Wspólnie dbajmy o porządek

<!** Image 1 align=left alt="http://www.nowosci.com.pl/img/glowki/piotrowska_ewelina.jpg" >Trudno zaprzeczyć, że od nas wszystkich zależy to, jak wygląda nasze najbliższe otoczenie. Gdyby ludzie chcieli i umieli rozmawiać, pewnie mniej byłoby sporów dotyczących lokalizacji parkingów, placów zabaw, trawników i tym podobnych. To samo z wyprowadzaniem psów. Właściciele czworonogów nie chcą zrozumieć osób, którym „miny” zostawiane przez ich pupili przeszkadzają. Skoro to takie nieszkodliwe, dlaczego właściciel psa nie pozwoli mu załatwić się w domu? Każdy powiedziałby, że to absurd, ale czemu nie? A co jeśli jakiś niereformowalny człowiek zechciałby swoją potrzebę załatwić pod oknem właściciela czworonoga?

<!** reklama>Tacy, którzy po swoich psach nie sprzątają, właściwie nie powinni być tym zgorszeni czy zaskoczeni i jak sądzę, nie mają pewnie nic przeciwko. Skoro pies może, dlaczego nie mógłby człowiek? Zwierzętom wolno więcej? Tak mogliby wykłócać się ci, którzy psa nie mają lub ci, którzy po swoim czworonogu sprzątają. Niestety, trzeba też zrozumieć frustrację właścicieli, którym każe się sprzątać. Przecież płacą podatek. Pytają: „W takim razie za co?”. I co ciekawe, na to pytanie nie potrafią odpowiedzieć nawet urzędnicy. Dochód z tego podatku trafia do jednego worka z innymi podatkami i trudno określić, na co właściwie idą te pieniądze. Na pewno nie na ekipę, która miałaby po psach sprzątać. Na to musielibyśmy wyłożyć dodatkowe pieniądze. Wszyscy, bez względu na to, czy psa mamy, czy nie, bo ulice, które miałyby być posprzątane, są przecież wspólne.