Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

[WYPADEK W PNIEWITEM] Rok po tragedii tylko matka ma zarzuty. Ojciec: - Nasze życie to wegetacja...

Małgorzata Oberlan
Małgorzata Oberlan
Sołtys Andrzej Grędzicki, podobnie zresztą jak okoliczni mieszkańcy, nie ma wątpliwości: - To kolej odpowiada za tragedię na tym przejeździe!
Sołtys Andrzej Grędzicki, podobnie zresztą jak okoliczni mieszkańcy, nie ma wątpliwości: - To kolej odpowiada za tragedię na tym przejeździe! Jacek Smarz
- Jak długo ma trwać to śledztwo? Napisaliśmy do ministra sprawiedliwości. Odpowiedział, że sprawę kieruje do Gdańska. I cisza - mówi Filip Osuch.

To była środa, 3 czerwca 2015 roku, przed Bożym Ciałem. Pogoda w Pniewitem (gmina Lisewo) była piękna.

Państwo Kamila i Filip Osuchowie z dwójką dzieci wyjeżdżali na długi weekend. Od domu zdążyli przejechać kilkadziesiąt metrów, gdy na niestrzeżonym przejeździe kolejowym w auto uderzył szynobus Arrivy. Rodzeństwo, Zosia (4 lata) i Mateusz (7 lat), zginęło na miejscu.

Tylko matka z zarzutami

Już prawie rok, jak śledztwo w sprawie wypadku prowadzi Prokuratura Rejonowa w Chełmnie.

- Jedyną osobą, której postawiliśmy zarzuty, pozostaje matka dzieci, kierująca wówczas samochodem. Zarzut dotyczy nieumyślnego spowodowania wypadku - mówi Ewa Kujawa, zastępca prokuratora rejonowego w Chełmnie.

Taki stan rzeczy oburza nie tylko rodzinę zmarłych dzieci, ale i mieszkańców okolicy.

- Wszyscy dobrze wiedzieli, jak zaniedbany był ten przejazd i jak próbowaliśmy, z panią Kamilą na czele, poprawić na nim bezpieczeństwo, wnioskując przynajmniej o zainstalowanie sygnalizacji świetlnej. Kolej miała ludzi w nosie, doszło do tragedii i jedyną winną ma być teraz matka dzieci?! - oburza się Andrzej Grędzicki, sołtys Pniewitego.

Raport miażdżył kolej

Przypomnijmy, że raport Państwowej Komisji Badania wypadków Kolejowych nie pozostawił na kolei suchej nitki. Szczególnie na zarządcy infrastruktury, czyli PKP PLK Zakładzie Linii Kolejowych w Bydgoszczy.

Według specjalistów przyczyną wypadku było niezachowanie odpowiedniej widoczności na przejeździe. Wysoka trawa zasłaniała widok kierowcom. PKP PLK nie reagowało na zgłoszenia mieszkańców o możliwym niebezpieczeństwie, a gdy zezwoliło na podniesienie prędkości pociągów na linii, specjalna komisja nie sprawdziła bezpieczeństwa na krzyżówce. Droga prowadząca do przejazdu była w złym stanie technicznym.

Siedem osób z kolei straciło stanowiska, w tym dyrektor Zakładu Linii Kolejowych w Bydgoszczy oraz zastępca dyrektora Centrum Realizacji Inwestycji z Regionu Północnego. Żadna z tych osób jednak nie usłyszała prokuratorskich zarzutów dotyczących zaniedbania obowiązków i przyczynienia się w ten sposób do tragedii.

Nasze życie to wegetacja

Państwo Kamila i Filip Osuchowie niedawno skierowali do Ministerstwa Sprawiedliwości specjalny list. Skarżyli się w nim na przewlekłość postępowania prokuratury oraz na fakt, że jedyną osobą z zarzutami pozostaje matka dzieci.

- Jak długo jeszcze ma trwać to śledztwo? Chcielibyśmy jakoś zaplanować nasze życie, jak każdy, ale w obecnym stanie zawieszenia nie możemy. Nasze życie to wegetacja - mówi Filip Osuch. - Odpowiedź z Ministerstwa Sprawiedliwości dostaliśmy dość szybko, w ciągu trzech tygodni. Przeczytaliśmy, że minister przychyla się do naszych uwag i wniosków i przekazuje je Prokuraturze Apelacyjnej w Gdańsku. Minęły dwa miesiące i cisza... Ciągu dalszego brak.

Prokuratura Rejonowa w Chełmnie przekazuje, że nic jej nie wiadomo na temat jakiejkolwiek interwencji w sprawie tego śledztwa w Ministerstwie Sprawiedliwości.

- Nie dostaliśmy ani z Warszawy, ani z Gdańska żadnego pisma na ten temat - podkreśla prokurator Ewa Kujawa.

Najlepsi specjaliści

Chełmińscy śledczy czekają obecnie na opinię Instytutu Ekspertyz Sądowych im. prof. dra Jana Sehna w Krakowie. Nie jest tajemnicą, że specjalistów wysokiej klasy, jeśli chodzi o zespoły biegłych opiniujących wypadki, w Polsce nie ma. Stąd zazwyczaj długie oczekiwanie na ekspertyzę z tej placówki.

Jak się dowiedzieliśmy, w piątek, 3 czerwca specjaliści z instytutu chcą przeprowadzić wizję lokalną na przejeździe w Pniewitem. Czym będzie się różniła od eksperymentu procesowego, który już był tam przeprowadzany?

- Instytut dysponuje bardziej rozbudowanym aparatem badawczym i analitycznym niż policja - tłumaczy prokurator Ewa Kujawa.

Zosia i Mateusz pochowani zostali na cmentarzu parafialnym w Lisewie. Na ich grobach zawsze są świeże kwiaty, a dzieci kładą maskotki...
[break]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: [WYPADEK W PNIEWITEM] Rok po tragedii tylko matka ma zarzuty. Ojciec: - Nasze życie to wegetacja... - Nowości Dziennik Toruński

Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska