Wyjazd na miarę

<!** Image 1 align=left alt="http://www.nowosci.com.pl/img/glowki/wojciechowska_narloch_justyna.jpg" >Świat zmienia się w zawrotnym tempie, więc to nic nadzwyczajnego, że zmieniają się też kierunki szkolnych wycieczek. Żeby podróżować po Europie, nie trzeba już ani kosmicznych pieniędzy, ani wiz wjazdowych. Ludzie korzystają z otwartych granic i możliwości, które daje przynależność do unijnych struktur. Tu jednak trzeba szczególnej ostrożności. Chodzi o to, by nie wylać dziecka z kąpielą i przy okazji nie wyrzucić pieniędzy w błoto. Przytoczę zasłyszaną w gronie przyjaciół opowieść o rodzicach, którzy wybrali się na eskapadę do Włoch z córką, która właśnie zdała do 2. klasy podstawówki. Podróżowali kilka tygodni, zwiedzając wszystkie najważniejsze miasta, w tym Wenecję. Dziewczynka z wizyty w tym mieście zapamiętała jedynie mima, który z trzymaną na ramieniu małpką zarabiał na życie na głównym placu. Imponujące kanały, romantyczne gondole i powalające zabytki dziecku umknęły. Było za małe, by docenić ich wartość.

<!** reklama>Wycieczka - jak ubranie - musi być szyta na miarę. Tą miarą powinna być zasobność rodzicielskich portfeli, potrzeby dzieci oraz świadomość, co z takiego wyjazdu wyniosą. Czasem więcej radości będzie z biwaku pod namiotem w Borach Tucholskich niż z wojażu do Hiszpanii, okupionego wielogodzinnym siedzeniem w przegrzanym autokarze. I o tym właśnie warto pamiętać, gdy wychowawca roztacza przed rodzicami wizję klasowej wycieczki.