Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Z trójkątem to było tak…

Janusz Milanowski
Na początek zaprosili do swojego łóżka kobietę, bo układ: on i one dwie to „społecznie bardziej akceptowana wizja”. Wieczór we trójkę, wino, muzyka, rozmowa o seksie… i ona rozebrała się pierwsza.

Maja niebawem skończy 40 lat. Jest bardzo atrakcyjna, ma duże czarne oczy, zamyślone i kipiące. Faceci boją się tych oczu i pewnie dlatego przeważnie patrzą w jej biust podczas rozmowy. Maję to drażni, zwłaszcza w pracy, choć jest dumna ze swojej figury.

Adam i Ewa są uśmiechnięci, a ich dłonie czasem muskają się wzajemnie nad blatem kawiarnianego stolika. I tak już od 14 lat.

Weronika jest o 10 lat młodsza od Mai. Oczy ma wyzywające, mocno podkreślone, podobnie jak usta. Jej uwadze nie ujdzie żadne męskie spojrzenie. Mówi, że lubi seks, bardzo.

Łączy ich jedno: w pewnym momencie poczuli, że duet w łóżku to jednak za mało.

DRĘCZĄCE MARZENIE MAI

Kiedyś na babskiej imprezie Maja obejrzała porno: dwóch na jedną. Nie mogła oderwać oczu. Widok ten zmienił się w marzenie, które nigdy w określony sposób nie zostało zrealizowane. Było i jest tym samym, co wyobrażenie podróży do egzotycznego miejsca, by choć raz doświadczyć niezwykłego otoczenia.

Swojemu partnerowi zdradziła je po wielu latach od tamtej babskiej imprezy. - Czasami chciałabym, żeby obok ciebie był inny, nagi mężczyzna - wyznała mu kiedyś w łóżku. Jej facet zaniemówił, a po chwili powiedział, że bardzo go zaskoczyła.

- Kiedyś niespodziewanie on sam wrócił do tego tematu. Może dlatego, że chciał ratować nasz coraz bardziej oziębły łóżkowo związek - przypuszcza Maja. Pamięta dokładnie, co jej powiedział: - Wiesz, kochanie, jeśli o tym marzysz, jeśli dzięki temu będziesz bardziej szczęśliwa, to ja się zgadzam. Ale muszę go najpierw poznać.

Maja czuła, że on mówi to wbrew sobie, ale te słowa zagnieździły się w jej głowie. Przypadkiem, w knajpie podczas weekendowego melanżu, poznała faceta, który spodobał jej się do tego stopnia, że od razu wylądowała z nim w łóżku. Nowo poznany był singlem, a jej chłopak był wtedy w delegacji. Zaczął się romans, który Maja skrywała. On się w niej zakochał, ona twierdziła, że kocha ich obydwu. Podczas tajemnych randek, prosiła, żeby pokazywał jej porno:
dwóch na jedną. Nie widział w tym problemu, aż do momentu gdy Maja zaproponowała, że chce go poznać z swoim dotychczasowym partnerem. Kochanek odmówił i postawił ultimatum: albo on, albo partner, bo nie chce się dzielić i źle się czuje, gdy ona przechodzi z łóżka do łóżka. Maja nie chciała wybierać, więc on zrobił to za nią. - Zapomnij o mnie - powiedział
krótko.

To była jedyna próba spełnienia marzenia. W jej związku jest coraz gorzej. Maja nie chce już szukać spełnienia swojej fantazji. A fantazja? - Mam ją nadal i staje się coraz bardziej dręcząca.

WERONIKA WZRUSZA RAMIONAMI

- Bardzo się podobasz mojemu chłopakowi i… mi również - wyznała kiedyś Weronice Małgosia, jej koleżanka ze studiów. - OK, to zróbmy coś z tym - odpowiedziała. Pamięta, że zaczęły się strasznie śmiać. Ten śmiech był maską niepokoju, który tamtego dnia wkradł się w jej życie na stałe, razem z nieznaną dotychczas fantazją.

Weronika żyje z kimś siłą inercji, bo mają dziecko. Jej życie się toczy jak wagonik odczepiony od lokomotywy w biegu. Kiedyś była jakaś „powiedzmy miłość, ale się skończyła”. - Nawet nie zapłakałam z tego powodu. Gdy zrozumiałam, jak jest, raczej zachciało mi się korzystać
z przyjemności - wyjaśnia spokojnie.

Z trójkątem to było tak… Po wyznaniu koleżanki, umówiły się, że tego spróbują. Kolejna impreza, trochę wina podawanego z ust do ust i zabawa w doktora. Pacjentem był mąż Małgosi i zbadały go bardzo dokładnie. Potem były kolejne spotkania. Miały swoją dramaturgię i spontanicznie tworzone role: policjantek, recydywisty, tancerza, etc. Najbardziej lubili „pacjenta na stole”. Po którejś zabawie, zadzwonił mąż koleżanki. - Przepraszam cię, kończymy to. Małgosia stała się zazdrosna i uważa, że bardziej reaguje na ciebie niż na nią. Gdy próbujemy sami, to wciąż mi robi wymówki, że dla ciebie bardziej się staram.

Weronika wzruszyła ramionami. Dla niej była to tylko rozrywka i odkrycie nowych podniet. I co teraz? Patrzy poważnie. - Chciałabym się zakochać, ale tak do szaleństwa i bez żadnych trójkątów, żeby facet był mój i tylko mój.

Małgosia już nie jest koleżanką Weroniki.

ADAM DIAGNOZUJE, EWA UŚMIECHA

Lata temu Adam i Ewa siedzieli przy ognisku po przejściu Połoniny Caryńskiej. Piwo się skończyło, gitara przestała brzdąkać. - Bardzo bolą mnie stopy - powiedziała głośno Ewa, wtulając się w Adama. - Robię świetny masaż - zaoferował ktoś z ogniskowego kręgu i zapadła krępująca cisza. Tamtej nocy Adam nie mógł zasnąć. Wyobrażał sobie siebie, ją i jego. Czuł niepokój, złość… i podniecenie pomieszane ze wstydem.

- Nad ranem postawiłem sobie surową diagnozę - przyznaje Adam, a Ewa się uśmiecha, jak na wspomnienie letnich wakacji. - Jestem zboczeńcem i dewiantem, bo tylko kogoś takiego mogłaby podniecić wizja własnej wybranki z innym facetem. Czasami wyobrażał sobie trójkąt, ale zawsze tylko tak: one dwie i on. To normalne. Taką fantazję ma niemal każdy mężczyzna, ale Ewa, on i ten trzeci?! Po jakimś czasie ochłonął, szczególnie, gdy przeczytał, że według statystyki co czwarty mężczyzna fantazjuje o swojej kobiecie w akcji z innym. - To ta seksualność człowieka w ujęciu ewolucyjnym i ta poligamiczna natura, z którą tak dziarsko walczymy w cywilizowanych i religijnie oświeconych społeczeństwach - Adam drwi w sposób typowy dla przedstawiciela nauk społecznych.

PANI „BI” ROZBIERA SIĘ PIERWSZA

Ewa kiwa głową ze zrozumieniem, ale gdy swego czasu Adam zaczął sondować jej podejście do tego tematu, to nie okazała entuzjazmu. Jednak szczere rozmowy i „naukowe podejście do wolnego związku”, zrobiły swoje. Postanowili, że na początek zaproszą do swojego łóżka kobietę, bo „to społecznie bardziej akceptowana wizja”. Przyjaciółka Ewy, zadeklarowana „bi” nieraz żartowała, że ma ochotę na Ewę. Wieczór, wino, muzyka, rozmowa o seksie i Pani „Bi” rozebrała się pierwsza…

Spotykali się z nią przez kilkanaście miesięcy „eksplorując wzajemnie swoją seksualność”. - Odkryliśmy zakamarki przyjemności, w które żaden język czy para dłoni w pojedynkę nie dotrze - Ewa odzywa się po raz pierwszy. - Nie było między nami scen zazdrości, ani kłótni z tego powodu. Mieliśmy do siebie zaufanie, kochaliśmy się na zabój. Żaden uczestnik naszych zabaw nie stanowił zagrożenia dla naszego związku, a tym bardziej dla naszej miłości - przekonuje poważnie.

TO NIE JEST STYL ŻYCIA

Kolejne przygody z kobietami i mężczyznami traktowali jak jedną z przyjemności w życiu; jak jedzenie, spanie, dobrą książkę, muzykę, czy dyskusje do świtu. Dziś już nie chcą skazywać się na przypadkowych partnerów. Zarejestrowani są na kilku stronach internetowych dla ludzi o podobnych upodobaniach. Tak jest wygodniej. - Teraz spotykamy się z parami, panami, kobietami, ale już nieco mniej spontanicznie i niestety rzadziej. Stała praca i bycie rodzicami nieco nas ograniczają. Jednak raz w miesiącu staramy się znaleźć czas na takie spotkanie - opowiada Adam, podkreślając, że to nie jest ich styl życia, ani rzecz w nim niezwykle ważna. - To pojawiająca się od czasu do czasu frajda, urozmaicenie nieco już zesztywniałego po 14 latach pożycia małżeńskiego.

Od czasu do czasu, pojawia się jakaś iskra zazdrości w rodzaju: „Na pewno wystarczy ci mój całkiem średni, a nie tak wielki, jak u tamtego faceta z wczoraj?”, „Momentami czułam się trochę zaniedbana, dziewczyna była młodsza i ładniejsza ode mnie”. Ale dzieje się tak rzadko. - To są bzdury - Adam i Ewa przyznają zgodnie. - Po 14 latach razem mamy ważniejsze powody do kłótni niż czyjś penis, czy młodsze piersi. Tylko raz rozmawialiśmy o zaprzestaniu naszych praktyk seksualnych. Po bardzo krótkiej wymianie zdań uznaliśmy, że nie zmieniamy nic. Po dekadzie związku nasze łóżko kwitnie i ma się dobrze.

Adam i Ewa nie twierdzą, iż wszyscy powinni tak żyć. Im to po prostu odpowiada. -„Fizyka jest jak seks: pewnie, że może dawać jakieś praktyczne rezultaty, ale nie dlatego to robimy” - Adam
cytuje Richarda Feynmana na koniec, a ich dłonie nadal nie przestają się muskać.

(imiona bohaterów zmieniono na ich prośbę)

Bez moralnych ocen

- rozmowa z seksuologiem i doradcą rodzinnym prof. Zbigniewem Izdebskim*

Czy Polacy często współżyją w trójkątach?
Wg danych z książki „Seksualność Polaków na początku XXI wieku” relatywnie rzadko. Jednak gdybyśmy przyjrzeli się marzeniom Polaków, a szczególnie mężczyzn, to w grupie marzeń pt. „Czego chciałbyś doświadczyć” jest to najczęstsze pragnienie: chciałbym doświadczyć seksu w układzie trójkąta. To znaczy: dwie kobiety i on jeden.

Bohaterowie mojego tekstu, Adam i Ewa, stwierdzają zgodnie, że dzięki trójkątowi ich łóżko kwitnie. Czy to może być remedium na nudę?
Może. To, co niewątpliwie jest podstawą tego typu relacji seksualnych, to kwestia związana z normą partnerską. To znaczy, musimy mieć poczucie, że w relacjach seksualnych między
kobietą a mężczyzną może dochodzić do takich praktyk, które są akceptowane przez jedną i drugą stronę bez przymusu. Adam i Ewa mieszczą się w tej normie, dlatego że razem to akceptują, pożądają i czują się z tym dobrze. I to wszystko jest dobre, dopóki ma się nad tym kontrolę i kiedy to rzeczywiście tylko urozmaica życie seksualne, a nie zastępuje życia seksualnego. Problem pojawi się wtedy, gdy ci ludzie nie będą mogli współżyć ze sobą bez tej trzeciej osoby - to jest niebezpieczeństwo, z którym powinni się liczyć. Po 14 latach małżeństwa namiętność
może zacząć wygasać. Ludzie przyjmują różne strategie, żeby temu zaradzić. Niewątpliwie podstawą zdrowia seksualnego, poza fizjologią związaną z seksem, jest proces komunikowania, a pańscy bohaterowie rozmawiali i rozmawiają ze sobą. I widać, że jedna i druga strona ma podobne oczekiwania. Zastrzegam, że ja w żaden sposób nie dokonuję oceny moralnej tego i innych przypadków.

Marzenie Mai stało się dla niej dręczące. Czy fantazje mogą być niebezpieczne?
Mogą, kiedy trudno je zrealizować. Myślenie o drugim penisie nie jest jakieś niebezpieczne i niejedna kobieta o tym myśli, tylko nie każda potrafi to wyartykułować. Ujawnianie fantazji, to jedna z najtrudniejszych kwestii w związku. Zawsze uczulam ludzi: zanim zaczniecie spełniać swoje fantazje, zastanówcie się, jak to może wpłynąć na wasze relacje.

Czy powinniśmy dążyć do uwalniania swoich fantazji?
Jeżeli te fantazje nikomu nie szkodzą i dotyczą tylko dorosłych, to… Co komu do domu, jak chata nie jego?

*Zbigniew Izdebski

Pedagog i seksuolog, specjalista w zakresie poradnictwa rodzinnego, profesor nauk
humanistycznych, wykładowca akademicki.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Z trójkątem to było tak… - Express Bydgoski

Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska