Wokół willi przy Mickiewicza 20 panuje cisza, ale tylko pozorna

Perła secesji w mieście gotyku, czyli zabytkowa kamienica z ul. Mickiewicza 20, straciła swoją roślinną otulinę rodem z „Tajemniczego Ogrodu”, zyskała ogrodzenie i dach nad podwyższoną nieco oficyną. Główny budynek straszy jednak tak samo jak straszył i wygląda na to, że panuje w nim śmiertelna cisza. Na szczęście jest ona jednak pozorna.
[break]
- W rzeczywistości sporo się tam dzieje, przez wnętrza przetoczyły się zastępy konserwatorów, którzy badali m.in. stolarkę okienną czy strukturę farb, ustalając pierwotną kolorystykę - mówi Piotr Orłowski, prezes toruńskiej firmy Nova Trading, który kupił od rodziny Kuczyńskich zrujnowany budynek.

Niebawem staną rusztowania

Wyniki prowadzonych badań znalazły swoje odbicie w dokumentacji niezbędnej przy przyszłej renowacji. Jej przygotowanie zajęło sporo czasu, jednak negocjacje z miejskimi opiekunami zabytków zbliżają się już do końca, zatem niebawem wokół budynku powinniśmy wreszcie zobaczyć rusztowania. Ekipy remontowe zajmą się przede wszystkim bardzo zniszczonym dachem, przy okazji jednak mają zostać także wzmocnione stropy oraz zabezpieczone sztukaterie.
Jak już kiedyś wspominaliśmy, właściciel przymierzał się do tego, by na sąsiedniej działce, tej, na której znajdował się mocno zdziczały ogród, dobudować do zabytkowej willi murowanego sąsiada. Patrząc na wyniki toruńskich eksperymentów polegających na łączeniu starego z nowym, pomysł ten może być niepokojący. Z drugiej strony jednak willa przy Mickiewicza 20 została zbudowana jako budynek szeregowy. Obok niej miał się pojawić jej bliźniak.
- Kuczyńscy, właściciele działki nr 22 zrezygnowali jednak z budowy, ponieważ po 1920 roku odkupili dom nr 20 od jego niemieckiego posiadacza, który wyjechał z Torunia - mówi Sławomir Szczerbiński z biura miejskiego konserwatora zabytków. - Plac, na którym mieli się pierwotnie budować, zamienili w ogród.

Pensjonat z kawiarnią?

Ciekawy projekt, przygotowany zgodnie z wytycznymi konserwatora, mógłby tchnąć w Bydgoskie Przedmieście nowego ducha, co swoją drogą w dzielnicy, w której stare budynki znikają robiąc miejsce pod byle jakie bloki, bardzo by się przydało. Na rozstrzygnięcie tego dylematu będzie trzeba jednak poczekać.
- Nadal o tym myślę, widząc jednak jak długo wszystko trwa, skupiłem się na tym, by naprawić główny budynek – mówi Piotr Orłowski. - Później zastanowię się, jak to wszystko zagospodarować.
Wtedy też okaże się, co ostatecznie powstanie w odnowionej willi. Być może powstanie tu pensjonat z kawiarnią bądź restauracją.