Ta tragiczna sprawa wciąż pozostaje w pamięci nie tylko rodzin, ale i postronnych obserwatorów.
21 września 2014 roku w Kończewicach (gmina Chełmża) od ciosu nożem zginął Jarosław K. Mężczyzna ten wieczór spędzał w towarzystwie żony i znajomych. Śmiertelny cios zadał mu 54-letni Wiesław S. koło godziny 2.00 w nocy.
Jak skrzyżowały się drogi tych mężczyzn?
W skrajnej nędzy
Wiesław S. mieszkał w niewielkim domu odziedziczonym po rodzicach. Ze związku z konkubiną (zmarłą w 2009 roku) miał sześcioro dzieci, z czego pięcioro zostało umieszczone w rodzinach zastępczych z uwagi na niewydolność wychowawczą rodziców.
„Wojciech S. od wielu lat żył w skrajnej nędzy. W domu nie miał bieżącej wody, toalety, łazienki, ogrzewania, a z powodu zaległości w opłatach odcięty został mu także prąd. Wiesław S. ma wykształcenie podstawowe i nie posiada żadnego przyuczania do zawodu. Od wielu lat był osobą bezrobotną, ostatni raz w Powiatowym Urzędzie Pracy w C. zgłosił się w 2010 roku” - ustalił Sąd Okręgowy.
Nóż w spodniach
Wieczorem 20 września 2014 roku Wiesław S. pił wódkę wyrobioną z kupionego wcześniej spirytusu. Pił ją m.in. w towarzystwie swojego siostrzeńca. Nocą kompani postanowili rowerami pojechać do Chełmży po kolejną dawkę alkoholu.
Zobacz galerię: Przeprawa przez Wisłę w Toruniu [ZDJĘCIA]
„Przed wyjazdem oskarżony przebrał się, zakładając spodnie, w których kieszeni znajdował się składany nóż typu scyzoryk. Zabranie noża było dziełem przypadku, a nie wynikiem przemyślanej decyzji” - ustalił sąd.
Tym sposobem właśnie tragicznej nocy skrzyżowały się losy Wiesława S. oraz Jarosława K. On po prostu wyszedł w nocy z domu. Niestety, jak ustalił Sąd Okręgowy w Toruniu, Jarosław K. był agresywny wobec wspomnianych mężczyzn. Do agresji z jego strony miało dojść dwukrotnie.
W obronie siostrzeńca
„Sąd uznał, iż oskarżony włączając się w nieporozumienie między pokrzywdzonym a swoim siostrzeńcem, zamierzał przerwać przemoc stosowaną przez Jarosława K. Nie sposób twierdzić, że dołączył on do jednej ze stron tej konfrontacji, skoro Z. B. (siostrzeniec Wiesława S. - przyp.red.) przez cały czas przyjmował postawę bierną, pasywną, broniącą się przed atakiem i nie angażował się w zadawanie uderzeń wzajemnych, przeradzających atak pokrzywdzonego we wzajemną bijatykę” - czytamy w uzasadnieniu wyroku.
W czerwcu 2016 roku Sąd Okręgowy ogłosił wyrok. Uznał, że oskarżony Wiesław S. przekroczył granice obrony koniecznej i skazał go na sześć lat więzienia.
Czytaj też 6 lat za zabójstwo w Kończewicach
23 września gotowe było pisemne uzasadnienie wyroku. Wtedy możliwe stało się odwołanie. Apelację od początku zapowiadała Małgorzata K., żona tragicznie zmarłego Jarosława. Na łamach „Nowości” podkreślała, że „nie może zgodzić się z tym, by z jej zamordowanego męża zrobiono agresora i napastnika”.
W październiku apelację do Sądu Apelacyjnego w Gdańsku wniosła też Prokuratura Toruń-Wschód.
- Kwestionujemy to, by Wiesław S. działał w warunkach przekroczenia granic obrony koniecznej. Takiej obrony naszym zdaniem nie było. Wnosimy o uchylenie wyroku i przekazanie sprawy do ponownego rozpatrzenia - mówi prokurator Tomasz Sobczak.
W procesie prokuratura żądała 12 lat więzienia.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?