Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wnioski zostawmy lekarzowi

Grzegorz Młokosiewicz
Diagnostyka laboratoryjna dla znakomitej większości pacjentów to termin raczej obcobrzmiący. Choć dla lekarzy z pewnością nie, to jednak wielu stara się trzymać od niej z daleka.

Diagnostyka laboratoryjna dla znakomitej większości pacjentów to termin raczej obcobrzmiący. Choć dla lekarzy z pewnością nie, to jednak wielu stara się trzymać od niej z daleka.

<!** Image 2 align=right alt="Image 170141" sub="Morfologia z rozmazem, OB, cukier, glukoza i lipidogram czyli cholesterol z wszystkimi frakcjami plus trójglicerydy - to warto zbadać / Fot. thinkstock">Kiedy trapią nas sezonowo występujące infekcje trudno znaleźć uzasadnienie dla posyłania każdego pacjenta do laboratorium. Badanie musi potrwać, a w pierwszych dniach takie choróbsko z reguły daje się złapać w cugle dzięki rutynowo stosowanym, skutecznym procedurom. Ku satysfakcji lekarza i pożytkowi leczonego. Gorzej, kiedy takie metody długo nie skutkują. Wówczas medyk zastanawia się, zmienia leki na wyczucie, zamiast wysłać na badania. Nie jest to prosta decyzja. W tle pojawia się Narodowy Fundusz Zdrowia rozliczający skrzętnie każdą kontraktową złotówkę. Nie zawsze w zgodzie ze zdrowym rozsądkiem.

Winne koszty

- Niestety, taka jest teraz sytuacja w medycynie, że koszty winne są wszystkiemu. Lekarze w podstawowej opiece zdrowotnej mają swoje limity. Wiem, że jest im bardzo trudno odmawiać pacjentom, ale muszą dla tzw. wyższych potrzeb. Całe szczęście, że ja nie pracuję w państwowej opiece zdrowotnej i nie staję wobec tego rodzaju dylematów. Całe szczęcie pacjenci też to widzą i coraz częściej korzystają z dodatkowych programów ubezpieczeniowych - zdradza dr Z., pracownik jednej z klinik Collegium Medicum Uniwersytetu Mikołaja Kopernika.

<!** reklama>Cóż, przezorny zawsze ubezpieczony i w każdym wieku jest to jak najbardziej wskazane. Po pięćdziesiątce tym bardziej. Nawet jeżeli czujemy się świetnie i nic nie dolega. Trzeba jednak pamiętać, że przysłowiowe krzyżyki na karku swoje robią i organizm, choć na oko bez zarzutu, jednak warto obejrzeć dokładniej niż potrafimy to samodzielnie zrobić przed lustrem. Co zatem najlepiej uczynić?

Co w ciele piszczy

Po prostu czas najwyższy pójść do lekarza, który już na podstawie elementarnego mierzenia ciśnienia, osłuchania i zebranego wywiadu może wywnioskować, co w ciele pięćdziesięciolatka piszczy. Choć niekoniecznie.

<!** Image 3 align=none alt="Image 170142" >- Takie badanie warto wesprzeć podstawowymi badaniami laboratoryjnymi, takimi jak morfologia z rozmazem, OB, cukier, glukoza i lipidogram, czyli cholesterol z wszystkimi frakcjami plus trójglicerydy - mówi dr Katarzyna Ilnicka, lekarz medycyny pracy z doświadczeniem onkologicznym. Podkreśla że dla osoby w tym wieku to niemal obowiązkowe badania, do którychmożna dołączyć jeszcze próby wątrobowe, mocznik i kreatyninę.

Natomiast palącej osobie przydałby się rentgen płuc, a także USG jamy brzusznej. - Jest to badanie nieinwazyjne, ogólne. Jednak dzięki niemu np. niepowodująca dolegliwości powiększona wątroba, kamyk w nerce, kamica pęcherzyka żółciowego dają się zauważyć - informuje lekarz.

Urolog i ginekolog

Panowie oprócz tego wszystkiego koniecznie powinni pojawić się u urologa i zrobić sobie marker PSA.

Panie, jeżeli nawet dość regularnie odwiedzają ginekologa i robią sobie cytologię, to po pięćdziesiątce powinny sobie zrobić mammografię. - W tym wieku warto ją wykonywać corocznie, a po raz pierwszy tuż po 45. roku życia. Tak mi podpowiada doświadczenie onkologa. Jest to dostępne, jeśli nawet nie trafi się do mammobusa, to koszt około 70 zł nie powinien być żadną barierą, ponieważ jest to dla kobiety bardzo ważne badanie. Dobrze byłoby też zgłosić się do ginekologa z oznaczonym poziomem markera CA 125 tzw. jajnikowego - podkreśla dr Ilnicka.

Kiedy łapie grypa,

kichamy, prychamy, głowa się robi ciężka jak ołów - słowem dostajemy od organizmu niedwuznaczny sygnał i każdy rozsądny podejmuje stosowne działanie. W pewnym wieku częstym zjawiskiem są choroby o zgoła innej naturze. - Często w początkowej fazie nie dają żadnych dolegliwości, bywa, że pacjenci się z nimi oswajają. Niedawno trafił do mnie pan, który uważał się za zdrowego, a miał ciśnienie 220/130, z czego nie zdawał sobie sprawy. Gdyby nie badania, mogło się to źle skończyć. Dlatego zachęcam, aby po pięćdziesiątce zrobić sobie prezent i porządnie się przebadać, bo warto. Jednak interpretację, choć często laboratoria do wyników podają normy, zostawmy lekarzowi - radzi dr Katarzyna Ilnicka.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska