Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Z Torunia przez Jastarnię do Boliwii

Michał Fudali
Michał Fudali
Siostra Violeta Nica  korzysta w Boliwi z różnych środków transportu
Siostra Violeta Nica korzysta w Boliwi z różnych środków transportu nadesłane
Z siostrą Violetą Nicą ze Zgromadzenia Sióstr św. Elżbiety, pracującą na misjach w Boliwii, rozmawia Michał Fudali.

Po trzech latach przyjechała siostra do Torunia. Jak postrzega się miasto po takiej nieobecności.
Zawsze, jak przyjeżdżam do Torunia, czuję niesamowite emocje. Widać, że miasto się zmienia. Jak wyjeżdżałam nie było jeszcze sali koncertowej na Jordankach ani trasy średnicowej. Miasto pięknieje i bardzo się z tego cieszę.
Jak to się stało, że siostra zaczęła pracę misjonarza?
Zawsze lubiłam biologię, geografię. Czytałam dużo książek podróżniczych i gdzieś ta egzotyka w moim sercu kiełkowała. Potem poszłam do zakonu. Przez kilka lat pracowałam w Jastarni. Miałam bliski kontakt z ludźmi pracującymi tak blisko natury i w zgodzie z nią. W Jastarni otrzymałam dużo dobroci od mieszkańców, którzy pielęgnują swoje tradycje. I chyba to też miało na mnie wpływ, że chciałam pracować na innym kontynencie. Zobaczyć, jak to jest.
Łatwo jest wyjechać na misje?
Przed wylotem każdy misjonarz musi przejść roczną formację w Centrum Formacji Misyjnej w Warszawie. To jest bardzo solidna praca językowa, ale nie tylko. Mamy wykłady m.in. z medycyny tropikalnej. Uczymy się, jak być dobrym misjonarzem, ewangelizować, ale także troszczyć się o zdrowie.
Boliwia to miejsce, gdzie siostra chciała od razu pojechać?
Nasze zgromadzenie ma domy zakonne w Afryce, Ameryce Południowej i Azji. Matka generalna patrzyła pod kątem największych potrzeb. Boliwia jest najbardziej biednym krajem Ameryki Łacińskiej. Mamy tam dwie placówki. Jedną w górach i drugą w tropiku. Ja zostałam posłana do tropiku, do Santa Cruz de la Sierra.
Pierwsze wrażenie?
Zawsze księża misjonarze opowiadali, że jak wylądowali w Afryce, to poczuli jej zapach. Ja jak wyszłam z lotniska w Santa Cruz, to odczułam takie uderzenie gorącego powietrza, że myślałam, że zaraz się uduszę. Potem poczułam silny powiew wiatru. Przywitały mnie te dwa żywioły. Na placówkę jechałam 38 godzin. Po przylocie nie byłam w stanie funkcjonować. Zmiana czasu, ciśnienia, klimatu dała mocno we znaki. Dopiero po trzech dniach byłam w stanie dostrzec piękną zieleń, palmy, drzewa.
Jak wygląda życie na misji?
Służymy w dzielnicach biedniejszych. Poszłyśmy na peryferie Santa Cruz, tam gdzie przybywają ludzie z innych części kraju, by znaleźć lepsze warunki życia. Oprócz pracy ewangelizacyjnej opiekujemy się chorymi. Chodzimy po domach i niesiemy ulgę potrzebującym. Pracy jest bardzo dużo.
Widać biedę?
Przede wszystkim widać biedę moralną, edukacyjną. Dużo ludzi żyje na pograniczu nędzy, bez większej refleksji.
A czy jest bezpiecznie?
Do tej pory nie spotkałam się z jakimś wielkim niebezpieczeństwem. Boliwijczycy bardzo demonstrują swoją wiarę. Nie wstydzą się nosić różańca, koszulki z Matką Bożą. W barach są ołtarzyki ze świętymi. To jednak jest trochę powierzchowne. Staramy się, by pogłębiali swoją wiarę.
W tym klimacie musi być mnóstwo różnych dziwnych stworzeń...
Zawsze mam taki zwyczaj, że zaglądam pod łóżko. Ostatnio znalazłam tam dużą żabę sapo, której nie można dotykać rękami, gdyż zostawia trwałe blizny na dłoniach. Trzeba wziąć szufelkę i ją wynieść za dom. One jednak często wracają. Jest wiele insektów. Są też pożyteczne jaszczurki, z którymi mieszkamy. One jedzą różne robaki, pająki m.in. tarantule.
Czy to prawda, że Boliwijczycy żyją piłką nożną?
Piłka jest dla nich jakby następnym królem. Pierwszym jest Pan Bóg albo Maryja. Kiedy mówię, że jestem z Polski, bardzo pięknie mówią o papieżu Janie Pawle II. Znają też Roberta Lewandowskiego. Jak organizują święto ulicy, to po mszy często grają w piłkę. Swoje drużyny mają też dziewczęta, które, muszę powiedzieć, grają ostro. Czasami kopią się, ciągną za włosy.
Jak mija urlop w Polsce?
Spędzam go u mamy w Toruniu. Zdążyłam odwiedzić Jastarnię, biorę udział w Światowych Dniach Młodzieży. Wiele jednak myślę o Boliwii. Wykańczamy tam kaplicę. Chciałbym zostawić im miejsce, gdzie będą mogli zawsze się modlić. Jak zaczęłam pracować w kaplicy, to ogłosiłam, że potrzebuję chętnych do pomocy. Zgłosiło się wielu chłopców. Obiecałam im, że za swoją służbę otrzymają koszulki reprezentacji Polski. Oni na to czekają Już je kupiłam w sklepie. Ten, który najbardziej się angażował, dostanie koszulkę z nazwiskiem Roberta Lewandowskiego.

Warto wiedzieć

Teczka osobowa

- Siostra Violeta Nica pochodzi z Torunia.

Mieszkała na starówce na ulicy Rabiańskiej. Angażowała się w życie parafii Świętych Janów w Toruniu.

Ukończyła Szkołę Podstawową nr 1 oraz Zespół Szkół Inżynierii Środowiska w Toruniu.

Na Uniwersytecie Adam Mickiewicza w Poznaniu skończyła teologię. Z kolei na Uniwersytecie Kardynała Stefan Wyszyńskiego w Warszawie ukończyła podyplomowo poradnictwo psychologiczne.

Od 18 lat jnależy do Zgromadzenia Sióstr Świętej Elżbiety, które podobnie jak wiele innych żeńskich zgromadzeń zakonnych, wyrosło na gruncie potrzeb społecznych XIX wieku. Zrodziło się w Nysie i było pierwszym rodzimym zgromadzeniem ziemi śląskiej, powstałym po kasacie zakonów przez rząd pruski w 1810 roku.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska