Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wkład do wspólnego kotła w szkolnych stołówkach zrobił się znacznie droższy

Justyna Wojciechowska-Narloch
123rf
Profesjonalne blendery, garnki do gotowania na parze i patelnie do smażenia bez tłuszczu - m.in. takich sprzętów - po niedawnych zmianach przepisów - potrzebują kuchnie w toruńskich szkołach.

[break]
Rozporządzenie resortu zdrowia regulujące żywienie uczniów w placówkach oświatowych spowodowało prawdziwą rewolucję. 1 września okazało się, że szkolnym kuchniom nie wolno używać żadnych koncentratów, tradycyjnej soli i cukru oraz smażyć częściej niż raz w tygodniu.

Szpinaku nie lubią

- Zaczęliśmy od wyczyszczenia magazynów z tego, czego nie można już było używać. Potem było drobiazgowe czytanie przepisów i żmudne układanie jadłospisu - mówi Anna Karaś, dyrektorka Szkoły Podstawowej nr 6 na Mokrem. - Wydajemy dziennie 350 obiadów i zależy nam na tym, żeby były smaczne. Dzieci też potrzebują czasu, żeby się przyzwyczaić. Dziś nie chcą jeść np. naturalnych jogurtów.

W innej toruńskiej placówce - jak opowiada nam jej pracownica - dzieci też nie są chętne zmianom. Oto przykład.

PRZECZYTAJ:Uczeń sól do obiadu w szkole przyniesie sobie w tornistrze

W sąsiadujących ze sobą salach śniadanie jedzą dwie przedszkolne grupy 5-latków. Pierwsze z nich są w oddziale 10-godzinnym, gdzie mają pełne wyżywienie. Na ich talerzykach spoczywają bułki z pastą serowo-szpinakową, w kubeczkach stoi ziołowa herbata.
Dzieci wyglądają na kompletnie pozbawione apetytu. Z zazdrością spoglądają do sąsiedniej sali, gdzie objadają się 5-latki z oddziału 5-godzinnego, które drugie śniadanie przynoszą z domu. Pałaszują drożdżówki, kanapki z salami i wędzonym kurczakiem. Dyrekcja placówki zdecydowała, że w tej sytuacji posiłki odbywać się będą o różnych porach (żeby dzieciom nie było przykro).

Adam Orgacki, dyrektor Zespołu Szkół nr 31 na Rubinkowie przyznaje, że początek września to gorący okres. Codziennie na obiady do szkolnej stołówki przychodzi 200 dzieci.

- Wiele się zmieniło, mimo że zawsze staraliśmy się prowadzić zdrową kuchnię - mówi. - Zainteresowanie posiłkami nam nie spadło, w najbliższym czasie nie będzie też potrzeby podnoszenia ceny. Nie ukrywam jednak, że obiady wyglądają inaczej.

Mielony raz w tygodniu

W Zespole Szkół nr 8 na Rubinkowie, gdzie w piątek królował barszcz czerwony z makaronem, ryba i kompot, a w poniedziałek ogórkowa i kluski ziemniaczane z twarogiem, nikt nie próbuje nawet mówić, że jest łatwo.

- Poprzednio większość rzeczy była smażona. Dzieci ze smakiem jadły schabowe, mielone, placki. Teraz menu musieliśmy zupełnie zmienić, nauczyć się gotować po nowemu, na bazie zdrowej żywności - tłumaczy Grzegorz Bortnowski, dyrektor "ósemki". - Obawiam się, że to nie pozostanie bez wpływu na cenę pojedynczego obiadu. Poza tym mamy braki sprzętowe, by móc gotować tak, jak nakazuje ministerstwo.

Wzrost cen w szkolnych stołówkach jest jedynie kwestią czasu. Wszystko przez to, że o wiele droższy zrobił się tak zwany wsad do kotła. Sprawdziliśmy, że 350 gramów morskiej soli z obniżoną zawartością sodu, ale za to z potasem i magnezem, kosztuje ok. 4 zł. Kilogram zwykłej kamiennej to 1,5 zł. Za paczkę zakazanego obecnie cukru szkoły płaciły ok. 3 zł, a za kilogram miodu, którym mogą słodzić napoje, zapłacą ok. 26 zł.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska