Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wracamy do czasów, kiedy Bata robił w Polsce kokosy

Dariusz Meller
Wśród druhów Ochotniczej Straży Pożarnej w Grzywnie, pierwszy z lewej w pierwszym rzędzie Leon Meller - szewc, dziadek autora dzisiejszej opowieści
Wśród druhów Ochotniczej Straży Pożarnej w Grzywnie, pierwszy z lewej w pierwszym rzędzie Leon Meller - szewc, dziadek autora dzisiejszej opowieści
Dziś, tak jak przed tygodniem, idziemy do szewca. Powracamy do opowieści Dariusza Mellera, którego dziadek Leon przed wojną robił nowe i naprawiał buty mieszkańcom Chełmży i Grzywny.

Przed wojną w zawodzie szewskim panowała ostra konkurencja, był on też bardzo wrażliwy na wszelkie fluktuacje gospodarcze, szczególnie odczuwając kryzysy ekonomiczne.
[break]

W październiku 1925 r. „Słowo Pomorskie” donosiło z Chełmży, że: „Niezwykłą tolerancję okazują niektórzy właściciele składów obuwia. Nie dość, że sami kupują towar od przyjezdnych handlarzy żydowskich, lecz jakby nie chcieli o tym wiedzieć, że ci sami handlarze chodzą po domach prywatnych ofiarowując pojedyncze pary obuwia, szkodząc tym samym rzetelnemu kupiectwu”.

W „skóry i szewskie przybory” można się było zaopatrzyć w Toruniu u Tamary Auerbach przy ul. Szewskiej 11, u Zygmunta Balcerowicza, dawniej Kuntze i Kittler, przy Żeglarskiej 21, u Bogdana Rutkowskiego przy Szewskiej 10 bądź też u Jadwigi Rutkowskiej przy Szczytnej 24. Była jeszcze Toruńska Składnica Skór przy ul. Szewskiej 6, której właścicielem był Józef Leimer a także sklepy Agnieszki Wojdyłły przy ul. Łaziennej 30 oraz Ireny Wrembel przy ul. Łaziennej 15.

„Bata” batem na szewców

Obok wielkiego kryzysu gospodarczego rozpoczętego w 1929 r., największe zagrożenie dla rzemiosła szewskiego stanowiła fabryczna produkcja tanich butów, której głównym przedstawicielem była niezwykle ekspansywna firma „Bata”. Tak o niej wówczas pisano: „Wszyscy szewcy, ci mali, więksi i najwięksi, przechodzą tragizm przez… firmę „Bata”. Jak wiadomo, firma ta jest czechosłowacką i ma szereg swoich filii w największych miastach Polski. Firma reklamuje się, firma daje towar dobry i firma obsługuje klientelę tak jak należy. Nie dziwota, że Bata robi w Polsce tzw. kokosy…, a wśród panów szewców rewolucję”.

13 grudnia 1930 r. firma „Bata” otworzyła nowy sklep w Toruniu przy Starym Rynku 36. Od 4 listopada tegoż roku funkcjonował jej sklep w Grudziądzu przy ul. Górny Rynek. Obrońcy polskiego szewstwa kładli w tej rywalizacji nacisk na nierówny dostęp do reklamy, zwanej wówczas, kto wie czy nie odpowiedniej, propagandą reklamową. Oczywiście próby wyjścia poza jednoosobowe przeważnie (czy z jednym zaledwie uczniem) warsztaty rzemieślnicze były podejmowane również i u nas. Na przykład niedługo, bo dwa lata po powrocie Pomorza do Polski kilku torunian wykupiwszy z rąk niemieckich małą fabrykę obuwia przy ul. Kościuszki w Toruniu założyło firmę „Skowroński i Spółka”, która dysponując 11 maszynami głównymi i zatrudniając 25 robotników rozpoczęła produkcję obuwia. Oczywiście potencjał fabryczki był dużo większy, ale na przeszkodzie zwiększenia produkcji, która wynosiła 150 par obuwia i 150 par pantofelków dziennie stały trudności z uzyskaniem kredytu. Toteż tylko niektórzy szewcy decydowali się wydać pieniądze na ogłoszenia reklamowe, jak np. Józef Swinka z Chełmży, który w 1924 r. zamieścił reklamę następującej treści: „Józef Swinka w Chełmży, ul. Toruńska 39 poleca swój bogato zaopatrzony skład w najmodniejsze obuwie wykonywane we własnym zakładzie. Jako specjalność polecam buty długie i do konnej jazdy. Buciki damskie i męskie do salonu i na ulice w olbrzymim wyborze po cenach znacznie zniżonych. Zelówki odstawiam w 2 godzinach”.

Przetarg przymusowy

Z toruńskich szewców lub handlujących tym asortymentem przodowali pod tym względem: Jan Zieliński posiadający składy w Toruniu przy ul. Szewskiej 31 i w Bydgoszczy przy ul. Gdańskiej 164, „Dom obuwia” należący do Jana Krzymińskiego przy ul. Królowej Jadwigi 10, Jakub Konieczny mający sklep przy ul. Szewskiej 28 i przez pewien czas filię przy ul. Szewskiej 38 (zlikwidował ją w 1925 r.) oraz A. Ulmer handlujący w składzie przy ul. Mostowej 27. Bardzo często jednak zamiast reklam pojawiały się w tamtych czasach następujące ogłoszenia: „Przetarg przymusowy. Dnia 9 VI 1925 r. o godz. 10 przed południem sprzedam w Chełmży, Rynek 6, za gotówkę najwięcej dającemu następujące przedmioty: 20 par damskich, 4 pary męskich i 6 par dziecięcych bucików, 2 pary pantofelków, sznurowadła czarne i żółte, 60 kopyt, 6 paczek drewnianych gwoździ nr 4, 10 par obcasów gumowych, 20 wkładek „Alba”, kamień do czyszczenia białych bucików, repetytorium i stół sklepowy, Chełmża dnia 5 VI 1925, Gramowski, komornik sądowy”.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska