Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wolontariusze po sześćdziesiątce mile widziani

Paulina Błaszkiewicz
Marlena Topolska-Skowrońska jest psychologiem w Zakładzie Opiekuńczo-Leczniczym Światło
Marlena Topolska-Skowrońska jest psychologiem w Zakładzie Opiekuńczo-Leczniczym Światło Sławomir Kowalski / Polska Press
Fundacja Światło szkoli seniorów na wolontariuszy. Jak osoby 65+ mogą pomóc pacjentom? Rozmowa z Marleną Topolską-Skowrońską, psycholożką z Zakładu Opiekuńczo-Leczniczego Światło w Toruniu.

Od dawna zachęcamy seniorów do aktywności, ale czy wolontariat w takim miejscu jak Zakład Opiekuńczo-Leczniczy Światło to na pewno dobry pomysł?

To jest pomysł jak najbardziej trafiony i sprawdzony, bo mamy już kilku seniorów, którzy świetnie odnaleźli się w roli wolontariuszy w naszej placówce. Po pierwsze, seniorzy to osoby dyspozycyjne czasowo, nieograniczone w żaden sposób. Różnią się od osób młodych tym, że mogą inaczej ułożyć dzień, bo młodzi mają jeszcze naukę lub pracę, dużo się u nich dzieje, a seniorzy są dla naszych pacjentów. To idealne rozwiązanie - ofiarowanie komuś swojego czasu, którego może być dużo po przejściu na emeryturę. Po drugie, doświadczenie tych osób jest bardzo cenne. Seniorzy z racji swoich kompetencji, np. tego, że są mamami (bo w większości nasi wolontariusze to jednak kobiety), są nastawione na wsłuchiwanie się w drugiego człowieka. Wiedzą, że trzeba za kimś podążać, by móc odnaleźć jakąś odpowiedź. Empatia i emocjonalne kwestie są tu bardzo widoczne. Ludzie w pewnym wieku mają refleksje i są w stanie interpretować reakcje naszych pacjentów.

Czytaj też: Wyrok za atak na karetkę

Jakie zadania ma wolontariusz senior?

Każdy ma coś innego do zaproponowania. Wolontariusz może pacjentowi opowiadać o sobie, relacjonować to, co się dzieje. Nie każdy jednak potrafi mówić do człowieka, który nie odpowiada. To nie musi być przeszkodą, ponieważ jeśli nie potrafi się tak spontanicznie prowadzić monologu, to równie dobrze można posłużyć się książką. Na podstawie wywiadu zebranego od rodzin wiemy, czym interesują się poszczególni pacjenci, co można im zaproponować. Mamy materiały z Ośrodka Czytelnictwa Chorych i Niepełnosprawnych. Druga rzecz, o której warto powiedzieć, to silwoterapia, czyli kontakt z przyrodą. Nasz zakład jest położony we wspaniałym miejscu przy ul. Grunwaldzkiej. Dookoła jest las, ale nasz pacjent samodzielnie nie wyjedzie na zewnątrz. Jeśli nie ma przy nim rodziny, to jest skazany na to, by być w sali. Wolontariusz, który przed południem może do nas przyjść i zabrać pacjentkę, która kocha kwiaty, jest na wagę złota. Poza biblioterapią i sil-woterapią można wykorzystać też repertuar własny.

To znaczy?

Nasze panie mają też szereg własnych zainteresowań. Jedna z wolontariuszek gra na harmonijce ustnej i mamy pacjenta, który kiedyś sam grał na tym instrumencie. Proszę sobie wyobrazić, że oni razem robią minikoncerty, w których biorą udział też inne osoby z zakładu.

Powiedziała Pani, że nie każdy potrafi mówić do człowieka, który nie odpowiada. Z jakimi jeszcze sytuacjami trzeba się liczyć? Co jest najtrudniejsze w pracy wolontariusza pracującego z pacjentem apalicznym?

Zawsze jest tak, że się czegoś boimy, szczególnie na początku, gdy czegoś nie znamy. Myślę, że tu strachem może być cisza, ponieważ w codziennym życiu jesteśmy przyzwyczajeni do tego, że ktoś nam odpowiada na to, co mówimy. Ta cisza jest niezręczna, ale później uczymy się w niej poruszać. Coraz więcej rzeczy zaczyna-my dostrzegać. Każdy z naszych wolontariuszy przechodzi specjalne szkolenie. Podczas takich szkoleń oswajamy z reakcjami naszych pacjentów, przygotowujemy na ewentualne zachowania. Nie wpuszczamy nikogo z ulicy. Warto też podkreślić, że czynności pielęgnacyjne poza obtarciem twarzy, nie wchodzą w grę.

**

Przeczytaj także: Zabrali mu kluczyki pod sklepem**

Czy zdarzyło się, że wolontariusz mógł poznać swojego podopiecznego, który wybudził się ze snu?

Tak. Jedna z pań, która przychodziła do młodego chłopaka obserwowała jego proces wybudzania. Widziała, jak zmieniał się ich kontakt, jak pojawiało się coraz więcej sygnałów. Aż w końcu na twarzy podopiecznego pojawił się uśmiech. Jakiś czas później ten chłopak za pomocą literek na planszy mógł jej napisać, że jest bardzo szczęśliwy, że ona do niego przychodzi. Podziękował jej za obecność, za jej czas mu poświęcony. Jednak nie wszyscy wolontariusze otrzymują podziękowanie w postaci wybudzenia od pacjenta.

Ale jednak przychodzą i chcą pomagać...

Tak, bo nam jest bliżej ku życiu. Proszę mi wierzyć, że czas spędzony w takim miejscu jak nasza placówka pozwala znacznie bardziej docenić życie i to, co się ma. Po prostu widzi się, jak można pomóc drugiemu człowiekowi, gdy ma się zdrowe ręce, nogi i... dobre chęci. Więcej już nie potrzeba.

Zobacz także:

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska