Woził pasażerów bez taksometru i cennika usług

Zawiadomienie o „podejrzanej” taksówce złożył pasażer, którego po zamówieniu kursu zaniepokoił brak na pojeździe typowych oznaczeń wymaganych dla taksówki osobowej. Nie było na przykład podświetlonego na dachu napisu „Taxi”, numeru bocznego, a w środku taksometru i cennika usług.

Volvo zostało zatrzymane na jednej z ulic Torunia przez policję. Wezwano też Inspekcję Transportu Drogowego, która ustaliła, że właścicielem auta był jego kierowca, a klientów pozyskiwał za pomocą aplikacji internetowej.

Czytaj też: Rekordowa liczba rejestracji samochodów w Toruniu

- Nas w tej sprawie interesowało, czy ma on odpowiednie uprawnienia do przewozu osób - mówi Marcin Mroczkowski, zastępca szefa Inspekcji Transportu Drogowego w Bydgoszczy. - I okazało się, że nie miał wymaganego zezwolenia na wykonywanie zawodu przewoźnika drogowego lub licencji na wykonywanie transportu drogowego taksówką, badań lekarskich i psychologicznych wymaganych dla kierowcy w transporcie drogowym, na dodatek nie posiadał też zarejestrowanej działalności gospodarczej. Tym samym nie odprowadzał podatku za usługi. Przeciwko niemu wszczęte zostało postępowanie administracyjne i otrzymał natychmiastowy nakaz zaprzestania prowadzenia takiej działalności Ponadto ustalenia naszej kontroli wobec niego przekazane zostaną urzędowi skarbowemu.

ITD nie wie, kim był zgłaszający tę sytuację. Wiadomo natomiast, że kierowca volvo nie był w żaden sposób związany z coraz bardziej popularną firmą Uber, który stworzyła aplikację umożliwiającą alternatywny w stosunku do taksówek przewóz osób. Między innymi dlatego, że ta firma nie wkroczyła jeszcze na rynek w naszym regionie.

Przeczytaj też: EDF kontra Fundacja Lux Veritatis

- Uber to też już pewne hasło - dodaje Marcin Mroczkowski. - Wystarczy wejść na platformy ogłoszeniowe, żeby znaleźć dostęp do aplikacji naśladujących „uberowski” pierwowzór. I kierowca volvo skorzystał właśnie z takiego, innego systemu.