[break]Kilka tygodni temu wspominaliśmy pewnego toruńskiego kupca, który 130 lat temu zniknął bez śladu, zostawiając po sobie ogromne długi. Do tej historii jeszcze kiedyś wrócimy, ponieważ całkiem niespodziewanie okazało się, że ma ona współczesny ciąg dalszy.
Dziś jednak podążymy nieco innym tropem, z tamtą opowieścią związanym. Na początku sierpnia 1886 roku, kiedy w mieście trwały już poszukiwania zaginionego przedsiębiorcy, na łamach „Gazety Toruńskiej” pojawiła się taka informacja:
„Wisielca znaleziono w lasku zwanym Höpnersruhe przy Toruniu. Trup już podobno był mocno nadpsuty, tak iż trudno rozpoznać, kto to był. To zapewne dało powód do wieści, która wczoraj obiegła miasto, jakoby kupca Benno Friedländera znaleziono obwieszonego lub nieżywego czy to we własnym domu, czy to gdzieś za miastem”.
Wisielcem ostatecznie okazał się być jakiś nieszczęsny piekarz. Niech mu ziemia lekką będzie, nie będziemy zakłócać spokoju jego duszy. Sami poszukamy innego zacisza. Tego, o którym wspomniał toruński dziennik, czyli Höpnersruhe.
Po drugiej stronie obrazu
Ta nazwa pojawiła się już dwa lata temu, w dość intrygujących, opisywanych przez nas okolicznościach. Na jednej z aukcji internetowych został wystawiony na sprzedaż pochodzący z pierwszej połowy XIX wieku gwasz Theodora Radtkego, przedstawiający północno-wschodni narożnik toruńskiego Rynku Staromiejskiego. Takie dzieło znajdowało się w zbiorach Muzeum Okręgowego, było eksponowane m.in. podczas okupacji i pod koniec wojny zniknęło bez śladu.
Jak się później okazało, wystawiony w Niemczech gwasz rzeczywiście wyszedł spod ręki Radtkego, jednak nie był tym zrabowanym z muzeum. Od zaginionego dzieła różnił się drobnymi szczegółami. Do Niemiec trafił w 1945 roku, wywieziony przez właścicieli pałacu w Jankowie pod Inowrocławiem. Ci zaś byli potomkami słynnej toruńskiej rodziny Hepnerów.
Na odwrocie sprzedawanej pracy Radtkego ktoś przykleił wycinek z „Thorner Freiheit”, niemieckiej gazety wydawanej w Toruniu podczas wojny. W styczniu 1944 roku hitlerowski dziennik opublikował opowieść o tym, jak na początku XIX wieku mieszczanin Hepner postanowił obsadzić nieużytki znajdujące się na ówczesnych zachodnich obrzeżach Torunia.
„Tam, gdzie w latach 70. XIX wieku zbudowano kasyno ułańskie, starał się ten człowiek rokrocznie sadzić drzewka; stale bezskutecznie ponieważ niewielkie nawet burze wystarczały, żeby wyrwać młode rośliny - pisała gazeta. - W końcu, po 38 latach miał on tą radość, że pierwsze sadzonki przeżyły”.
Kasyno, o którym wspomina dziennik, to budynek przy ulicy Mickiewicza 121. Sadzony przez Hepnera z takim poświęceniem i mozołem las, ciągnął się natomiast od Zieleńca, do cmentarza św. Jerzego. Na cześć fundatora, został nazwany Hepners Ruhe, czyli zaciszem Hepnera.
„Przed ponad 60 laty na końcu tego lasu umeblowanego ławkami dla spacerujących powstał miejski dom starców prowadzony przez diakoniski” - czytamy w gazecie z 1944 roku.
Budynek domu starców również przetrwał do naszych czasów, dziś mieści się w nim Nauczycielskie Kolegium Języków Obcych przy ulicy Sienkiewicza. Ławki dla spacerujących miały, niestety, mniej szczęścia. Nieliczne, które są obecnie wystawiane w okolicach Rudelki, padają na ogół ofiarą wandali. Dawniej również zresztą było wokół nich gorąco...
Kamienie i pistolety
„Młodzież szkolna z Torunia używała tego pięknego lasu w latach 80. i 90. XIX wieku, aby toczyć ze sobą bitwy - pisała „Thorner Freiheit”. - Uczniowie rzucali się kamieniami i używali stoków leśnych jako kryjówek. W 1895 roku sprawy posunęły się tak daleko, że musieli wkroczyć żandarmi. Młodzi użyli tego razu nie tylko kamieni i gałęzi, ale również broni palnej. Te wydarzenia miały dla niektórych młodzików i ich rodziców złe konsekwencje”.
Jakie? Będzie trzeba to sprawdzić! W okolice Rudelki jeszcze w takim razie wrócimy. Tymczasem, w ślad za niemiecką gazetą, odnotujmy, że w dowód uznania za swoje zasługi w krzewieniu zieleni, Simon Hepner został uhonorowany tytułem rajcy miejskiego. Zapisał również swoje nazwisko na planie Torunia. Jak się okazuje, uczynił to dość trwale. Można się o tym przekonać zaglądając chociażby do wydanego w 1917 roku przewodnika po Toruniu i okolicach. Jest tam ciekawy akapit, poświęcony właśnie nazwiskom zasłużonych torunian umieszczanych w przestrzeni miejskiej.
„Nadburmistrz Mellin, później rajca miejski Rosenow, założyli park Cegielnię i las. Rentier Schmiedeberg stworzył sobie miejsce we wschodniej części tego lasku, który w ostatnich latach otrzymał swoją obecne uroczą postać (chodzi o nieistniejący dziś pomnik Germanii - red.), rajca miejski Hepner ma swoje miejsce na piaszczystych wydmach gór Piekarskich i Zajęczych od około 1840 roku”.
Pamiętajmy, że opis ten dotyczy miasta sprzed stu lat. Zanim jeszcze dziejowe wiatry zdmuchnęły z ulic tabliczki z niemieckimi nazwiskami zasłużonych torunian.
Zacisze Henryka
Na uwagę zasługuje jeszcze miejsce, które stworzył sobie rentier Schmiedeberg.
Najprawdopodobniej chodzi tu o willę Heinrichs-Ruh - zacisze Henryka. Ten bardzo ciekawy, całkowicie dziś zapomniany budynek, dogorywa właśnie przy ogrodzeniu toruńskiej hali wystawowej, czyli obecnego Centrum Targowego „Park”.
Zostały po nim już tylko smutne ruiny. Jeżeli nic się nie zmieni, a nic na to nie wskazuje, obiekt ten niebawem przestanie istnieć.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?