Ośrodek Profilaktyki Interwencji Kryzysowej z hostelem istnieje w Grudziądzu od dziesięciu lat. Setki kobiet, które szukały tutaj ratunku, dzisiaj są samodzielne i szczęśliwe.
<!** Image 2 align=none alt="Image 168971" sub="Ośrodek Profilaktyki Interwencji Kryzysowej z hostelem istnieje w Grudziądzu od dziesięciu lat Fot. Anita Etter">- Wychowywałam się w domu dziecka od siódmego roku życia. Rodzice dawno nie żyją, a siostry nie chcą ze mną mieć kontaktu, chociaż to ja byłam w domu dziecka, a nie one - mówi 31-letnia Joanna K. z Obrowa. - Los się do mnie nie uśmiechał. Najpierw miałam jedno dziecko, a potem poznałam męża i mieliśmy dwoje kolejnych dzieci. Mąż nie mógł patrzeć na mojego najstarszego syna, zakazywał mówić mu do siebie tato. Pił, bił. Dom był teściów, więc spakowałam dzieci i przyjechałam do hostelu. Cieszę się bardzo, że tu jestem. Od kilku miesięcy mam spokój. Nikt na mnie nie krzyczy, nie bije. Niedługo wynajmę mieszkanie. Jakoś sobie poradzę.
W hostelu i schronisku dla bezdomnych kobiet jest dzisiaj przepełnienie, ale rotacja też jest duża. Kobiety przychodzą i odchodzą, co oznacza, że potrafią otrząsnąć się z tego, co zgotował im mąż czy konkubent, i stają na własnych nogach. Taki też jest cel prowadzonej w ośrodku profilaktyki i terapii.
<!** reklama>- Interwencja kryzysowa to bardzo szerokie pojęcie - mówi Katarzyna Graczkowska, główny specjalista zespołu wsparcia społecznego interwencji kryzysowej w ośrodku. - Przychodzą do nas kobiety w trudnej sytuacji rodzinnej, z powodu przemocy psychicznej, fizycznej i seksualnej, biedy, żałoby po osobie najbliższej czy depresji. W hostelu mogą przebywać trzy miesiące, a potem, jeśli nie mogą jeszcze dać sobie rady, przechodzą do schroniska. Pomagamy im w załatwieniu wielu spraw - od zasiłków, poprzez pomoc prawną, a także w znalezieniu lokum. Kobiety same też muszą wykazywać aktywność i starać się same sobie pomóc. Podpisują z nami dwumiesięczny kontrakt z możliwością przedłużenia. One same muszą wiedzieć, że chcemy im pomóc, ale nie możemy wyręczać kobiet w żadnych sprawach.
W schronisku przebywają także kobiety starsze takie, które mają dorosłe dzieci, ale nie mogą znieść alkoholizmu męża czy upokorzeń.
- Poczekałam, aż dzieci pójdą swoją drogą i dopiero wtedy zdecydowałam się odejść - mówi Czesława Jastrzębska, która kiedyś prowadziła z mężem duże gospodarstwo ogrodnicze w Grudziądzu. - Już siedemnaście lat jestem sama. Wynajmowałam mieszkania, ale w końcu trafiłam tutaj. Jemu zostawiłam wszystko, cały nasz 25-letni dorobek. Nie mogłam wytrzymać jego zdrad. W końcu został bankrutem przez kobiety i odebrał sobie życie.
Czesława Jastrzębska też chwali sobie pobyt w schronisku i święty spokój. Ma emeryturę, dlatego płaci za pobyt ponad 200 złotych do czasu otrzymania mieszkania do remontu. Kobiety w potrzebie z Grudziądza i terenu powiatu grudziądzkiego, które zgłoszą się do hostelu, nie ponoszą żadnych opłat. Gmina pokrywa koszty pobytu i daje talony na obiady w Caritasie. Ponadto w hostelu jest kuchnia i samotne matki mają możliwość gotowania posiłków dla siebie i swoich rodzin. Dzieci mają też możliwość kontynuowania nauki zarówno w Grudziądzu, jak i miejscu swojego dotychczasowego pobytu.
Warto wiedzieć
- Kobiety, które mają problemy, są ofiarami przemocy, mogą zgłaszać się do Ośrodka Profilaktyki Interwencji Kryzysowej z hostelem i schroniskiem dla bezdomnych kobiet przy ul. Waryńskiego 36, tel. 56-45-011-49
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
