Gazu nie masz. Za chwilę prądu mieć nie będziesz. Prysznica nie ma i nie będzie, bo po co. Po to, żebyś ty mi się w nim wykąpał i żeby był brudny? Ja robiłem mieszkanie na sprzedaż (...) Za chwilę i tak wstawimy drzwi w naszych pokojach, zamkniemy je na klucz, zrobimy tam dwa-trzy zwarcia i ch... I tak nie będziesz miał prądu. Trzy pokoje, trzy zwarcia. Pasuje ci?”
To fragment rozmowy Dariusza J., znanego pośrednika nieruchomości z naszego regionu, z Dariuszem K., który uważa się za ofiarę „czyściciela mieszkań” i składa zawiadomienie o przestępstwie.
W styczniu pan J. zakupił 4/6 udziałów w M-5 na Osiedlu Leśnym w Bydgoszczy, gdzie od 34 lat mieszka Dariusz K.- Sprzedała mu je wdowa po moim ojcu. Konkretnie - druga żona taty, która tu nigdy nie mieszkała. Okazyjnie, bo za 75 tys. zł- tłumaczy K. To on po rozwodzie rodziców opiekował się chorą na parkinsona matką. Matka zmarła półtora roku temu, a Dariusz K. od czterech miesięcy przeżywa gehennę.
- Nowy współwłaściciel mieszkania zgotował mi prawdziwe piekło - mówi. Pamięta jak Dariusz J. go podszedł. - Przyszedł 4 stycznia i spytał, czy to mieszkanie nadal jest do sprzedania. Potwierdziłem i podałem cenę: 240 tys. zł. Usłyszałem, że on może dać najwyżej 175 tys. zł, bo mieszkanie jest zasyfione i wymaga kapitalnego remontu - relacjonuje Dariusz K.
Czytaj też: Co najczęściej biorą nastolatki. Raport o dopalaczach
Kilka miesięcy wcześniej K. był w agencji nieruchomości, której właścicielem jest Dariusz J. - Chciałem mu sprzedać swój udział (jedną szóstą) za 33 tys. zł. Zaproponowałem, by dołożył drugie tyle, a ja kupię sobie małe mieszkanie, które po mojej śmierci stanie się jego własnością. Nie był zainteresowany, ale posiadł wiedzę o innych udziałowcach i wykupił większościowy pakiet od wdowy po moim ojcu - tłumaczy K. Dowiedział się o tym 4 stycznia. Gdy zakwestionował cenę mieszkania, proponowaną przez Dariusza J., ten pokazał mu akt notarialny. - I oświadczył: „Jutro przyjedzie ekipa sprzątająca i będzie pana przenosić z czterech pokoi do jednego”- wspomina K. Zaoponował, ale to nic nie dało. - Następnego dnia rano przyszło czterech pracowników pana J. z worami. Ładowali do nich moje rzeczy, a inne wyrzucali nie bacząc na moje protesty - relacjonuje. Potem było coraz gorzej. Zaczęło się wystawianie drzwi, usuwanie urządzeń kuchennych i sanitarnych, wyrzucanie mebli. - W marcu, gdy przez kilka godzin nie było mnie w domu, zniknęły z mieszkania: wanna, zlewozmywak i spłuczka WC. Spytałem pracowników Dariusza J., gdzie są te urządzenia i usłyszałem:
„Ktoś się nie bał i za...”
- K. powtarza ulubione powiedzonko „sprzątającej ekipy”. - Skuwali tynki, wyburzyli ścianę między łazienką i WC, rozwalając umywalkę. Najpierw wynieśli palniki od kuchenki gazowej, a potem całą kuchenkę. Pozbawiali mnie prądu, celowo robiąc spięcia. Pan J., który często się tu pojawiał, powtarzał, że remont może potrwać nawet pół roku. Straszył, że jak się nie dogadamy i nie sprzedam mu swego udziału za 30 tys. zł, to wynajmie pokoje Rumunom i przesiedleńcom, którzy mnie wykończą - opowiada K.
Mieszka na kartonach, w pokoju o pow. 10,5 mkw. - Nie mogę się porządnie umyć, bo nie ma wanny ani umywalki. Ani załatwić innych potrzeb, bo zdjęli drzwi od WC i spłuczkę w klozecie, a jedynym źródłem wody jest rura z kranikiem w pustej kuchni. W środę zabrali też drzwi od mojego pokoju i nie mogę się nigdzie ruszyć - żali się pan Dariusz. Zdjęcia, które zrobił w jego mieszkaniu nasz fotoreporter, dowodzą, że mówi prawdę.
Pytamy Dariusza J., dlaczego krzywdzi lokatora. I czy sam chciałby mieszkać w takich warunkach?
- Ja inwestuję w remont tego mieszkania i podnoszę jego komfort. Tam wszystko śmierdziało, kuchenka była brudna, czajnik tłusty. Nie wyobrażam sobie, będąc współwłaścicielem 4/6 mieszkania, abym mógł tam zagotować herbatę - odpowiada Dariusz J. Brak spłuczki to dla niego żaden problem, bo, jak twierdzi, ludzie mają WC w podwórzu i też żyją, a K. może brać wodę do spłukania klozetu z... kuchennej rury. O tym, że ekipa wyłącza panu K. prąd słyszał. - Jak kładziono gładzie, to od mokrego tynku robiło się zwarcie i pan K. brał elektryka, by je usunął. - tłumaczy. Zapewnia, że nigdy Dariusza K. nie straszył. - A jeśli mój pracownik o coś się z K. pokłócił, to ich sprawa. Ja jestem tylko zleceniodawcą remontu - wywodzi.
**
Czytaj także: Bunt prawników przeciwko władzy**
Z nagrań rozmów, w których uczestniczą: Dariusz K., Dariusz J. i jego pracownik Paweł wynika, że pośrednik mija się z prawdą.
Cytujemy fragmenty rozmów, głównie monologów pana J., które o tym świadczą.
„No bo jak ty k... pajacujesz k..., że chcesz fizyczny podział mieszkania, to ja ci zaraz fizycznie w pysk wypłacę i będzie koniec k... fizycznego podziału”.
„Za chwilę ja tu ci wprowadzę przesiedleńców, a patrząc, iż prąd jest jeszcze na ciebie, ch... cię strzeli. Oni sami cię wyniosą. Nie ja. Ja będę stał tam za drzwiami. I będę jeszcze kasował od komornika po 2 tysiące za miesiąc i ch.... I co? Będzie ci pasowało?”.
„Za chwilę nie dasz sobie rady, bo jak my się nie dogadamy, to ja ci tu z 15 albo i 20 upcham. Kupię udział od twojej siostry, moje będą trzy pokoje i wtedy ich tu wprowadzę”.
„Jak się z panem Darkiem nie dogadam, to powoli chcę tu dać przesiedleńców, po prostu od jego siostry kupię udział i tu k... wpierdolę z 10 przesiedleńców, Rumunów, śmierdzieli i niech go k... zdym.... Jak ktoś nie rozumie, to ch... z nim. Nie da rady po dobroci, to może inni mu wytłumaczą. Dostanie pan tu k... Rumunów, syfiarzy, k... Zaczną cię straszyć, jechać z tobą jak k... z dziką świnią, to sam do mnie z płaczem przyjdziesz: „Panie Darku! Daj pan k... te 20 tysiaków i idę w ch... (...). Drzwi wejściowe, które ty masz, na razie są moje. To ci je z futryną wyjmę. Im wszędzie drzwi wstawię, a twoje wyjmę. I co wtedy?”.
W nagraniu słychać, jak do rozmowy włącza się Paweł, pracownik pana J., który tak straszy Dariusza K.:
„Ja teraz przy panu Darku ci mówię, że k... będę tak bezczelny, że ci k... w poniedziałek albo w sobotę rozp... k... cały zawór, żebyś k... już gazu nie miał. I zrobię k... takie zwarcie, że k... żaden elektryk k... nie dojdzie do tego, a jak dojdzie, to będzie miał k... i ch.... I jeszcze ci wodę zakręcę. Nie będziesz miał wody”.
Ten, kto w istotny sposób utrudnia innej osobie korzystanie z lokalu, np. dewastuje mieszkanie, demontuje jego wyposażenie i urządzenia sanitarne, bezpodstawnie przedłuża remont lub celowo wprowadza uciążliwych współlokatorów, popełnia przestępstwo z art. 191 par. 1a, za które grożą nawet trzy lata więzienia.
Pytamy Dariusza J. czy ma tego świadomość? - Mam nadzieję, że ten paragraf mnie nie dotyczy. Byłem już przesłuchiwany przez policję jako świadek, a nie podejrzany. Kupując udziały w tym mieszkaniu - jako prywatna osoba, a nie jako firma - nie sądziłem, że natknę się na człowieka, z którym nie da się dogadać. Pan K. za swój udział żąda absurdalnej ceny. Oferowałem mu 30 tys. zł i najem mieszkania w kamienicy z niskim czynszem, ale on stwierdził, że nie umie palić w piecu. Mój adwokat wniesie do sądu o zniesienie współwłasności. Jak nie dojdziemy do porozumienia, to nastąpi sprzedaż mieszkania w drodze licytacji komorniczej. Rzeczoznawca musi wziąć pod uwagę moje wydatki remontowe, które oceniam na 50-60 tys. zł i stan mieszkania przed remontem - zaznacza J.
Na pytanie: dlaczego rozpoczął remont bez uprzedniego zniesienia współwłasności, odpowiada, że na sądowy wyrok czeka się zbyt długo, nawet dwa lata.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?