Za tych, którzy nie wykupują ubezpieczenia OC, płacą inni kierowcy

<!** Image 3 align=none alt="Image 223855" sub="W zdecydowanej większości kierowcy poruszający się po drogach regionu maja ważne OC">

Dlaczego składki obowiązkowego ubezpieczenia kierowców od odpowiedzialności cywilnej rosną z roku na rok? Jednym z powodów są na pewno ci posiadacze aut, którzy go nie wykupują.

<!** reklama>

- W tym roku policjanci ujawnili na drogach powiatu toruńskiego 79 kierowców, którzy nie posiadali przy sobie obowiązkowego ubezpieczenia komunikacyjnego - mówi Wojciech Chrostowski z toruńskiej policji. - Byli wśród nich zarówno zatrzymani do kontroli drogowej, jak i sprawcy lub uczestnicy zdarzeń drogowych.

Starsze bez składki

Gdy dojdzie do wypadku lub kolizji, której sprawcą jest kierowca bez tak zwanego OC, to ubezpieczenie dla poszkodowanego w takich zdarzeniach drogowych wypłacane jest z Ubezpieczeniowego Funduszu Gwarancyjnego. Na niego składają się wszyscy ubezpieczyciele.

Mechanizm jest potem prosty, a koniec końców tracą na nim ci, którzy uczciwie płacą ubezpieczenie. Ponieważ, mimo że liczba wypadków na polskich drogach maleje z roku na rok, więc teoretycznie firmy ubezpieczeniowe mniej tracą na wypłacaniu odszkodowań, to w praktyce składki obowiązkowych ubezpieczeń komunikacyjnych ciągle idą w górę. A to między innymi dlatego, iż im więcej UFG musi wypłacić pieniędzy za sprawców zdarzeń drogowych bez OC, tym większych opłat żąda potem od zakładów ubezpieczeniowych. One z kolei podwyższają składki klientom, aby utrzymać swoje zyski.

Niestety, liczba nieubezpieczonych pojazdów jest ciągle duża i raczej nie maleje, choć dokładnych danych nikt nie potrafi podać. Według szacunkowych danych UFG po polskich drogach jeździ 250 tysięcy pojazdów bez OC. Najczęściej opłaconej składki nie posiadają starsze pojazdy. Bo jeżeli ktoś kupuje swój pierwszy samochód za kilka tysięcy złotych, to koszty jego ubezpieczenia są spore. Nie tylko z powodu wieku auta, ale również dlatego, że ich właściciele nie posiadają jeszcze żadnych ulg w ubezpieczeniach.

O skali tego zjawiska niech świadczy fakt, że w ubiegłym roku doszło na polskich drogach do 37 tysięcy wypadków. Sprawcami 6 tysięcy z nich byli kierowcy bez obowiązkowego ubezpieczenia. Żeby pokryć spowodowane przez nich straty, UFG musiał wydać blisko 70 milionów złotych. Oczywiście potem fundusz stara się odzyskać to, co zapłacił, od nieubezpieczonego sprawcy kolizji lub wypadku. Tyle że udaje mu się to w około 26 procentach.

Notatka do funduszu

Dlaczego tak wielu kierowców ma za nic płacenie obowiązkowych składek ubezpieczenia komunikacyjnego? Być może powodem jest właśnie tak niska ściągalność ich zaległości przez UFG. Z drugiej strony natychmiastowe restrykcje, które mogą spotkać kierowcę przyłapanego przez policję na jeździe autem bez OC, nie są chyba odstraszające. Kilka lat temu z wachlarza kar zniknęła na przykład możliwość zatrzymania za to dowodu rejestracyjnego, co wiązało się z tym, że właściciel pojazdu odzyskiwał go dopiero, gdy udowodnił, że zapłacił składkę lub miał ją opłaconą, tylko zapomniał na przykład zabrać ze sobą takiego dokumentu.

- Obecnie za brak przy sobie ubezpieczenia OC kierowca karany jest 50-złotowym mandatem. Policjanci nie wnikają, czy składka nie jest opłacona, czy też ktoś ma polisę, tylko zapomniał wziąć potwierdzenia, ponieważ ma obowiązek posiadania go wraz z innymi dokumentami pojazdu - informuje Wojciech Chrostowski. - Poza tym przez policję sporządzana jest notatka z takiego zdarzenia do Ubezpieczeniowego Funduszu Gwarancyjnego, który prowadzi dalsze działania administracyjne w tej sprawie.