Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wypadki przy pracy w regionie. Dramaty u najlepszych

Małgorzata Oberlan
W produkującej meble fabryce  SITS w Brodnicy doszło w styczniu do dwóch wypadków przy pracy.
W produkującej meble fabryce SITS w Brodnicy doszło w styczniu do dwóch wypadków przy pracy. materiały SITS
Lekarze z Centrum Leczenia Ciężkich Oparzeń w Gryficach walczą o zdrowie pracownika cukrowni w Kruszwicy. W fabryce mebli SITS w Brodnicy ucierpiało dwóch pracowników w ciągu trzech dni. Dlaczego do nieszczęścia dochodzi w tak dobrych zakładach?

- To straszny wypadek. Wszyscy w Kruszwicy go komentują - nie kryją pracownicy cukrowni.

Kruszwicki zakład należy do Krajowej Spółki Cukrowej z siedzibą w Toruniu. Spółka jest największym w Polsce i ósmym w Europie producentem cukru buraczanego. Oczywiście, ma specjalistów od BHP i zapewnia, że dużą wagę przykłada do bezpieczeństwa pracy. Mimo wszystko, 11 stycznia doszło tutaj do nieszczęścia.

Poparzone pół ciała

To była środa, około godz. 7.30.

- Podczas opróżniania zbiornika zawierającego roztwór wody z wapnem poszkodowany został oblany cieczą o temperaturze ok. 60 stopni C. Poparzeniu uległo ok. 50 procent powierzchni ciała - podaje inspekcja pracy.

Czytaj też: Praca w Toruniu. Które zawody poszukiwane?

Specjalista od BHP w kruszwickiej cukrowni wypowiadać się do prasy nie chce. Odsyła nas do rzecznika KSC.

- Poszkodowany pracownik znajduje się teraz w rękach najlepszych specjalistów. Został przewieziony do Centrum Leczenia Ciężkich Oparzeń i Chirurgii Plastycznej w Gryficach - informuje Sandra Malinowska, rzecznik KSC.

Rzeczniczka mówi o „niekontrolowanym wycieku ciepłej wody podczas mycia urządzeń”. Poszkodowany pracownik nie był żółtodziobem. Pracował w cukrowni w Kruszwicy na stałe, znał realia pracy.

Zobacz też

Dlaczego doszło do „niekontrolowanego wycieku”? Kto za niego odpowiada? Jaka przyszłość czeka poparzonego mężczyznę? To na razie pytania bez odpowiedzi.

Krew w fabryce mebli

Styczeń nie był dobrym miesiącem także dla SITS, producenta mebli w Brodnicy, zatrudniającego ok. 1500 osób.

„W SITS wielką wagę przykładamy do zapewnienia pracownikom odpowiednich warunków pracy. Nowo zatrudnione osoby są starannie szkolone z zasad BHP, przed przystąpieniem do nowych obowiązków biorą udział w szkoleniu wprowadzającym ich do zadań” - podkreśla firma na swojej stronie internetowej.

Tymczasem do dwóch wypadków doszło tu w okresie trzech dni. 16 stycznia, w poniedziałek, ok. godziny 8.00 ucierpiał stolarz. 28-letni mężczyzna pracował przy pile tarczowej.

- Nie zachował należytej ostrożności i operował ręką przy ostrzu. W wyniku wypadku zranione miał trzy palce - mówi Agnieszka Łukaszewska, rzecznik brodnickiej policji.

18 stycznia, w środę, w tej samej fabryce SITS przy ul. gen. Sikorskiego w Brodnicy, wypadek miał 61-letni mężczyzna.

- Pracownik usuwał awarię wózka jezdniowego przy podniesionych widłach. Nagle widły opadły, uderzając pracownika w rękę. W wyniku tego zdarzenia poszkodowany doznał złamania kości ręki - podaje inspekcja pracy.

Mimo prób, nie udało nam się wczoraj porozmawiać ze specjalistą ds. BHP w fabryce.

Czytaj dalej - kliknij poniżej:

Śmierć odkryli zmiennicy

W styczniu w Kujawsko-Pomorskiem doszło do 21 wypadków przy pracy, w tym 4 śmiertelnych. Niektóre PIP zakwalifikowała jako tzw. „nagłe zdarzenia medyczne ze skutkiem śmiertelnym.” Taką kategorią opatrzono między innymi zgony pracowników ochrony.

W nocy z 2 na 3 stycznia zmarł ochroniarz, który w Bydgoszczy strzegł jednostki wojskowej. O godz. 01.25 drogą radiową złożył meldunek, z treści którego nie wynikało nic niepokojącego. Podczas dokonywania zmiany obsady na posterunku ok. godz. 03.00 odkryto brak wartownika. Po kilku minutach poszukiwań znaleziono nieprzytomnego leżącego na ziemi pracownika. Mimo podjętej akcji reanimacyjnej poszkodowany zmarł.

Czytaj też: Pijany kierowca szalał po Rynku Staromiejskim!

W Toruniu do podobnego zdarzenia doszło kilka dni później, 7 stycznia. I tutaj, około godz. 7.00 rano, brak ochroniarza odkrył jego zmiennik. - Prawdopodobną przyczyną zgonu była ostra niewydolność krążeniowa - podaje PIP.

Winna była rutyna?

13 stycznia do wypadku doszło w drukarni w Dąbrowie Chełmińskiej. - Podczas obsługi maszyny offsetowej poszkodowany włożył dłoń w niezabezpieczoną strefę roboczą maszyny. Doprowadziło to do zakleszczenia ręki, zgniecenia palców i uszkodzenia ścięgna dłoni - relacjonują inspektorzy pracy.

Skontaktowaliśmy się z szefem drukarni. Twierdzi on, że winny wypadkowi jest sam pracownik.

- Dobry i doświadczony, ale zgubiła go rutyna - mówi pracodawca. - Już w dniu wypadku mężczyzna był operowany. Lekarze pozszywali mu ścięgna. Gips ma już zdjęty; za dwa miesiące wróci do pracy.

Przypomnijmy, że w ciągu całego 2016 roku w regionie odnotowano 165 wypadków przy pracy. Śmierć poniosło w nich 39 osób.

Zobacz też

Toruń: Casting One Sport na żużlowe podprowadzające [ZDJĘCIA]

Casting na żużlowe podprowadzające [ZDJĘCIA]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska