24-latkowi z Kończewic koło Torunia grozi dożywocie. Przed Sądem Okręgowym w Toruniu odpowiada za zabójstwo nożem 51-letniego Marka Ż. Właśnie ruszył jego proces. Dziś odczytano akt oskarżenia, wysłuchano wyjaśnień Mateusza S. i odczytano jego zeznania ze śledztwa. - Absolutnie nie przyznaję się do winy. Nie zabiłem mojego kolegi- twierdził dziś młody mężczyzna. I przedstawił kolejną już wersję wydarzeń...
Wersja z sali sądowej
51-letni Matek Ż. zginął od ciosów nożem w nocy, z 30 czerwca na 1 lipca 2017 roku. Co robił w te dni oskarżony? Oto, jaką wersję przedstawił dziś.
Nie wiesz, jak skorzystać z PLUSA? Kliknij TUTAJ, a dowiesz się więcej!30 czerwca to był dla mnie dzień, jak co dzień. O godz. 7.00 rano spotkałem się przed sklepem ze starszym panem, Mieczysławem Z. Zawsze pomagałem mu robić zakupy, a on zawsze stawiał mi piwo - zeznawał Mateusz S.
Później opowiedział, jak cały dzień mijał mu na spotkaniach przed dwoma sklepami w Kończewicach, piciu piwa i odwiedzinach w domu Marka Ż. Ten nieżyjący już mężczyzna był amatorem denaturatu. Tamtego dnia nie miał za co pić, więc Mateusz S. podpowiedział mu, by dał sklepowej „jakiś gadżet”. - Po 10 minutach wrócił z domu ze słonikiem z porcelany. Za to dostał denaturat - opowiadał Mateusz S.
W przerwach między piciem piwa 24-latek wypoczywał w swoim garażu, oglądając telewizję. Ostatni raz Marka Ż. widział po godz. 18.00, odwiedzając go w domu. Wszystko miało być w porządku. Nazajutrz, gdy poszedł odwiedzić znajomego rano, zastał go zakrwawionego w łóżku. Uciekł przestraszony.
Wersja z komisariatu
Mateusz S. został zatrzymany przez policję jako podejrzany 1 lipca 2017 roku, po godz. 16.00. Miał wówczas w organizmie 3,6 promila alkoholu. Przesłuchiwany na policji był 2 lipca. Przyznał się wtedy do zabójstwa.
Kupiłem mu „czarownicę” (denaturat-przyp.red.), a sobie piwo. Pił to g...o i coś mu odpier...ło. Na stole miał nóż. Patrzę, coś kombinuję. To ja szybko: dzida do kuchni i też wziąłem noż - zeznawał w komisariacie 2 lipca ub.r.
Dalej zrelacjonował, jakie ciosy zadał Markowi Ż. i jak uciekł z jego mieszkania. Dziś te zeznania odwołał.
Policja wymusiła na mnie te fałszywe zeznania - oznajmił Mateusz S. - Krzyczeli na mnie. Dali do ręki długopis i podpowiadali, jak zadałem ciosy. Nie mogłem tego wytrzymać i przyznałem się.
24-latek twierdzi, że policjanci „na dołku” zamiast upragnionej wody przynieśli mu kubki z moczem. Na noc skuli go kajdankami i nie reagowali do rana, gdy prosił o wyjście do WC. Potraktowali go też gazem łzawiącym, wskutek czego wylądował następnego dnia w szpitalu.
Wersje z prokuratury
Jeszcze inne wersje wydarzeń Mateusz S. przedstawił 3 lipca 2017 r. w prokuraturze i w sądzie na posiedzeniu aresztowym oraz 20 lipca 2017 r. podczas przesłuchania na komisariacie. W jednej z wersji wskazał „prawdziwego” sprawcę zabójstwa - Mariusza S., krewnego ofiary. Wczoraj go za to w sądzie przeprosił.
Jaka jest prawda o śmierci Marka Ż., wykazać ma proces sądowy. O tym, czy Mateuszowi S. można wierzyć - w piątkowym Magazynie "Nowości".
Polecamy: Toruń kiedyś i dziś PRZESUŃ SUWAK I ZOBACZ RÓŻNICĘ
Wyburzanie starych budynków TZMO w Toruniu – wideo z drona
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?