Proces to pokłosie protestu toruńskich energetyków w październiku 2013 roku. Manifestacja odbywała się pod hasłem „Sprzeciwiamy się chorej restrukturyzacji” i w okresie, gdy szefostwo Energi-Operator zamierzało w ramach tzw. outsourcingu zlecić kolejne już zadanie zewnętrznym firmom - miały to być usługi modernizacyjne i budowa sieci energetycznych. Do tego protest pracowników budził program dobrowolnych odejść z firmy. Dużo emocji rozpalał też niedawny, śmiertelny wypadek jednego z pracowników w Kowalewie Pomorskim.
[break]
Z tragedią w tle
Tragiczną śmierć energetyka Józef Adamczewski, przewodniczący Komisji Międzyzakładowej NSZZ Solidarność w toruńskim oddziale Energi SA, w wypowiedziach dla mediów określił mianem „jednej z przyczyn protestu”. Mówił też o obawach związanych z restrukturyzacją i o tym, że ludzie nie mają pewności, co spotka ich w pracy.
Zarząd Energi-Operator poczuł się znieważony i pozwał Józefa Adamczewskiego o naruszenie dóbr osobistych. Domaga się publicznych przeprosin: w gazetach i internecie.
Proces ruszył przed Sądem Okręgowym w Toruniu. Zeznawali już m.in. uczestnicy protestu. Na sali padły słowa o fatalnej atmosferze pracy w Enerdze, zastraszaniu, ciągłych zmianach, strachu o utratę pracy oraz o rosnącej liczbie pracowników wymagających opieki psychiatry.
- W trakcie manifestacji chcieliśmy dać wyraz temu, jak źle czujemy się w trakcie tej szalonej, w naszym odczuciu, restrukturyzacji. Tragiczna śmierć kolegi w pracy na pewno podgrzała emocje. Możliwe, że padły czasem zbyt mocne słowa, ale nikt nie słyszał, by przewodniczący Adamczewski personalnie atakował zarząd firmy - mówi Piotr Grążawski, organizator protestu i związkowiec.
Obrońcą Józefa Adamczewskiego jest prof. Grzegorz Górski. Kolejne rozprawy zaplanowano na 12 maja i 3 czerwca.
Ugody nie było
To już kolejny związkowy proces „na szczycie” w Toruniu. Przypomnijmy, że przed sądem odpowiada też sam Jacek Żurawski, przewodniczący regionu toruńsko-włocławskiego NSZZ Solidarność. Od niego satysfakcji domaga się Adam Skowroński, dyrektor sanatorium „Przy Tężni” w Inowrocławiu. Chodzi o głośną i tragiczną historię samobójstwa jednej z pracownic tej placówki. Zdaniem związkowców dyrektor swoimi działaniami (groźba zwolnienia) mógł przyczynić się do dramatu. Zdaniem Adama Skowrońskiego, którego kilkakrotnie już cytowaliśmy na naszych łamach - zwolnienia tej kobiety nie planował.
- Odbyła się już pierwsza rozprawa, na której pełnomocnik dyrektora zaproponował ugodę. Na warunkach jednak dla związku nie do przyjęcia - mówi Jacek Żurawski.
Wyniki II tury wyborów samorządowych
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?