Kiedyś sam ścigał gapowiczów. Teraz w starciu z kontrolerami jest zaskoczony ich podejściem. Obyczaje „kanarów” zmieniły się na gorsze.
- Wydawało się, że wystarczy po ludzku wyjaśnić kuriozalną sytuację - ubolewa Stanisław Stefaniak z Torunia. W ostatnim dniu marca jechał z synem autobusem nr 11. Miejską komunikacją jeździ za darmo. To przywilej byłych pracowników MZK. Bilet dla syna próbował kupić w specjalnym automacie, które MZK instaluje w wybranych pojazdach.
- Automat odrzucał monety. Walczyłem z nim chwilę, a gdy zawróciłem do kierowcy, drogę zaszli mi kontrolerzy - mówi Stanisław Stefaniak. - Obserwowali cały czas jak męczę się z automatem!
Wyjaśnień słuchać nie chcieli. - Nie sprawdzili też, czy z urządzeniem rzeczywiście jest problem. Zabrali się za wystawianie mandatu - mówi Stefaniak.
Nawet nie sprawdzili
Były kontroler przekonywał, żeby choć potwierdzili, że szans na kupienie biletu po prostu nie było. Nic z tego. Na opornego klienta wezwali policję. Pasażer nawet ucieszył się licząc, że sprawę szybko wyjaśnią. - Nie rozstrzygamy, kto ma rację. Ustalamy jedynie personalia pasażera - mówi rzecznik policji Artur Rzepka.
<!** reklama>Były pracownik MZK nie dał za wygraną. Gdy policja ustalała dane jego syna w zajezdni, próbował przez dyspozytora interweniować telefonując do wicedyrektor MZK, Aldony Smól.
- Kazała przyjąć mandat i składać potem odwołanie - relacjonuje Stefaniak. - Przyjąłem. Automatu przy mnie ostatecznie nikt nie sprawdził.
To skomplikowana sprawa
Miejski Zakład Komunikacji twierdzi, że natychmiast po tym ściągnięto pojazd z trasy. Urządzenie otworzyli technicy i przetestowali. Działało. Dlaczego nie przetestowano sprzętu przy ukaranym kliencie? - pytamy w MZK.
- To zbyt skomplikowane technicznie, do sprawdzenia potrzeba specjalnych kart - twierdzi Ewa Czarnota, kierownik działu taryfowo-biletowego Miejskiego Zakładu Komunikacji.
Takie wyjaśnienia nie trafiają do Stanisława Stefaniaka. Jego zdaniem sprawa nie została załatwiona przejrzyście. Co ciekawe Stefaniak tuż przed przejściem na rentę był kontrolerem miejskiego przewoźnika.
- Obyczaje bardzo się zmieniły. Jeszcze pięć lat temu przed każdą kontrolą miałem obowiązek upewnić się czy kasowniki działają.
Jak jest teraz?
- Kontrolerzy sprawdzają bilety, a nie sprzęt - mówi Aldona Smól, wicedyrektor MZK w Toruniu. - Automaty testujemy. Rano, przed wyjazdem pojazdu w trasę i na każdej pętli. Analogicznie z kasownikami.
Co, gdy już na drugim przystanku kasowniki zaszwankują? - pytamy hipotetycznie.
- Wszystkie na raz? Jeszcze nam się nie zdarzyło - kwituje wicedyrektor.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?