Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wstrząsnęło Japonią

Joanna Pociżnicka
Rozmowa z MARCINEM JARZEMBSKIM, absolwentem ochrony środowiska na UMK, stypendystą studiów doktoranckich na Uniwersytecie w Tokio, świadkiem trzęsienia ziemi w Japonii.

Rozmowa z MARCINEM JARZEMBSKIM, absolwentem ochrony środowiska na UMK, stypendystą studiów doktoranckich na Uniwersytecie w Tokio, świadkiem trzęsienia ziemi w Japonii.

<!** Image 2 align=none alt="Image 169293" sub="Marcin Jarzembski">Kilka dni temu wrócił Pan z Japonii. Przeżył Pan trzęsienie ziemi...

Do Japonii trafiłem 28 lutego, w czasie drogi powrotnej z Filipin, gdzie pracowałem jako asystent na uniwersytecie. W Tokio musiałem pozałatwiać sprawy związane ze studiami doktoranckimi. Zatrzymałem się u znajomych. 11 marca byłem w mieszkaniu, kiedy około godziny 14.30 w radiu nadano komunikat o trzęsieniu ziemi. Początkowo go zignorowałem, jednak po chwili rozpoczęły się bardzo silne wstrząsy. Dla mnie, człowieka, który nigdy w życiu nie doświadczył trzęsienia ziemi, było to przerażające doświadczenie. Meble zaczęły się niebezpiecznie kołysać, rzeczy spadały z półek. Wtedy zacząłem się bać.

<!** reklama>Jak Pan się zachował?

Kiedy rozpoczęły się wstrząsy, byłem otoczony regałami. Pierwsze, co zrobiłem, to przeniosłem się w miejsce, gdzie nie było mebli. Byłem w szoku. Pierwszy wstrząs trwał pięć minut i był niezwykle silny. Budynek kołysał się. Po jakimś czasie przyszedł administrator budynku i sprawdzał, czy ktoś został ranny, czy wszystko jest w porządku. Otworzyłem mu drzwi. Byłem naprawdę przerażony. Tłumaczyłem, że to mój pierwszy raz, że nigdy w życiu czegoś podobnego nie przeżyłem. On odpowiedział, że też niczego takiego nie pamięta. W Japonii nie było tak silnych wstrząsów od 150 lat!

<!** Image 3 align=none alt="Image 169293" sub="Tuż po trzęsieniu ziemi w sklepach w Tokio zabrakło podstawowych towarów. Fot. Marcin Jarzembski">Po jakim czasie zdecydował się Pan wyjść z domu?

Po dwóch godzinach musiałem opuścić mieszkanie, ponieważ byłem umówiony z panią profesor z UMK. Na ulicach Tokio były tłumy ludzi. Zatrzymało się metro, nie jeździły pociągi. Część osób przesiadła się do autobusów, jednak kolejki do nich rosły w zastraszającym tempie. Miały nawet po 30 metrów długości. Tuż po pierwszym wstrząsie ludzie byli w szoku. Co godzinę powtarzały się wstrząsy wtórne. Niektóre były niemal tak silne jak pierwszy. W radiu zapowiadali odcięcie prądu w kolejnych dzielnicach. Mimo ostrzeżeń, w naszej wciąż jednak było światło.

Podobno w sklepach zaczęło brakować towarów...

Pierwsze zakupy zrobiliśmy tuż po trzęsieniu ziemi. Wtedy jeszcze udało nam się dostać ryż, ale już następnego dnia półki były puste. Brakowało chleba, mleka, jogurtów. Nie tyle brakowało żywności, co był problem z jej dostarczeniem do sklepów. Zaczęło brakować paliwa. Nie tylko dla samochodów, ale również dla samolotów, które musiały tankować na lotniskach w innych krajach. Żeby kupić jedzenie na podróż, musiałem pójść do sklepu na długo przed otwarciem. Już wtedy ustawiały się kolejki. Kiedy tylko sklep otwarto, ludzie nerwowo zaczęli chwytać te najbardziej wartościowe produkty. Za pomocą megafonu informowano, jaki jest przydział produktów na jedną osobę. Brakowało ryżu, nawet papieru toaletowego.

Czy mógł Pan liczyć na pomoc ambasady?

Jeżeli poprosiłbym o pomoc, to pewnie bym ją otrzymał. Przede wszystkim brakowało mi jednak informacji na temat promieniowania. Nie wiedziałem, jak silną dawkę otrzymałem i czy jest to niebezpieczne. Rząd polski nie podjął żadnych działań, żeby nas uspokoić, brakowało informacji o pomocy dla nas, Polaków, tam obecnych. Na stronie internetowej ambasady znajdowały się jedynie lakoniczne zalecenia, by nie udawać się w rejony elektrowni. Informowano także, jak się zachować w przypadku kolejnego trzęsienia.

W październiku wraca Pan do Japonii na studia. Nie boi się Pan?

Mam pewne obawy. Zapowiadają problemy z dostawą prądu przez najbliższy rok. Nie wiadomo również, jak bardzo skażona jest gleba, woda czy jedzenie. Myślę jednak, że Japonia z pewnością szybko się z tego podniesie. Co do tego nie mam żadnych wątpliwości.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska