Rację ma właścicielka wzorowo prowadzonego escape roomu w Toruniu: za tragedię w Koszalinie zapłaci cała branża. Już płaci, bo przecież wszystkich dotknęły masowe, niezapowiedziane kontrole. Poza tym, wszystkie pokoje zagadek w pewien sposób znalazły się na cenzurowanym.
Pytanie zasadnicze po tragedii w Koszalinie brzmi dziś następująco: co zrobić, by nigdy się nie powtórzyła? Wyniki ogólnopolskiej kontroli wskazują, że z bezpieczeństwem przeciwpożarowym na bakier było przynajmniej kilkadziesiąt escape roomow. Tych, których działalność trzeba było wstrzymać. Do całej reszty stwierdzonych uchybień proponowałabym podejść na chłodno. Straż pożarna sama przyznaje, że niektóre odnotowane i ujęte błyskawicznie w statystyce pokontrolnej zaniedbania są naprawdę drobne. Poważnie traktować należy te sytuacje, gdzie lokal zamknięto lub zamknął się sam po słabym wyniku kontroli.
Czy escape roomy wymagają specjalnych przepisów i specjalnego nadzoru? Najwyraźniej tak. Specjalnego w tym sensie, że określonego, precyzyjnego, korespondującego z wymogami stawianymi chociażby kinom. Wskazują na to eksperci, których głosu nie powinniśmy lekceważyć.
Z pola widzenia nie można jednak tracić spraw podstawowych. Przyczyną pożaru w Koszalinie było rozszczelnienie butli z gazem. „Miejsce zimne i śmierdzące gazem, ponieważ garaż, który udaje pokój, jest ogrzewany piecykiem gazowym na butlę” - napisała o lokalu internautka tydzień przed pożarem - doniosła wczoraj Wirtualna Polska. Na takie dziadostwo reagować trzeba natychmiast i zdecydowanie, co pokazuje życie.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
