Renata i Mirosław S., współwłaściciele terenu po dawnym toruńskim „Tormięsie” zasiądą na ławie oskarżonych. Postawiono im zarzuty braku nadzoru na nim i ignorowania decyzji nadzoru budowlanego.
<!** Image 3 align=none alt="Image 201912" sub="W sobotę rozpoczęła się rozbiórka budynków po „Tormięsie”. Wczoraj po dawnym zakładzie mięsnym zostały już tylko ruiny [Fot.: Sławomir Kowalski]">Pierwszy raz - już w marcu 2006 roku - Powiatowy Inspektorat Nadzoru Budowlanego w Toruniu nakazał wykonanie robót mających zabezpieczyć budynek administracyjny i wieżę oraz aparatownię dawnego Tormięsu.
PINB potem interweniował w sprawie niszczejących i grożących zawaleniem obiektów jeszcze dwa razy. W 2008 roku polecił ogrodzić nieruchomość tak, aby nie mogły do niej dostawać się osoby niepożądane. Natomiast w styczniu 2011 nakazał podparcie zagrożonego zawaleniem wykuszu biurowca od strony ulicy Targowej. <!** reklama>
Żadnej z tych decyzji właściciele nieruchomości nie wykonali, dlatego wiosną nadzór budowlany złożył w prokuraturze zawiadomienie o możliwości popełnienie przestępstwa przez Mirosława S.
Na zawalenie się wykusza nie trzeba było długo czekać. Runął on w czerwcu tego roku. Na szczęście nikt nie ucierpiał, ale chodnik ulicy Targowej przylegający do ruin po Tormięsie oraz jedna nitka jezdni zostały zamknięte dla pieszych i samochodów.
Połączone śledztwa
Po zawaleniu się wykusza również prezydent Torunia Michał Zaleski złożył w toruńskiej prokuraturze zawiadomienie, w którym domagał się pociągnięcia do odpowiedzialności karnej właścicieli gruntu po dawnej toruńskiej rzeźni. Oba zawiadomienia skończyły się jednym aktem oskarżenia, który właśnie został sporządzony przez Prokuraturę Rejonową Toruń-Wschód.
- Oskarżeni nie spełnili obowiązku utrzymania wymienionego obiektu budowlanego w należytym stanie technicznym i estetycznym, czym dopuścili do nadmiernego pogorszenia jego sprawności technicznej - mówi Tomasz Sobczak, zastępca szefa Prokuratury Rejonowej Toruń-Wschód. - Przed sądem będą więc odpowiadać za popełnienie przestępstwa naruszenia prawa budowlanego i Kodeksu karnego.
Oskarżeni nie przyznali się do winy. Mirosław S. twierdził, że wykonywał zalecenia nadzoru budowlanego. Jednak zdaniem tej instytucji były one prowadzone w niewystarczającym zakresie.
Palcem nie zamierza kiwnąć
Od pewnego czasu jednak Mirosław S. mówił otwarcie, że w sprawie „Tormięsu” palcem nie kiwnie, ponieważ jego zdaniem ten teren powinno od niego wykupić miasto. Uzasadnia to tym, że tworzone przez miasto zapisy dotyczące przyszłości tej nieruchomości, jej zabudowy ograniczają na tyle pole manewru inwestora, że nie może terenu sprzedać nikomu innemu.
Proces cywilny w tej sprawie Mirosław S. przegrał, ale orzeczenie sądu jest nieprawomocne. Zresztą Mirosław S. od razu zapowiedział złożenie apelacji.
Prawo budowlane: o obiekt trzeba dbać
Według prawa budowlanego za brak utrzymania obiektu w należytym stanie technicznym i estetycznym grozi kara grzywny (nie mniej niż 100 stawek dziennych), ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do jednego roku.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?