W Toruniu targi odbywały się we wtorki i piątki na obydwu rynkach - Staromiejskim (główny targ) i na Nowomiejskim.
Pytanie o cenę
Po przyłączeniu Pomorza do Polski targi przeżywały problemy związane z powojennym kryzysem gospodarczym oraz niestabilną walutą. W walce z kryzysem w pierwszych latach niepodległości stosowano ceny urzędowe umieszczane na czarnej tablicy wystawianej przy wejściu do ratusza, które jednak nie były przestrzegane.
Jak pisano: „publiczność nie pyta się o cenę, tylko płaci najobojętniej w świecie każdą żądaną cenę, a nawet częstokroć więcej. Zaznaczyć należy, że wspomniana obojętność przy płaceniu tych wygórowanych cen demoralizuje gospodarzy, a co najgorsze szkodzi w wysokim stopniu tym, którzy żyją z pensji i to w dodatku bardzo szczupłej”.
Trudno było z tym walczyć, skoro zdarzało się, że „już ok. 8 przybyły niezliczone masy konsumentów, jednakże zniewoleni byli przechadzać się po rynku, gdyż grono dostawców przybyło dopiero po godz. 8. Wobec słabej podaży kartofli i jaj konsumenci zdobywali towar formalnie szturmem. Policja wkrótce przywróciła spokój”.
Apel starosty
Wobec braków, zwłaszcza właśnie ziemniaków i jaj starosta toruński A. Czarliński wystąpił w 1923 roku z odezwą do „wszystkich producentów rolnych w sprawie dostarczenia ziemniaków i nabiału dla miast Torunia i Chełmży”, gdyż od kilku tygodni - a było to jesienią - dowóz tych towarów ustał prawie zupełnie, „tak, że dwie trzecie mieszkańców nie są dotąd w ziemniaki zaopatrzone”.
Apel nie odniósł natychmiastowego skutku, bowiem „zaproponowali dostawę kartofli po cenie przystępnej tylko ziemianie Niemcy. I tak p. Wegner z Ostaszewa i Klug z Różankowa… Z ziemian polskich dostarczył dodatkowo ziemniaków właściciel majątku Zakrzewka p. starosta Czarliński”.
Rok później, w 1924 roku sytuacja uległa poprawie i np. targ piątkowy 10 listopada „odróżniał się od targu ostatniego olbrzymim dowozem kartofli, które znalazły chętnych nabywców pragnących zaopatrzyć się w niezbędny ten artykuł na czas zimy w znaczniejszych ilościach”. Podaż i popyt na targach zależały od wielu czynników: od urodzaju, od pogody, od kalendarza (np. przed świętami).
Jesienią, gdy dzień był krótki, targi rozpoczynały się później (w listopadzie 1923 r. pierwsze wozy przybyły dopiero o 8.30) i okoliczni gospodarze nie przyjeżdżali tak licznie. Przy silnych mrozach z reguły było mało zarówno kupujących, jak i sprzedających (a także kwiatów „żywych”), choć np. 17 kwietnia 1924 r. „mimo bezustannie padającego deszczu dowóz na targ był nadspodziewanie znaczny”.
W tym samym roku z powodu mrozu chwilowo na targ nie można było dowieźć kartofli, na które był wielki popyt.
W kwietniu 1924 r. na toruńskie targi nie docierali gospodarze z wiosek położonych między Drwęcą a Wisłą, które odcięła powódź, co nie wpłynęło jednak na „wystarczający dowóz towarów”. „Wobec zwiększonego popytu na artykuły postne dowieziono bardzo znaczne ilości śledzi, tak słonych, jak i świeżych”.
Wpływ na cenę miała oczywiście podaż. Dostarczenie na rynek zakupionego przez firmę Damann i Kordes całego wagonu śledzi spowodowało spadek cen i ogromny popyt na nie. Gdy na targ po świętach wielkanocnych nie przyjechali gospodarze z podtoruńskich wsi, natychmiast podskoczyły ceny na masło i jaja.
Kwiaciarnia na rynku
Majowa doskonała pogoda w 1924 roku spowodowała, „że tegoroczna ogrodowizna pojawiła się na targu wtorkowym w bardzo obfitej ilości”.
Tak samo kwiaty; „Rynek Staromiejski podczas targu wczorajszego (27 V 1924 r.) od strony Dworu Artusa zmienił się w jedną wielką kwiaciarnię… Szczególnie licznie - dowieziono je po części nawet z dalszych okolic - reprezentowane były konwalie i poza tym olbrzymie masy bzu. Wobec bardzo przystępnych cen popyt na kwiaty był niebywale wielki, prawie każda osoba wracająca z zakupami do domu niosła po kilka nawet bukietów”.
W okresie niedoboru towarów plagą było wykupywanie ich w dużych ilościach przez handlarzy, którzy wywozili je dalej i sprzedawali po wyższych cenach.
Masło na handel
Jesienią 1923 roku policja toruńska aresztowała Jarwińskiego z Aleksandrowa, który już przed 12 zakupił dwadzieścia funtów masła, które „zamierzał wywieźć na dalszy handel”. Masło oczywiście skonfiskowano. Zakupiony „hurtowo” towar wysyłano przede wszystkim do Warszawy.
W 1922 roku policja skonfiskowała na dworcu głównym w Toruniu pewnej Żydówce 32 kury żywe i 25 zabitych, nadanych jako bagaż do stolicy i to już przed godz. 11 (do godz. 12 obowiązywał na targach zakaz „większych” zakupów w trosce o miejscowych konsumentów).
Jesienią tego samego roku „od dłuższego czasu daje się zauważyć na targach tygodniowych bardzo dotkliwy brak ryb, zwłaszcza lepszych gatunków. Cały dowóz składa się przeważnie z malutkich płotek.. większe ryby, jak i wszystkie lepsze gatunki sprzedają w pokątnym handlu do Warszawy”.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?