Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wojciech Żabiałowicz: - Kontaktu z motocyklem nie straciłem

Piotr Bednarczyk
Wojciech Żabiałowicz  do dziś cieszy się sympatią i uznaniem kibiców żużlowych w Toruniu. Miejscowego Apatora reprezentował w latach 1977-1991
Wojciech Żabiałowicz do dziś cieszy się sympatią i uznaniem kibiców żużlowych w Toruniu. Miejscowego Apatora reprezentował w latach 1977-1991 Łukasz Trzeszczkowski
Rozmowa z Wojciechem Żabiałowiczem, legendą toruńskiego żużla, byłą gwiazdą Apatora Toruń i reprezentacji Polski

Co u Pana słychać? Co porabia sześćdziesięciolatek (pan Wojciech w październiku skończył 60 lat - przyp. red.)?

Jak to sześćdziesięciolatek - żyję, pracuję, staram się cieszyć z życia, z dzieci, wnuka, żony... Oby tak było dalej, nie narzekam.

Jak z kondycją?

Cały czas jest dobra, bo wciąż „katuję” organizm - pływam, biegam, staram się prowadzić czynny, a nie bierny tryb życia.

Jak Pan wspomina swoje początki na żużlu? Też zaczął Pan od sprzątania parkingu i mycia motocykli? Dość późno zaczął Pan karierę i szybko stał się gwiazdą...
Oczywiście, że musiałem sprzątać. Wszyscy tak zaczynali. Kto przyszedł do klubu, zanim wyjechał na tor musiał iść do warsztatu czyścić płyty warsztatowe, plamy oleju, naniesione resztki toru. A nie było wtedy karcherów, brało się metanol i szorowało ręcznie. Zawsze najpierw trzeba było wyrobić swoje godziny w warsztacie, zapoznać się ze sprzętem i dopiero z czasem wyjeżdżało na tor. Wtedy selekcja była naprawdę ostra.

Nie żałuje Pan, że Pańska kariera nie zaczęła się kilkanaście lat później? Dopiero gdy Pan skończył jeździć, w polskim żużlu pojawiły się duże pieniądze i dostęp do najlepszego sprzętu na świecie.

Nie żałuję tego, co było i nie rozpatruję tego, co mogłoby być. Cieszę się, że wyszedłem z tego sportu cało. Patrzę na chłopaków, którzy jeżdżą dziś na starych wózkach inwalidzkich, nie mają opieki socjalnej jak np. w Skandynawii czy innych państwach zachodnich. Czasami śmieję się, jak mnie pytają, czy nie żałuję, że nie urodziłem się kilkanaście lat później. Było, minęło. Nie mam na to wpływu, trzeba żyć dalej. Niczego nie żałuję.

Ale na pewno żałuje Pan, że nie dostał się na staż do Anglii?

To fakt, to moje niespełnione marzenie. Nawet niedawno na Grand Prix rozmawiałem z chłopakami, którzy pojechali, czyli Andrzejem Huszczą i Romanem Jankowskim. Zastanawialiśmy się, co by było, gdyby. Ale stało się tak, jak się stało, zostałem patriotą lokalnym do tyrania w lidze. Miałem za to satysfakcję, że uzyskałem bardzo wysoką średnią w lidze, byłem liderem drużyny.

Wspomniał Pan o patriotyzmie - nigdy nie zmienił Pan barw klubowych, mimo że propozycji pewnie nie brakowało. Co o tym zadecydowało?

To były inne czasy. Rzeczywiście, miałem intratne propozycje ze Stali Rzeszów, Wybrzeża Gdańsk czy Polonii Bydgoszcz, ale wtedy nie można było zmieniać klubów bez zgody dotychczasowego pracodawcy. W przeciwnym razie groziła dwuletnia dyskwalifikacja. A ja nie chciałem wyłączyć się z żużla na tak długo, dla mnie oznaczałoby to koniec kariery.

ZOBACZ TAKŻE

Od lewej: Mirosław Kowalik, Steve Jonhston i Jacek Krzyżaniak

Zobacz jak wyglądali toruńscy żużlowcy kilkanaście i więcej ...


Który ze swoich sukcesów dziś ceni Pan najbardziej?

Tytuł indywidualnego mistrza Polski w 1987 roku. To był dwudniowy finał rozgrywany w Toruniu, jako nagroda za zdobycie drużynowego mistrza Polski przez Apator rok wcześniej. Presja była ogromna, a ja nie miałem wtedy dobrego sprzętu, moje dwa motocykle „skończyły się” w połowie sezonu. Mimo że byłem w doskonałej formie fizycznej i psychicznej, sytuacja wydawała się być patowa. To nie te czasy jak dziś, gdy zawodnicy mają do dyspozycji po pięć, dziesięć silników, a w razie czego jeszcze je dokupują. Dostałem wtedy do dyspozycji wszystkie klubowe motocykle i przez dwa - trzy dni testowaliśmy je z moim kolegą, nieżyjącym już Edkiem Walczakiem. Wybrałem wtedy motocykl Rycha Kowalskiego, znanego obecnego tunera. Zrobiłem dwa - trzy okrążenia i od razu wiedziałem, że to ten silnik. A potem zdobyłem na nim 29 na 30 możliwych punktów. Radość była wtedy ogromna, bo rywale - Zenon Kasprzak, Roman Jankowski, Andrzej Huszcza i kilku innych - byli bardzo silni, a do tego dochodziła świadomość, że przez dwa dni nie można sobie pozwolić na błąd. Ten tytuł Toruniowi się należał. A ja do dzisiaj mam pamiątkowe zdjęcie i puchar, które stoją na honorowym miejscu.


Po pierwszym dniu miał Pan na koncie komplet 15 punktów. Noc pewnie była nieprzespana?

Wiedziałem, że tytuł jest blisko. Noc była nieprzespana, bo człowiek myślał o tym, żeby nie było defektu czy upadku. Moment mógł zdecydować i byłoby po tytule. Przecież Kasprzak i Jankowski „siedzieli mi na ogonie”. Leszno było wtedy bardzo mocne, teraz zresztą też jest.

Żabiałowicz to była w Toruniu wielka gwiazda od końcówki lat siedemdziesiątych do początku dziewięćdziesiątych. Jakie miał Pan z tego bonusy?

Prawie żadnych. No, może jak mnie milicja złapała za przekroczenie prędkości i zobaczyła nazwisko, to kończyło się na „żeby to było ostatni raz!”. Pieniędzy wtedy dużych w żużlu nie było. Co się zarobiło w trakcie sezonu ze stypendiów klubowych czy kadrowych, musiało wystarczyć na zimę. Kontraktów wtedy nie było. Miło mi jest za to kiedy teraz, przy okazji prowadzonej przeze mnie działalności podaję nazwisko i ludzie je kojarzą po tylu latach.

Żużel dziś jest inny?

Widać, jak kluby walczą o to, by nie dać się zepchnąć w tabeli, jak jeden drugiego podkupuje. Wszyscy robią wszystko, żeby być jak najwyżej, ale nie zawsze jest to po sportowemu. Nie ma takiego szkolenia, bawienia się z narybkiem żużlowym. Może nie ma już młodzieży, która pchałaby się do tego sportu? Aczkolwiek wątpię w to. W niektórych ośrodkach, jak w Lesznie czy Zielonej Górze nie jest jeszcze tak źle, ale u nas w ostatnich kilkunastu latach, poza Pawłem Przedpełskim, który więcej zawdzięcza rodzinie, a nie szkółce, nie pojawił się żaden wartościowy zawodnik. Niedługo nie będzie w naszym zespole żadnego żużlowca z Torunia, trzeba się będzie oglądać za bogatym sponsorem, który kupi żużlowców z zewnątrz.

ZOBACZ TAKŻE

TOP 20 opraw żużlowych kibiców Apatora Toruń [ZOBACZ ZDJĘCIA]

Jak Pan podchodzi do informacji, że z zespołu ma odejść Adrian Miedziński, a przyjdą Rune Holta, Jason Doyle czy Niels Kristian Iversen? Czy to dobra droga?

To byłaby dobra droga, gdyby to nie była taka „masówka”. Owszem, co rok, dwa, powinno się wymieniać jednego zawodnika, wzmocnić skład, ale nie dokonywać aż takich rewolucji. Natomiast jeśli chodzi o samych zawodników, to ich sprawa, gdzie chcą jeździć, jaki klub wybiorą. To ich zawód, oni patrzą, żeby jak najwięcej zarobić i zapewnić spokojną przyszłość. Ale - powtarzam - w Toruniu nie byłoby takiej sytuacji, jaka jest teraz, gdyby była dobra praca z młodzieżą. Gdyby Grigorij Łaguta nie nałykał się proszków, bylibyśmy dziś w pierwszej lidze. Nawiasem mówiąc - generalnie mówi się, że PGE Ekstraliga to „najlepsza liga świata”. Dla mnie to „najlepiej płatna liga świata”. To dlatego wszyscy zawodnicy pchają się do nas drzwiami i oknami. Gdzie indziej bawią się jazdą, u nas zarabiają wielkie pieniądze. W Polsce jednak muszą się zmagać z dużą presją. Kto wie, może Greg Hancock zrezygnował z jazdy w ekstralidze, bo miał tej presji dosyć?

Czy gdyby miał Pan dziś kilkanaście lat, ponowie postawiłby na żużel?

Tak. Pewnie wybrałbym też jakąś dyscyplinę wspomagającą, ale żużel byłby na pierwszym miejscu. Zresztą do tej pory mam kontakt z motoryzacją. Po iluś latach udało mi się przekonać małżonkę i kupiłem sobie motocykl Yamaha o pojemności 1700 ccm. Jak mam taką potrzebę, to się ubieram w kombinezon i jeżdżę z kolegami po Polsce. Daje mi to smak kontaktu z motocyklem, większy nawet niż w przypadku żużlowego, bo ten jest w sumie prymitywny. Muszę tylko uważać na drogach, bo kultura jazdy kierowców samochodów wciąż pozostawia wiele do życzenia.

POLUB NAS NA FACEBOOKU

#TOPSportowy24

- SPORTOWY PRZEGLĄD INTERNETU

Nie wiesz, jak skorzystać z PLUSA? Kliknij TUTAJ, a dowiesz się więcej!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska