WSB w dziesiątce najchętniej wybieranych szkół prywatnych w kraju

<!** Image 3 align=none alt="Image 225655" sub="1500 osób wybrało zaoczne studia WSB, studia na UMK 1600 osób. Na zdjęciu biblioteka w nowej części siedziby WSB
Fot.: Sławomir Kowalski">

UMK traci studentów zaocznych, w tym samym czasie prywatna Wyższa Szkoła Bankowa z Torunia zajmuje szóste miejsce w krajowym rankingu popularności studiów niestacjonarnych.

Zestawienie przygotowało Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego. Przeanalizowało minioną rekrutację na uczelniach, wytypowało najpopularniejsze kierunki i najchętniej wybierane uczelnie prywatne oraz publiczne. <!** reklama>

WSB w Toruniu to jedyna szkoła wyższa w regionie, która znalazła się w zestawieniu resortu. W skali kraju to szósta uczelnia pod względem popularności wśród kandydatów wybierających studia niestacjonarne w szkołach prywatnych. Ministerstwo nie stworzyło podobnego rankingu dla szkół publicznych.

To niezły wynik, ale co właściwie oznacza i czy rzeczywiście jest co świętować?

WSB przyciągnęła do siebie w tym roku na studia niestacjonarne 1768 kandydatów na studentów, przyjęła ponad 1500 osób. To bardzo dobry rezultat, zważywszy, że w tym samym czasie na studia niestacjonarne UMK chętnych było 2773. Ostatecznie zapisało się 1600 osób, aż o 400 mniej niż rok wcześniej.

Szóste miejsce w kraju dla Wyższej Szkoły Bankowej w Toruniu na UMK musiano zauważyć. Taki wynik oznacza, że są kandydaci na płatne studia zaoczne, jest ich niemało i na pewno część z jakichś powodów nie wybiera toruńskiego uniwersytetu tylko konkurencję. Pytanie „dlaczego?” przy okazji takich zestawień wraca jak bumerang.

- Zmieniło się nastawienie wykładowców, udoskonaliliśmy programy studiów, jest sporo zajęć z praktykami, niestety podejście obsługi dziekanatów do studenta nadal szwankuje - to częste przekonanie wśród pracowników UMK. Jeden z nich, z którym rozmawiamy, podaje przykład. - Jeśli w niektórych dziekanatach wyznaczono jeden dzień na obsługę zaocznych, w inne dni odprawia się ludzi z kwitkiem albo obsługuje z tzw. „łaską”, to system źle działa - nie ma wątpliwości. Opowiada też, że na niektórych wydziałach trzeba sporo się naszukać, żeby znaleźć osoby odpowiedzialne za studia niestacjonarne. - Brakuje jednego centralnego systemu obsługi studentów płatnych studiów - i kwituje tak: - Dopóki nie zmieni się podejście części administracji do pracy, lepiej nie będzie i żadna kampania promocyjna, a taką zafundował sobie ostatnio UMK, spadku liczby studentów nie zatrzyma.

Trudno jednak uwierzyć, że całą winę ponoszą panie z dziekanatów. Przy wyborze studiów liczy się nie tylko przyjazna obsługa, ale przede wszystkim dobra oferta i ceny. Trzeba obserwować rynek i szybko reagować, tak jak zrobili to np. humaniści z UMK, tworząc studia podyplomowe z gender studies.

Przygotowali ciekawy program studiów o profilu filozoficzno-kulturowo-społecznym (konkurencja w Poznaniu oferowała zagadnienia z zakresu literaturoznawstwa). Przyciągnąć musiała również zaskakująco niska cena, 970 złotych za roczny kurs. Na UMK tańszych studiów podyplomowych nie ma. UMK wygrał i dziś ma monopol na studia gender w tej części Polski. A więc jednak można. Jakość obsługi nie tylko studentów na UMK wkrótce ma poprawić rozbudowany system oceniania pracowników, także administracji. Ankiety będą wypełniać tak studenci, jak i wykładowcy. Ci pierwsi ocenią zarówno wykładowcę, jak i panią w dziekanacie, wykładowcy będą mogli anonimowo ocenić administrację uczelni. Ankiety nie trafią do szuflady, ale do dziekana, który wdroży system naprawczy. Kolejne ankiety sprawdzą, co dała „naprawa”. Pierwsze efekty zmian mają być widoczne najwcześniej... za 3 lata.