Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zamachów na sportowców było więcej...

Piotr Bednarczyk
We wrześniu ubiegłego roku piłkarze i kibice Borussii Dortmund gościli w Warszawie. Spokojnie na trybunach nie było, ale nie z powodu zamachu
We wrześniu ubiegłego roku piłkarze i kibice Borussii Dortmund gościli w Warszawie. Spokojnie na trybunach nie było, ale nie z powodu zamachu Szymon Styarnawski
Zamach terrorystyczny na piłkarzy Borussii, to żadna nowość w świecie sportu. Bywały w historii przypadki, które zbierały śmiertelne żniwo.

Dortmund ma „szczęście w nieszczęściu”, że skończyło się jedynie na urazie Marca Bartry. To już drugi raz, gdy w Dortmundzie nie doszło do dużej tragedii.

W 2011 roku niemiecka policja udaremniła zamach, którego 25-letni mężczyzna planował dokonać podczas meczu Bundesligi Borussia Dortmund - Hannover 96. Nawiasem mówiąc - w Borussii wówczas grało jeszcze trzech Polaków:Robert Lewandowski, Jakub Błaszczykowski i Łukasz Piszczek. To nie oni mieli być jednak obiektem ataku. Bomba miała wybuchnąć na trybunach, co - biorąc pod uwagę fakt, że na Signal Iduna Park wchodzi ponad 80 tysięcy kibiców, wywołałoby zapewne tragiczne skutki. Na szczęście tym razem niemiecka policja okazała się czujna.

Tragedia w Monachium

Niestety, nie można tego powiedzieć o sytuacji z 1972 roku i jednego z najtragiczniejszych przypadków terroryzmu związanego ze sportem, czyli zamachu na igrzyskach w Monachium. Palestyńczycy z organizacji „Czarny Wrzesień” zabili wówczas 11 izraelskich sportowców i trenerów oraz jednego oficera niemieckiej policji. Do liczby zabitych należy dodać pięciu terrorystów, zastrzelonych podczas nieudolnie poprowadzonej próby odbicia zakładników. Przeżyło trzech terrorystów, ale zostali oni zwolnieni w następstwie porwania przez „Czarny Wrzesień” samolotu Lufthansy.

Zawiodła wówczas ochrona wioski olimpijskiej, która była daleka od doskonałości. Zawodnicy bezkarnie ją opuszczali bez żadnych kontroli, kiedy tylko chcieli. Nawiasem mówiąc - terrorystom pomogli sforsować płot przypadkowi amerykańscy sportowcy, którzy myśleli, że ich koledzy z innego państwa „wyskoczyli” na miasto skorzystać z jego uroków. Zmyliły ich dresy, w które ubrani byli zamachowcy. Nie wiedzieli, że w marynarskich workach zamiast alkoholu są karabiny szturmowe AK-47, pistolety Tokariewa oraz granaty.

Terroryści zabili od razu dwóch izraelskich sportowców, a dziewięciu związali, traktując jako zakładników. Domagali się wypuszczenia i umożliwienia przedostania się do Egiptu lub Kairu dla 234 Palestyńczyków i innych niearabskich więźniów przetrzymywanych w Izraelu oraz dwóch niemieckich terrorystów przetrzymywanych w niemieckich więzieniach, Andreasa Baadera i Ulrike Meinhof, założycieli niemieckiej Frakcji Czerwonej Armii (RAF). Izrael jednak nie chciał negocjować. Podobno zaoferował Niemcom wysłanie z odsieczą swoich sił specjalnych, ale spotkało się to z odmową gospodarzy igrzysk.

Próba odbicia więźniów, których helikoptery wraz z porywaczami odtransportowały na lotnisko była tak nieudolna, że do dziś istnieje podejrzenie, że część sportowców zmarła na skutek postrzelenia przez policjantów. Wcześniej niemiecka telewizja transmitowała próbę osaczenia agresorów w wiosce olimpijskiej, co oglądali sami zainteresowani, doskonale orientując się w zamiarach niemieckich sił zbrojnych.

Uroczystości żałobne miały miejsce 6 września na Stadionie Olimpijskim. Wzięło w nich udział 80 tysiące widzów i trzy tysiące sportowców. Igrzysk nie przerwano, ale część zawodników (wszyscy z Izraela, Egiptu, Filipin i Algierii oraz niektórzy z Norwegii i Holandii), pojechała do swoich domów.

Atak w Atlancie

Do zamachu doszło również podczas igrzysk olimpijskich w Atlancie, w 1996 roku. Wówczas wybuchła bomba podłożona w koszu na śmieci w Parku Olimpijskim, nieopodal wioski olimpijskiej. Spowodowało to śmierć dwóch osób i zranienie ponad 100. Sprawcę aresztowano dopiero po siedmiu latach - okazał się nim prawicowy ekstremista Eric Robert Rudolph, który został skazany na dożywocie. Co ciekawe - wcześniej podejrzewano jednego z ochroniarzy. Przy okazji okazało się, że zamachowiec dysponował on dużo silniejszym arsenałem niż ten, którego użył w trakcie igrzysk. I w tym przypadku zawody nie zostały przerwane, bo przecież „show must go on”.

Innym zamachem, którego dokonano w Stanach Zjednoczonych i odbił się szerokim echem, był wybuch dwóch ładunków wybuchowych w trakcie maratonu w Bostonie, 15 kwietnia 2013 roku. Wśród trzech ofiar śmiertelnych był ośmioletni chłopiec, większe lub mniejsze rany odniosły 264 osoby. W tym przypadku bieg przerwano, choć część jego uczestników zdążyła dobiec do mety.

Szybko zidentyfikowano sprawców. Okazali się nimi bracia Dżochar i Tamerlan Carnajewowie, pochodzenia czeczeńsko-awarskiego. 19 kwietnia zostali odnalezieni przez policję. Wwyniku postrzelenia ciężko ranny został Tamerlan, który wkrótce zmarł w bostońskim szpitalu. 19-letni Dżochar zdołał zbiec z obławy, ale wolnością cieszył się jeszcze zaledwie kilkanaście godzin. Został ujęty w kryjówce na łodzi. W wyniku akcji policji miał rany postrzałowe głowy, szyi, nóg i ręki.

Poćwiartowali ciała

Poćwiartowane ciała 11 zawodników taekwon-do z Iraku i ich trenerów, którzy jechali na zgrupowanie do Jordanii, zostały znalezione w 2007 roku, około 12 miesięcy po tym, jak zgłoszono ich zaginięcie. Nikt nie przyznał się do tego zamachu, sprawcy nie zostali ujęci.

Krwawe żniwo zebrał zamach w 2008 roku, tuż przed startem maratonu w Kolombo na Sri Lance. Dokonał go samobójca z „Tamilskich Tygrysów”, które walczyły o utworzenie odrębnego państwa na północy i wschodzie wyspy. Odpalił on ładunek wśród sportowców oczekujących na start. Zabił 15 osób, ranił prawie 100. Wśród ofiar był olimpijczyk Kuruppe Karunaratne.
W 2009 roku nieznani sprawcy napadli na autokar wiozący krykietową reprezentację Sri Lanki na mecz w Pakistanie. Zginęło wówczas osiem osób (sześciu policjantów i dwie osoby cywilne). Z ekipy sportowców ucierpiało sześć osób, w tym trener, które zostały ranne.

Tego samego roku piłkarze Kolumbii zwyciężyli z Ekwadorem 2:0. W trakcie ulicznej fiesty ktoś rzucił granat w tłum świętujących w Medellin fanów. Chyba tylko cud sprawił, że zmarła zaledwie jedna osoba.

Przypadkowe ofiary?

W styczniu 2010 roku 8 stycznia 2010 roku piłkarska reprezentacja Togo jechała autobusem do Angoli na Puchar Narodów Afryki. Separatystyczna grupa Front Wyzwolenia Enklawy Kabindy ostrzelała pojazd, a później tłumaczyła, że jej celem nie byli sportowcy, ale ochroniarze z Angoli. Tymczasem zmarł asystent trenera, rzecznik prasowy federacji Togo i kierowca autobusu.
Sportowa arena została wykorzystane też do tego, by załatwić porachunki między politykami. W2004 roku na stadionie Tereka Grozny świętowano Dzień Zwycięstwa. W wyniku zamachu zmarł m. in. prezydent Czeczenii Achmad Kadyrow.
Niektórych zamachów albo udało się uniknąć, albo nie przyniosły krwawych skutków. Chiny w ostatniej chwili udaremniły zamach Ujgurów podczas igrzysk w Pekinie. Przed igrzyskami w Atenach ładunki wprawdzie wybuchły (podłożyli je lewicowi ekstremiści), ale nikomu nie wyrządziły krzywdy. Z kolei Rajd Dakar został z Afryki przeniesiony do Ameryki Południowej. Powód? Zbyt duże prawdopodobieństwo zamachów...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska