, jak na prezydenta, wystarczy” - podsumował. A potem...

„Potem pito tradycyjnym zwyczajem ze srebrnego puchara, napełnionego starym maślaczem, który, gdy Pan Prezydent zeń skosztował, poszedł w ręce najdostojniejszych gości i braci” - odnotował archiwariusz. Finałem wizyty było pozowanie do zbiorowej fotografii.

Po nabożeństwie w bazylice św. Janów, zakończonym gromkim „Boże, coś Polskę”, przyszedł czas na defiladę.

Przed prezydencka trybuną, w paradnym szyku, prezentowali się żołnierze, członkowie wszystkich stowarzyszeń, reprezentaci poszczególnych profesji. A wszystko to przy szumie samolotów krążacych nad śródmieściem i łopocie tysięcy gołębi, wypuszczonych specjalnie na ten moment. Późne śniadanie zjadł Mościcki w kasynie przy ul. Żeglarskiej (dawny Pałac Biskupi).

Finałem wizyty była uroczysta akademia w Teatrze Miejskim o godz. 20.30 i raut w Dworze Artusa. By godnie przyjąć głowę państwa, torunianie zadbali nie tylko o wystrój sal balowych, ale i specjalnego gabinetu dla gościa. Zabytkowe sprzęty wypożyczono z muzeum.

Popielnica dla prezydenta

Odpoczywał więc Mościcki na kanapie w stylu biedermeier, przy stoliku tegoż stylu, nakrytym chustą wiedeńską z 1840 roku. Kieliszek odstawiał na komodę w stylu rokoko, toruńskiej roboty, nad którą powieszono XVIII-wieczną makatę i portrety pędzla włoskich mistrzów. Popiół strzepywał prezydent do oryginalnej popielnicy w stylu delft z 1644 roku, a woń tytoniu zabijać miał bukiet bzu w fajansowym wazonie.

Jak relacjonuje nasz archiwariusz, „wiele osób prezydent zaszczycił rozmową”, ale tuż przed północą opuścił raut.

Zgodnie z planem, punktualnie kwadrans po północy, opuścił Toruń pociągiem.

Relacja dra Kazimerza Sochaniewicza i ilustracja pochodzą z „Księgi Pamiątkowej 10-lecia Pomorza 1920-1930”.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska