Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zakład przędzy już nie robi. Załoga do zwolnienia [wideo]

Małgorzata Oberlan
Małgorzata Oberlan
Szok i rozgoryczenie - o tych emocjach mówi 200 pracowników zakładu Bulmer&Lamb. Pracodawca zostawia ich na lodzie.

<!** Image 3 align=none alt="Image 211449" sub="Fot. S. Kowalski">

Szok i rozgoryczenie - o tych emocjach mówi 200 pracowników zakładu Bulmer&Lamb. Pracodawca zostawia ich na lodzie.

Angielska spółka Bulmer&Lumb w 2009 roku przejęła schedę po „Czesance”. Zatrudniła jej 200 pracowników (głównie kobiety - prządki) i przejęła park maszynowy. Potem w użytkowanie wieczyste wzięła też 3,6 ha gruntu oraz stała się właścicielem zakładowych budynków.

<!** reklama>

- Zatrudniono nas na czas określony, ale to nie budziło naszych podejrzeń. Wiele firm tak zatrudnia. Zapowiadano, że praca będzie do 2016, a nawet 2019 roku. Nagle, w maju, dyrekcja ogłosiła, że to już koniec działalności - relacjonuje pani Dorota, prządka. - 31 maja kończą nam się umowy i zakład już ich nie przedłuży.

Ten sposób rozstania z załogą rodzi dla ludzi tragiczne konsekwencje. - Nie ma zwolnienia grupowego, to nie ma odpraw. Nie ma zwolnienia z winy pracodawcy, to nie ma prawa do świadczeń przedemerytalnych. Zostajemy na lodzie, zrobieni totalnie na szaro - nie kryje zdenerwowania pan Wiesław, też pracownik Bulmer&Lumb.

Niektórzy już radzili się prawnika i zamierzają walczyć o swoje w sądzie pracy. Będą chcieli udowodnić, że stracili zatrudnienie z winy spółki. Albo też - że pracowali w szkodliwych warunkach. Sytuacja szczególnie trudna jest dla kobiet w wieku 40 i 50 plus. - Skończymy tak jak szwaczki z Torpo, na bezrobociu - mówią.

Wczoraj udaliśmy się do zakładu, chcąc porozmawiać z dyr. Jackiem Orłowskim lub innym przedstawicielem dyrekcji. „Nie ma takiej możliwości” - przekazała nam pracownica ochrony, która z portierni dzwoniła do biura. Udało nam się natomiast zwiedzić olbrzymie, puste hale z rzędami niepracujących maszyn. Wejście do nich od strony Arpolu jest otwarte. Robią imponujące, ale i smutne wrażenie. Mówią o końcu ery przędzy w Toruniu.

- W najlepszych czasach Merinotex zatrudniał 6 tysięcy osób. Produkował przędzę z mieszanki włókien poliestrowych z Elany i najwyższej gatunkowo wełny australijskiej i argentyńskiej. Teraz taka przędza i wykonane z niej tkaniny, ubrania przegrywają z tanią chińszczyzną - podsumowuje Bernard Kwiatkowski, były wojewoda toruński, który przez 22 lata kierował czesankową farbiarnią.

Bulmer&Lumb ma prawo sprzedać ziemię, na której stoi zakład. Lokalizacja jest atrakcyjna, z Plazą i Motoareną nieopodal.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska