Piłkarze Elany od niedzieli przebywają na zgrupowaniu w Brennej. Ostatnie godziny przed wyjazdem w toruńskim klubie były „gorące”.
<!** Image 2 align=right alt="Image 165644" sub="Daniel Onyekachi (na zdjęciu) jest zaskoczony decyzją działaczy. O tym, że nie zagra już w Elanie, dowiedział się tuż przed wyjazdem drużyny na obóz / Fot. Jacek Smarz">W piątek podopieczni Dariusza Durdy wygrali (2:0) sparing z Lechią Gdańsk. Po meczu działacze i sztab szkoleniowy usiedli do rozmów z testowanymi zawodnikami. Efektem spotkania było porozumienie z Mieczysławem Sikorą, Bogdanem Gulem, Marcinem Wanatem i Jakubem Szałkiem.
Będą wzmocnieniem
- W najbliższych dniach podpiszemy z nowymi graczami umowy - powiedział Piotr Królak, rzecznik prasowy klubu. - Z pewnością będą to dobre wzmocnienia.
Sporym zaskoczeniem było zostawienie w Toruniu Daniela Onyekachiego. Jak informowały już „Nowości”, klub chce rozwiązać umowę z Nigeryjczykiem. Piłkarz nie był w poniedziałek zbytnio rozmowny.
- Byłem zaskoczony tą decyzją - przyznał krótko czarnoskóry napastnik. - Nie wiem, co będę dalej robił.
Kulisy rozstania z Onyekachim odsłonił prezes klubu Artur Żbikowski.
- Ciężko mi było z nim rozmawiać - relacjonował sternik piłkarskiej spółki. - Myślałem, że postawi większy opór. Nawet nie próbował dyskutować. Gdy przedstawiliśmy mu nasze stanowisko, to szybko się poderwał i wyszedł ze spotkania. Daniel zdawał sobie sprawę, o co chodzi. Wcześniej miał rozmowy dyscyplinujące. Gdyby odpowiednio zachowywał się na boisku podczas treningów i meczów, to z pewnością przymknęlibyśmy oko. Zaczął „olewać” treningi. Dziękujemy za taki wzór. Nie chcemy czekać, aż się zmieni. Myślę, że na to już nie ma szans.
<!** reklama>Onyekachi dał się poznać z dziwnych zachowań. W restauracji w nieoczekiwanym momencie potrafił nagle wstać i rozpoczynał śpiewy z tańcami. Nigdy nie był z drużyną. Dał się poznać jako konfliktowy indywidualista, któremu należało się wszystko. Dodajmy, że jego charakterystyczne warkoczyki były plecione... aż w Łodzi.
Napastnik dostał ofertę z trzecioligowego Lecha Rypin, jednak odrzucił propozycję kontraktu.
Na obóz z zespołem nie pojechał Arkadiusz Czarnecki. Działacze „żółto-niebieskich” nie doszli z piłkarzem do porozumienia w sprawach finansowych.
To jest dobry piłkarz
- Zawodnik miał spore wymagania - przyznał Artur Żbikowski, prezes klubu. - Niestety, nie mogliśmy ich spełnić. Znamy Arka i wiemy, że jest to dobry piłkarz. Z pewnością przydałby się w rundzie wiosennej. Jednak nie za takie pieniądze.
Dodajmy, że w jego miejsce do Brennej pojechał Marcin Wanat ze Strażaka Przechowo.
Mimo że drużyna przebywa na zgrupowaniu, to klubowi działacze nie mają mniej pracy.
- Musimy odpowiednio wykorzystać ten czas - zakończył Żbikowski. - Aktualnie załatwiamy dotację i rozmawiamy z potencjalnymi sponsorami. Trzeba także załatwić piłkarzom z zagranicy pozwolenie na pracę.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?