Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zaczynał w skórze po Jagusiu

Piotr Bednarczyk
Radosnych chwil w karierze Adriana Miedzińskiego (z lewej) nie brakowało. Na zdjęciu świętuje wraz z Hansem Andersenem mistrzostwo Polski z 2008 roku
Radosnych chwil w karierze Adriana Miedzińskiego (z lewej) nie brakowało. Na zdjęciu świętuje wraz z Hansem Andersenem mistrzostwo Polski z 2008 roku Łukasz Trzeszczkowski
Rozmowa z Adrianem Miedzińskim, który dziś organizuje turniej z okazji jubileuszu 15-lecia startów.

Kiedy zapadła decyzja, że zostaniesz żużlowcem?
Z żużlem byłem związany od dziecka, bo tata był zawodnikiem, ale na początku raczej ograniczałem się do wyścigów rowerem wokół bloku, oczywiście z włożonym kaskiem i plastronem. Potem chciałem mieć motorynkę. A żużlowcem postanowiłem zostać dopiero gdy skończyłem 12 lat i przejechałem się na miniżużlowym motocyklu. Męczyłem tatę, żeby mi załatwił motocykl i skórę, bo kevlarów jeszcze wtedy nie było. Pierwszą skórę miałem po Wiesławie Jagusiu, dzięki temu, że on był najmniejszy, to jakoś pasowała i na mnie.

Rodzice nie protestowali? Przecież tata zakończył karierę po groźnej kontuzji...

Tata powiedział kiedyś sobie, że jeśli odniesie kontuzję nogi, to zakończy karierę. I tak też się stało. Trochę też na to wpływ miała mama, bo nie chciała, żeby on się dalej ścigał. A jeśli chodzi o mnie, to tata nie robił przeszkód, choć ostrzegał, że to wszystko nie jest takie proste. Mama z racji tego, że pracuje w szpitalu, pomogła mi w załatwieniu badań na początku, ale nie była szczęśliwa z tego powodu, że jej syn będzie jeździł na motocyklu. Sam się zastanawiam, jak ja bym postąpił w takiej sytuacji. Dzieci jeszcze nie mam, ale myślę, że jeśli ktoś chce coś robić w życiu, ma pasję, to nie powinno mu się tego zabraniać. A swoim rodzicom mogę jedynie dzisiaj podziękować za oparcie, jakie mam w nich przez cały czas.

Czym się różni młody Adrian Miedziński sprzed 15 lat z obecnym?

Na pewno doświadczeniem. Każdy ubiegający rok, każda zaistniała sytuacja czegoś uczą. Inaczej patrzę na życie. Różne bywały losy, nieraz człowiek jest bardziej nerwowy, innym razem mniej. To zależy od wielu rzeczy - formy sportowej, wydarzeń życiowych nie związanych z żużlem... Staram się jednak teraz podchodzić do życia z większym spokojem. Nie jestem już w gorącej wodzie kąpany.

Przeżyłeś w toruńskim klubie okresy jego wzlotów i upadków. Które lata wspominasz z największym sentymentem?
Każdy czas miał swój urok. Na pewno z dużym sentymentem wspominam początek tego wieku, na starym stadionie, fajni zawodnicy wtedy startowali w drużynie. Ale pewnie na to pytanie odpowiem rzetelniej po zakończeniu kariery.

A którzy z zawodników zapadli Ci najbardziej w pamięci?

Najlepszym zawodnikiem był Tony Rickardsson. Wzorowałem się na nim. To była inna półka, wówczas deklasował wszystkich rywali. Jeśli chodzi o to, z kim się kolegowałem, to generalnie ze wszystkimi miałem dobry kontakt. Fajnie wspominam czasy, gdy startował u nas Piotrek Protasiewicz, do dziś mamy dobre relacje. Najweselsi zaś byli nasi Australijczycy - Darcy Ward i Chris Holder. Oni mają zupełnie inne podejście do życia niż Skandynawowie czy Polacy. Z dużym dystansem. Czasami zastanawiam się, czy sam nie powinienem podchodzić do pewnych spraw na większym luzie, na pewno wiele rzeczy byłoby wówczas łatwiejszych.

W piątek, 20 marca o godzinie 18 Twój jubileuszowy turniej na Motoarenie. Przygotowania przebiegały zgodnie z planem?

Na pewno pracy było dużo. Klub udostępnił to, czym dysponuje, za co bardzo dziękuję, ale o sporo rzeczy sam musiałem zadbać. Choćby poukładać sprawy ze sponsorami czy zawodnikami. A przecież urodzonym organizatorem nie jestem. Myślę jednak, że ostatecznie wszystko fajnie wyszło i kibice nie będą narzekać.

Podobno chętnych do startu miałeś więcej niż miejsc w turnieju?

Tak, na przykład Artiom Łaguta deklarował chęć wystąpienia w momencie, gdy miałem już zapiętą listę startową. Sądzę, że turniej ostatecznie jest nieźle obsadzony. Było trochę kłopotów, przypominam, że wcześniej planowaliśmy rozegrać go w sobotę. Ale wtedy sporo zawodników miało w planach występy w sparingach. Dlatego musieliśmy przenieść imprezę na piątek. Ale patrząc na prognozę pogody i to, że w sobotę ma padać deszcz, może nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło.

Dziś o godz. 18

Jubileuszowy turniej Adriana Miedzińskiego rozpocznie się dziś o godz. 18 na Motoarenie. Ceny biletów: 15 zł na sektory niebieski, żółty i zielony, 50 zł na trybunę główną. Dzieci do 7 lat - wstęp wolny.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska